The Crew: Motorfest - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 14 września 2023Do tej pory nie było mi szczególnie po drodze z The Crew, wyścigową serią Ubisoftu. