fot. Prime Video
W czwartym odcinku The Boys zobaczyliśmy najmroczniejsze oblicze Homelandera. Oczywiście już wcześniej pokazywał swoją złą stronę, ale zazwyczaj twórcy przemycali w tym choćby szczyptę czarnego humoru. Tym razem było inaczej. Bohater zjechał windą do podziemnego laboratorium z tortem dla pracowników. Rozpoczęło się niewinnie, ale szybko okazało się, że jego powrót do korzeni jest niczym innym jak bezlitosną zemstą za potraktowanie go jak obiekt eksperymentów.
Wspomnienia Homelandera z jego "domu" przyprawiały o ciarki na plecach, ale to, jakim torturom i upokorzeniu poddał Franka i Martina, było po prostu straszne i makabryczne. Lider Siódemki był absolutnie przerażający. Tym razem twórcy podeszli do sprawy na poważnie. Nawet zafundowali widzom treściwą analizę psychologiczną dzięki Barbarze. Kobieta uświadomiła złoczyńcy, że z własnej woli pozostawał w laboratorium, ponieważ potrzebował miłości i akceptacji. Co ciekawe, to praca z psychologami sprawiła, że był taki posłuszny. Bohaterka pokazała też perspektywę pracowników, którzy wykonywali nieludzkie rozkazy, ale też się go bali, ponieważ od urodzenia stanowił dla nich śmiertelne zagrożenie. Nikt w tej sytuacji nie był bez winy – i to jest przykre. Ta dogłębna analiza psychiki Homelandera stwarza pole do dyskusji dla widzów, którzy mogą dywagować, czy urodził się zły, czy taki się stał przez wychowanie w odosobnionej placówce.
Te sceny nie powodowałyby takiego dyskomfortu i wielkich emocji, gdyby nie kapitalny Antony Starr. Już w poprzednim sezonie udowodnił, że ma ogromny talent, ale w tym odcinku przeszedł samego siebie. Jego postać emanuje czystym złem, a upiorny śmiech powoduje strach. Okrucieństwo wylewało się z ekranu, więc wizyta w "domu" musiała się zakończyć krwawą jatką.
fot. Prime VideoKolejny potężny ładunek emocjonalny dostarczył wątek Petardy i Starlight. Z ust członkini Siódemki sączył się niesamowity jad w stronę Annie, gdy wyciągała na światło dzienne wszystkie brudy z jej przeszłości. Wykorzystywała też do tego wiarę oraz Ezekiela, który jej wtórował. Jednak pod koniec, gdy wyjawiła opinii publicznej, że Starlight dokonała aborcji, przekroczyła wszelkie granice. Z jednej strony ta informacja zszokowała. Wydawało się, że Starlight zrobiła to bez wiedzy Hughiego, ale okazało się, że decyzja była wspólna. Z drugiej strony reakcja Annie zaskakiwała, bo poniosły ją nerwy, gdy pobiła przed kamerami Petardę. Ten wątek wywołał mnóstwo emocji ze względu na nikczemny sposób przedstawiania faktów i kłamstw, którymi antagonistka karmi ludzi. Poza tym Starlight popełniła błąd, gdy zdecydowała się na przemoc. Zawiodła nie tylko Singera, ale też samą siebie i poniekąd widzów. Chyba najbardziej frustrujące jest w tym to, że ta sytuacja nie jest daleka od prawdziwego życia. Nawet w Polsce dochodziło do podobnych obrzydliwych wydarzeń, a efekty manipulacji i podłości bywały tragiczne. Dlatego ten wątek może być niewygodny i nieprzyjemny – zarówno dla osób wrażliwych na tego typu zachowania, jak i dla tych, którzy liczyli na mniej polityczną odsłonę The Boys. Satyra przestaje bawić.
Ponadto w fabułę wmieszano Frenchiego, który nie mógł już znieść poczucia winy i w końcu wyznał Colinowi, co zrobił jego rodzinie. Reakcja była do przewidzenia, więc o mały włos wątek przemknąłby bez echa. Na szczęście fantastyczna gra Tomer Capone’a emocjonowała – cierpiący bohater wzbudzał współczucie. Gdyby nie on, ten motyw mógłby się okazać całkowicie zbędny.
