The Affair: sezon 5, odcinek 2 - recenzja
The Affair kontynuuje opowieść rozpoczętą w poprzednim epizodzie. Tym razem możemy spojrzeć na minione wydarzenia z innej perspektywy i doświadczyć nietypowej żałoby Helen. Po raz drugi przenosimy się również w przyszłość.
The Affair kontynuuje opowieść rozpoczętą w poprzednim epizodzie. Tym razem możemy spojrzeć na minione wydarzenia z innej perspektywy i doświadczyć nietypowej żałoby Helen. Po raz drugi przenosimy się również w przyszłość.
Najnowszy odcinek, podobnie jak poprzedni, podzielony jest na trzy segmenty, w tym jeden krótszy, toczący się w przyszłości. Wszystko wskazuje na to, że serial już do samego końca będzie trzymał się takiej formy. Krótsze sekwencje z udziałem córki Allison dobrze wpływają na jakość opowieści. Całość jest dobrze zbalansowana. Główne wydarzenia toczą się w teraźniejszości, a futurystyczne wstawki stanowią jak na razie jednie suplement. Zauważalna jest jeszcze jedna tendencja. Bieżące wątki mają charakter stricte obyczajowy. Przyszłość przynosi nam konwencję bardziej enigmatyczną, wręcz kryminalną. Dzięki temu unikamy czegoś, co często raziło w poprzednich sezonach. Momenty na granicy thrillera i dreszczowca (morderstwo z pierwszych sezonów, szaleństwo Noah) kontrastowały z melodramatycznym charakterem całości. Teraz mamy jaśniejszy podział i na tę chwilę działa to jak należy.
Co fabularnie ma nam do zaoferowania omawiany epizod? Niestety, niezbyt wiele. Nie oznacza to jednak, że brak w tym jakiejkolwiek wartości. Serial po prostu ze znamienną sobie skrupulatnością podbudowuje psychologiczny kontekst toczących się wydarzeń. Pierwszy segment eksploruje dość wyświechtany temat niesprawiedliwości rasowych, wciąż istniejących w amerykańskim społeczeństwie. Drugi pokazuje kobietę w żałobie, która nie reaguje jednak w schematyczny sposób na zaistniałą sytuację. W obu wątkach duże role odgrywają postacie drugoplanowe, które stanowią motywator do zmian dla głównych bohaterek.
Niestety, nie wszystko działa tutaj jak należy. Przykładowo, w historii Janelle nic nie zaskakuje. Zarówno jej frustracja w obecności rodziny Noah, jak i brak zgody na gorsze traktowanie w pracy to odtwarzanie schematu obecnego w kulturze od dawien dawna. Kontekst społeczny to coś nowego w formule The Affair, a serial radzi sobie z nim średnio na jeża. W poprzednim sezonie zarysowano sytuację w szkole Noah, ale szybko ją porzucono na rzecz eksploracji innych wątków. Teraz również twórcy idą po linii najmniejszego oporu, co niestety odbija się na postaci Janelle. Tu również rządzi przewidywalność. W momencie, gdy bohaterka przekracza próg mieszkania swojego „byłego”, wiadomo już przecież, jak to się wszystko skończy. Do czego twórcy zmierzają w tym wątku? Czas pokaże.
Całe szczęście ciekawiej jest u Helen. Dużo dobrego jej historii robi „miły psychopata”, Sasha Mann. Świetna postać, portretowana brawurowo przez Claesa Banga wnosi do serialu wiele humoru i lekkości. Jego pogodna osobowość doskonale współgra z depresyjnymi tendencjami Helen. Co prawda, podobnie jak mąż Janelle, stanowi on tylko narzędzie fabularne, popychające bohaterkę do przodu, ale nadany przez niego koloryt robi bardzo dobrze serialowi. Dzięki temu kwitnie również Helen, która w dwóch pierwszych epizodach ostatniego sezonu jest zdecydowanie najciekawszą postacią. Swoją drogą jest w tym coś intrygującego, że na przedsionku wielkiego finału zostajemy jedynie z Helen i Noah. Od nich wszystko się zaczęło i na nich się skończy. Ciekawe, jakie wnioski na temat trudów małżeństwa będziemy mogli wysnuć po ostatnich scenach serialu.
Epizod kończy się historią Joanie. Dostajemy w niej kilka futurystycznych motywów i zapowiedź dalszych wydarzeń. Fabularnie wciąż mamy tutaj zalążek historii, ale świat przyszłości naprawdę dobrze wygląda. Te ryby pływające w ulicznych kałużach, te ruiny miasteczka, które niegdyś było urokliwym kurortem... Wizja ta jest wielce intrygująca. Wciąż czuć, że kreując przyszłość, twórcy inspirowali się Czarnym lustrem, ale nie przeszkadza to w czerpaniu przyjemności z estetyki.
Romans zmierza do finału wcześniej wytyczoną ścieżką. Nie oznacza to jednak, że w przeciągu sezonu nie zboczy z obranej drogi. Poprzedni sezon udowodnił, że serial potrafi odważnie płynąć pod prąd. Wątek Joanie jest dobrym prognostykiem nadchodzących nieszablonowych rozwiązań. Na tę chwilę nie wiadomo, do czego zmierza jej historia. Czy bohaterka spotka kogoś z żyjących jeszcze bohaterów? Czy odkryje, co się stało z jej matką? Jak wydarzenia z teraźniejszości wpłyną na przyszłość? Pytań jest wiele, a najlepsze wciąż przed nami.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat