Też go kocham – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 24 sierpnia 2018Też go kocham to komedia romantyczna, podchodząca do zawirowań miłosnych w dość nieszablonowy sposób. Film broni się przewrotnością, ale czy rzeczywiście mamy tu do czynienia z nową jakością?
Też go kocham to komedia romantyczna, podchodząca do zawirowań miłosnych w dość nieszablonowy sposób. Film broni się przewrotnością, ale czy rzeczywiście mamy tu do czynienia z nową jakością?
Annie (Rose Byrne) to atrakcyjna kobieta w średnim wieku. Mieszka w małym angielskim miasteczku, gdzie niewiele się dzieje. Żyje w związku z Duncanem (Chris O'Dowd), miłośnikiem muzyki i telewizji, zafascynowanym Tuckerem Crowem (Ethan Hawke), artystą rockowym, który zakończył karierę jakiś czas temu i w tej chwili nikt nie wie, gdzie przebywa. Związek Annie i Duncana do łatwych nie należy, między innymi przez lekko niezdrową fascynację mężczyzny twórczością Tuckera. Pewien zbieg niesamowitych okoliczności sprawia, że Annie nawiązuje kontakt mailowy z byłym muzykiem. Ich korespondencja staje się coraz bardziej intensywna i wkrótce przeradza się w coś głębszego. Niebawem Duncan, Annie i Tucker tworzą dziwaczny trójkąt, uwikłany w niecodzienną relację.
Juliet, Naked to brytyjsko-amerykański film przepełniony angielską estetyką. Obraz został zrealizowany w Apatow Productions, co może sugerować pewien kierunek fabularny. W odróżnieniu jednak od realizacji Judd Apatow, tutaj nie ma wulgarności, obscenicznego humoru i przekraczania granic dobrego smaku. Zamiast tego dostajemy charakterystyczne dla reżysera Knocked Up tradycyjne przesłanie w kwestii relacji międzyludzkich i celną analizę problemów występujących w związkach między osobami, zagubionymi w życiu codziennym. Wszystko oczywiście podane jest w komediowym sosie, przyprawione sporą dawką inteligentnego humoru.
Koncept fabularny z pewnością wyróżnia się na tle innych tego typu produkcji. Mimo że opiera się on na wyświechtanej formule trójkąta miłosnego, sam punkt wyjścia nie należy do szablonowych. Przecież, zanim Annie zaczyna angażować się w relację z Tuckerem, to Duncan jest w nim, w pewien sposób, zakochany. Podziwia nie tylko jego twórczość, ale również biografia artysty. Postać Crowe’a także odbiega od rozpowszechnianego w popkulturze wizerunku gwiazdy rocka. To właśnie dzięki temu oryginalnemu podejściu trójka głównych bohaterów jest tak wiarygodna. Ich problemy wydają nam się na początku nieco wydumane, jednak z czasem zaczynamy rozumieć poszczególne postacie i angażujemy się w ich losy.
Też go kocham bardzo szybko wychodzi z konwencji komedii romantycznej, w brutalny sposób rozprawiając się ze schematami. Chwała twórcom, że w każdej z możliwych sytuacji starają się iść pod prąd. Nie zawsze im się to oczywiście udaje. Obraz zawiera motywy, które gdzieś już widzieliśmy. Zrealizowane one są jednak w tak uroczy, nienaburmuszony i sympatyczny sposób, że trudno jest zarzuć autorom bezmyślną odtwórczość. Duża w tym zasługa również aktorów grających główne role. Cała trójka świetnie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Annie, Duncan i Tucker nie są bezbarwnymi, mało ciekawymi postaciami, miotanymi wichrami wydarzeń. To ludzie z krwi i kości, obdarzeni na dodatek ciekawymi charakterami. Czasem irytują, innym razem bawią lub wzruszają. Już na papierze postacie wypadają bardzo dobrze, a aktorzy jeszcze umiejętnie podkręcają ich najbardziej specyficzne cechy osobowościowe.
Tylko go kocham to nie jest obraz, na którym będziemy śmiać się do rozpuku. Humor jest obecny w wielu miejscach, ale wywołuje raczej pogodny uśmiech, niż niekontrolowany atak chichotania. Żarty są tutaj miłym dodatkiem do mądrej opowieści obyczajowej, a nie esencją fabuły. Dlatego też dla niektórych mogłoby być zabawniej, dla innych skupienie się na poważniejszych motywach jest jak najbardziej akceptowalne.
O ile twórcy starają się zerwać ze schematami charakterystycznymi dla komedii romantycznych, o tyle narracja i sposób prowadzenia opowieści nie zaskakują zbyt mocno. Fabuła kieruje nas w dość tradycyjny sposób od punkt A do punktu B. Po raz kolejny jednak nie musi to stanowić wady produkcji. Jesteśmy zaangażowani w losy bohaterów, kibicujemy im z całej siły, więc finalnie nie mamy nic przeciwko szczęśliwemu zakończeniu.
Też go kocham w żadnym wypadku nie jest obrazem wybitnym czy murowanym kandydatem do Oscara. To jeden z tych filmów, które mogą dać dużo do myślenia osobom będącym obecnie na zakręcie życiowym. To taka produkcja, po której wychodząc z kina, możemy być lekko zamyśleni lub wręcz przeciwnie, w całkiem dobrym humorze. Film wywiązuje się ze swojej roli zadowalająco. Na pewno nie zostawi widzów obojętnymi, co wbrew pozorom nie jest regułą we współczesnym kinie.
Gdzie obejrzeć ten film? Zobacz go w naszym repertuarze kin z opcją natychmiastowego zakupu biletu!
Źródło: zdjęcie główne: Apatow productions
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat