The Bridge: Na granicy ma w 2. sezonie gigantyczny problem z określeniem, czym ten serial ma być. Poprzednia seria miała wyraźny cel i główną oś fabularną związaną z tropieniem seryjnego mordercy. To śledztwo napędzało fabułę, budowało napięcie i intrygowało. Teraz nie dostajemy niczego takiego; nie ma tutaj żadnego określonego przewodniego wątku. Niby jest walka z Fausto Galvanem, ale w pewnych momentach można odnieść wrażenie, że stoi ona w tle, bo twórcy skupiają się na bohaterach, a to często jest strzałem w stopę.

Wątek Sonyi to najgorszy element The Bridge: Na granicy, bo jest nieciekawy, nudny i mdły. Jak w 1. sezonie jej trauma po zabójstwie siostry mogła zaintrygować, a jej rola w śledztwie była interesująca, tak teraz Sonya błąka się po ekranie bez większego celu. Obserwujemy jej od początku niepotrzebny romans z bratem mordercy jej siostry tylko po to, by z każdą chwilą ta dziwność przekraczała kolejną granicę. Zachowanie bohaterki jest często irracjonalnie i irytujące, a cała sprawa z odkryciem zwłok poprzednich ofiar brata jej chłopaka wydaje się wielkim nieporozumieniem. I ten wątek ciągnie się przez 2 odcinki, a jego kulminacją jest obrażenie się Sonyi na Hanka. Być może wyglądałoby to dobrze, gdyby nie było tak wymuszone i momentami naciągane.

Plus obu odcinków to powiązanie fabularne wszystkich wątków. Najciekawiej ogląda się perypetie pary dziennikarzy, które potrafią zaciekawić, ładnie komponują się z resztą i tak naprawdę jako jedyne rozwijają fabułę. Dobrze wygląda relacja tej pary, a forma dochodzenia może się podobać. Gdy dochodzi do wywiadu ze skruszonym zawodowym mordercą, The Bridge: Na granicy staje się ciekawe. I tutaj też są jakieś emocje - zwłaszcza w końcówce 7. odcinka, kiedy dochodzi do brutalnej sceny w domu dziennikarki.

[video-browser playlist="633393" suggest=""]

Marco także zbyt wiele do pokazania już nie ma. Zauważmy, że cały dylemat moralny bohatera nie ma żadnej racji bytu. Wiemy, że z jednej strony ma pomagać Galvanowi, a z drugiej chce wspomóc Sonyę, tylko że nic się tutaj nie dzieje, a fabuła stoi w miejscu. Postać czasem sobie porozmawia z królem narkotykowym, czasem ze skorumpowanym gliniarzem, ale gdzie w tym jest jakiś cel? To problematyczne, bo trudno emocjonować się przygodami, gdy są one tak mdłe i bez pomysłu.

Największy minus obu epizodów to minimalizacja postaci granej przez Frankę Potente. Eleanor pojawia się zaledwie na chwilę, by powiązać Charlotte z resztą historii. I te sceny pokazują, jak twórcy marnują potencjał tej bohaterki. Jest klimat, charyzma i odczuwalne napięcie, jakiego w pozostałych elementach tego serialu nie uświadczymy.

Czytaj również: David Hyde Pierce w obsadzie serialu "Żona idealna"

The Bridge: Na granicy jest sztandarowym dowodem na to, że remake europejskiego formatu jest łatwo zrobić, ale kiedy chce się odciąć od pierwowzoru i wymyślić coś własnego, to przy braku talentu i kreatywność nigdy nie osiągnie się niczego ponad przeciętność. Dostajemy zaledwie solidny kryminał, który po 1. sezonie notuje wyraźną obniżkę formy.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj