fot. Apple TV+
Dwa najnowsze odcinki Terapii bez trzymanki były prowadzone w zawrotnym tempie, więc wątki też rozwijają się szybko. Można powiedzieć, że twórcy postawili na konkrety, aby jak najwięcej treści wpakować w każdy epizod. Na szczęście nie ucierpiały na tym dramaty, jakie przeżywają nasi główni bohaterowie.
W dwóch ostatnich odcinkach wątek Seana zyskał w moich oczach. Co prawda konflikt z Liz został błyskawicznie zażegnany, ale za to wyjaśniono, dlaczego bohater nie chciał pracować z tatą. Motyw PTSD, który trochę spowszedniał, znów stał się niezwykle interesujący, ponieważ odkryliśmy, że rodzic zbagatelizował problemy psychiczne syna. Ten motyw został pogłębiony o toksycznego ojca i ich burzliwą relację. Przedstawiono to wiarygodnie i poruszająco. Duża w tym zasługa gry Luke’a Tenniego. Ponadto ta historia zaczyna przybierać mroczniejszy ton, ponieważ Seanem znowu zawładnęła agresja. Dzięki temu ciekawi, co będzie dalej. Czy Paul z Jimmym będą mu w stanie pomóc?
fot. Apple TV+Więcej czasu poświęcono wątkowi Gaby, która próbowała przekonać matkę do zabiegu, ale też musiała skonfrontować się ze swoją siostrą. Dużo w tym było chaosu, ale też zabawnych docinek. Można powiedzieć, że ta historia przeszła trochę bokiem, razem z przeprosinami Jimmy'ego. Wydaje się, że bardziej w pamięć zapadł flirt z Derrickiem, ponieważ bohaterowie nadają na tych samych falach. Są tak samo intensywni i mają podobne poczucie humoru, więc możliwe, że nowy romans obejdzie się bez dodatkowych dramatów. Lepsze to niż męcząca relacja z Jimmym, która w kiepskim świetle pokazywała bohaterkę.
Znowu też powróciliśmy do Paula, który martwi się rozwojem choroby Parkinsona. Choć bohater budzi współczucie, to twórcy w komediowy sposób podchodzą do tematu. Całkiem życiowo go pokazują, ponieważ ta przypadłość pozwoliła mu na pogodzenie się z byłą żoną. Sporo ciepła było w tych scenach, co jest charakterystyczną cechą serialu.
Wątek Alice jak na razie rozwija się bardzo przewidywalnie. Dziewczyna poszła do łóżka z chłopakiem przyjaciółki, co oczywiście wyszło na jaw bardzo szybko. Twórcy starają się urozmaicić to humorem, ale trochę na siłę wymyślają przeróżne motywy, jak ten z tatuażem. Zagubiony Connor coraz mniej bawi, choć komiczna dwulicowość Liz jeszcze działa. Ta bohaterka znowu miota się w fabule, ale scena, gdy wygarnęła Jimmy’emu, że jest źródłem wszystkich jej problemów i nieszczęść, mogła się podobać. Jest to ukazane w lekkim tonie, więc możemy być pewni, że wszystko się dobrze skończy – tak jak Derek zakończy swoje ciche dni. A skoro już wspominam tę postać... Ted McGinley kradł wszystkie sceny, w których wystąpił.
Skoro zakończył się kryzys w przyjaźni Jimmy’ego i Briana, to twórcy wymyślili nowy wątek, który może wywrócić jego życie do góry nogami. Prawnik nie chce mieć dzieci, a jego partner chciałby zostać ojcem. Jak na razie ta historia jest pełna humoru, sarkazmu i różnych komicznych wydarzeń, ale w przyszłości może namieszać. Ważna była scena, gdy Brian powstrzymał Louisa przed oddaniem portfela Alice. Ta ich konfrontacja była pełna emocji. Intryguje, co stało się później i jaką rolę mężczyzna odegra w tym wątku.
Terapia bez trzymanki w 2. sezonie pędzi ze wszystkimi wątkami, co nie każdemu może odpowiadać. Z drugiej strony wzbudzają one coraz większe zainteresowanie. W czwartym epizodzie twórcy zasugerowali, że pozytywny czas może się skończyć, ponieważ niektóre postaci balansują na krawędzi. Paul obawia się, że z jego umysłem nie jest najlepiej ze względu na chorobę. Z kolei Jimmy w tych nowych odcinkach przeszedł jakby obok fabuły – mądrze porozmawiał z przyjaciółmi, pożartował w swoim stylu, ale my czekamy, aż znowu skonfrontuje się z Loisem. Możemy być pewni, że emocji nie zabraknie!
Poznaj recenzenta
Magda Muszyńska