Terror: sezon 1, odcinki 1 – 4 – recenzja przedpremierowa
Terror to nowy wysokobudżetowy serial produkcji AMC, który oparty jest na książce Dana Simmonsa pod tym samym tytułem. Oceniam bez spoilerów.
Terror to nowy wysokobudżetowy serial produkcji AMC, który oparty jest na książce Dana Simmonsa pod tym samym tytułem. Oceniam bez spoilerów.
The Terror to fikcyjna historia prawdopodobnych losów wyprawy, która miała naprawdę miejsce w XIX wieku. Historycy wiedzą jedynie, że statki zniknęły w tajemniczych okolicznościach, a kilka lat temu znaleziono ich wraki. Nikt naprawdę nie wie, co się stało, ale to nie znaczy, że nie można stworzyć wersji, która jest prawdopodobna. Nie jest to więc fabuła oparta na akcji, widowiskowych sekwencjach czy efekciarstwie. Fabuła jest opowiadana w taki sposób, aby tworzyć iluzję jak największego realizmu. Abyśmy w jakiś sposób uwierzyli, że przedstawione wydarzenia mogły mieć miejsce. Dlatego w jakimś stopniu zachowano realizm przedstawienia zachowań żeglarzy, oficerów, ich światopogląd, zasady marynarki czy podejście do podejmowanych decyzji. Niby gdzieś tam w podświadomości pozostaje myśl, że to nie zdarzyło się naprawdę, ale chwała twórcom za podejmowaną próbę opowiadania tej historii w taki sposób. To nadaje jej wyrazu, ciekawszego wydźwięku i innego klimatu, niż takiego, którego oczekujemy od serialu mającego element nadnaturalny. The Terror ogląda się tak, jak inny serial kostiumowy oparty na faktach. A do tego realizacyjnie serial stoi na wysokim poziomie, budując wspomnianą iluzję. Wiemy, że nie kręcono tego na żadnej mroźnej wyspie, ale wszystko jest dopracowane w taki sposób, że można byłoby w to uwierzyć, gdyby nam tak powiedziano. Wygląda świetnie, czuć budżet i wizualny klimat. Często twórcy budują go oświetleniem, gdzie w nocnych, niepokojących scenach jedynie światło pochodzi od lamp, które mają bohaterowie. To buduje imponujące wrażenie i dobrze komponuje się z całością. Czuć, że to wizualnie serial piękny i na swój sposób efektowny.
Jest to produkcja w pełni oparta na postaciach i dialogach. Załogi statków muszą stawić czoła niewyobrażalnym wyzwaniom, gdy - jak widzimy w zwiastunach - zostają uwięzieni w miejscu, które wydaje się bez wyjścia. Bardzo niskie temperatury otoczenia to tylko czubek góry lodowej, bo w tym momencie serial wchodzi na rejony thrillera psychologicznego. Gdy grupa ludzi zostaje uwięziona, po czasie znika nadzieja. Tak też rodzą się różne konflikty i problemy, które w jakiś sposób trzeba rozwiązać, aby przeżyć. Takim sposobem szybko się okazuje, że to serial o ludziach i walce o przeżycie. Odcinki sprawnie przedstawiają nam bohaterów i pozwalają z biegiem czasu ich poznawać. Obecna sytuacja sprawia, że na jaw wychodzi ich prawdziwa natura. Skrywanie lęki, potrzeby czy rozwijające się poczucie desperacji kierują bohaterów na nieoczekiwane rejony. Twórcy pokazują nam studium charakterologiczne, skupiając się na motywacjach, osobowości, psychologicznych aspektach poszczególnych bohaterów i tym, jak pogarszająca się sytuacja na nich wpływa. Udaje się stworzyć postacie ciekawe, wyraziste, ludzkie i niejednoznaczne. Każdy ma różne oblicza, które normalnie skrywa, a które przez wydarzenia serialu są ukazywane z wielu perspektyw. Świetne rozpisanie bohaterów, dialogów i historii sprawia, że tacy aktorzy jak Ciarán Hinds, Jared Harris, Ian Hart czy Tobias Menzies mają pole do popisu i potencjał do rozwoju. A to grupa aktorów zdecydowanie ponad przeciętnych.