Z kolei Butcher nieco odzyskał werwę, pomimo że jest z nim coraz gorzej. Nie udało mu się zaszantażować Petardy, ale dał nam trochę akcji, gdy walczył z Ezekielem. Pojedynek dostarczył dreszczyku emocji, a do tego zakończył się bardzo krwawo. Nie wiemy, co dokładnie wydarzyło się w przyczepie, bo bohater stracił przytomność, ale jego historia jest teraz jeszcze bardziej intrygującą. Czy to jakiś uboczny efekt używania V, czy może pasożyt? W każdym razie Butcher może i umiera, ale chyba wciąż ma nadnaturalną siłę do walki z supkami.
Do tego jeszcze przyplątał się wątek Sister Sage i Deepa. Wyjaśniło się, dlaczego najmądrzejsza osoba na świecie od czasu do czasu staje się taka uległa. Twórcy dołożyli nam kolejną makabryczną scenę, jakby było nam ich mało w tym odcinku. Warto zapamiętać, że uszkodzenie mózgu nie prowadzi do jej śmierci, tylko ją ogłupia – zawsze to ciekawa i ważna informacja o bohaterce.
Nie można zapomnieć o wątku Hughiego. Dowiedzieliśmy się, że u jego ojca stwierdzono śmierć mózgową. Bohater postanowił zdobyć Związek V, aby uzdrowić krewnego, co dało też szansę na wykazanie się A-Trainowi. Przy okazji przeszukania pokoju Homelandera dostaliśmy jedyną humorystyczną scenę w tym odcinku, gdy natknął się tam na Ashley. Ostatecznie A-Train zdobył fiolkę i udowodnił, że zależy mu na odkupieniu win i czynieniu dobra. Cieszy też postawa Hughiego, który zachował się honorowo i mu przebaczył. Przy tylu negatywnych emocjach w tym odcinku moment podania sobie dłoni podnosił na duchu.
fot. Prime VideoOprócz tego Hughie i Kimiko starli się z członkami Jasnego Błysku. Walka trzymała w napięciu, ponieważ Campbell nie ma żadnych supermocy ani doświadczenia w tego typu starciach. Było to widowiskowe, krwawe i trochę zabawne ze względu na wykorzystanie przedmiotów biurowych do obrony. Przy okazji też Kimiko musiała stawić czoła „koleżance” z przeszłości, ale było to pozbawione większych emocji. Podobnie było z tym, jak Hughie wahał się, czy podać Związek V swojemu ojcu, aby uratować mu życie, czy pozwolić mu odejść zgodnie z jego wolą. Niestety pod koniec jesteśmy już tak wykończeni ogólną frustracją przez Homelandera i Petardę oraz emocjonalnie przeorani, że trudna decyzja podjęta przez bohatera, aby dać ojcu umrzeć, zupełnie nie wybrzmiała. Po chwili okazało się, że ten ozdrowiał dzięki substancji, ale zabrakło emocji, które w innych okolicznościach na pewno by się pojawiły.
Wyznam, że nie obejrzałam czwartego odcinka The Boys za jednym razem, ponieważ jego ciężar pod względem emocjonalnym był zbyt przytłaczający. Twórcy przesadzili z intensywnością wydarzeń – było po prostu tego za dużo jak na jeden godzinny odcinek. Lubię, gdy twórcy testują widzów w przemyślany sposób. Dzięki temu seriale wywołują wielkie emocje, po których mam kaca moralnego. Ale takie rzeczy trzeba umiejętnie dawkować, aby odpowiednio wybrzmiewały i zapadały w pamięć. A z tego epizodu najbardziej zapamiętamy okropieństwa Homelandera oraz napad złości Starlight, a nie świetnie poprowadzony wątek odkupienia A-Traina czy Hughiego, który podjął druzgocącą decyzję.
Czwarty odcinek to popis aktorstwa głównej obsady. Antony Starr kapitalnie ukazuje szaleństwo i okrucieństwo Homelandera. Scenarzyści również wykonali bardzo dobrą robotę przy tej postaci – pogłębili jego psychopatyczne cechy. Nie zabrakło dynamicznych i krwawych scen akcji, a CGI jak zwykle stało na wysokim poziomie.
The Boys przechodzą pewnego rodzaju metamorfozę – są mniej nastawieni na rozrywkę wynikającą z czarnego humoru, a bardziej na powodowanie w ludziach dyskomfortu i otwieranie oczu na zło, jakie czynią supkowie. Nie wszystkim się to spodoba, ale ważne, że to działa i skłania do refleksji. Na pewno to jeszcze nie koniec szaleństw!
Poznaj recenzenta
Magda Muszyńska