Nie wszyscy aktorzy wykorzystują potencjał swoich postaci. Niektórzy przez te 4 odcinki nie rozwijają się zbyt dobrze i niepotrzebnie są spychani w tło, gdy widzimy, że jest tu szansa na postać, która powinna odgrywać ważniejszą rolę. Tak jakby twórcy trochę marnowali aktorskie możliwości, mając zdecydowanie o wiele większe pole do popisu. Cztery odcinki dokładnie nakreślają, kto będzie ważny, a kto nie i nie do końca jestem tym usatysfakcjonowany. Być może w kolejnych odcinkach będzie to zmienione i rozbudowane, bo w końcu obejrzałem jedynie 4 z 10.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem serial, który przez cztery odcinki tak dobrze utrzymuje atmosferę grozy. The Terror ocieka klimatem, jakiego trudno szukać w innych serialach. Cały czas mamy napięcie na najwyższym poziomie. Takie, które powoduje ciągłe uczucie niepokoju i oczekiwanie, że zaraz coś się stanie złego. Nie pojawia się ono tylko wtedy, gdy naprawdę ktoś zaraz zginie, bo to jest coś, co w tych odcinkach jest tak naprawdę ciągłą. Mało jest scen lekkich, gdzie twórcy dają bohaterom i tym samym widzom odetchnąć. Zdarzają się takie, ale w tej rzeczywistości, są to tylko chwile na tle codzienności pełnej desperacji, strachu i stykania się z niewiadomą. Codzienności, która obiecuje, że każdy szmer może okazać się śmiercią czyhającą na swoją ofiarę. A to sprawia, że seans staje się rozrywką na innym, bardziej fascynującym poziomie. Takim, który dobrze działa podczas oglądania odcinku z przerwami, bo zbyt duże dawki takiej gęstej atmosfery pełnej grozy i niepokoju, która w zaskakujący sposób oddziałuje na widza, może być męcząca dla wielu. Nawet jeśli uznają serial za kawał dobrej roboty.
Tak jak obiecał zwiastun, tytułowy terror wywołuje "coś", co zaczyna w dość brutalny i krwawy sposób zabijać bohaterów. W tym miejscu wchodzimy na rejony nadnaturalne, bo szybko wiadomo, że nie jest to zwykłe zwierze. Najważniejsze w tym miejscu dla budowania atmosfery grozy nie jest obrazowe pokazywanie stwora i zbieranie żniwa śmierci. Twórcy wiedzą, że "zasada mniej, znaczy więcej" przy wywoływaniu niepokoju i strachu, jest ważniejsza i skuteczniejsza. W tych czterech odcinkach pozwalają nam czuć obecność potwora, poznawać jego motywację i sposób działania, ale nie idą w tanią czy kiczowatą widowiskowość. Ona popsułaby klimat serialu, który straciłby te emocje, które wywołuje, i napięcie. Niewykluczone, że w kolejnych odcinkach pozwolą sobie na więcej, gdy będziemy poznawać kolejne informacje o tym, czym jest ta inteligentna bestia i dlaczego zabija. Po czterech odcinkach wiadomo, że przyczyny nie są tak prozaiczne jak w horrorach. Tutaj są zasugerowane sensowne motywacje.
Jeśli miałbym narzekać na coś w pierwszych odcinkach The Terror, to czasem na zbyt wolne tempo rozwoju fabuły. Twórcy pozwalają sobie zwolnić akcję, by skupić się na dialogach, przedstawianiu postaci i ich rozwoju, co samo w sobie jest ważne i dobre, ale czuć w tych odcinkach, że są momenty, gdzie akcja powinna przyspieszyć, dać większego emocjonalnego kopa i pokazać pazur. Trudno do końca nazwać to wadą, bo wolne tempo wyraźnie jest częścią ustalonej konwencji. Coś jak w westernowym Godless. To samo w sobie niektórych przekona i zaintryguje. Niektórzy poczują, że ta atmosfera to coś, co napędza przyjemność z seansu, a inni po prostu się znudzą. Musicie sami przemyśleć, czy tego typu forma opowiadania historii w oparciu o takiej czynniki jest czymś, co do was przemawia.
The Terror zapowiadał się na dobry, mocny i soczysty serial wchodzący na klimat grozy i horroru. Pierwsze cztery odcinki spełniają te oczekiwania i obiecują o wiele więcej w przyszłości. Dobra serialowa robota na wysokim poziomie. Na swój sposób świeża i nietypowa, czyli coś, czego współczesny widz oczekuje. Warto sprawdzić.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1978, kończy 46 lat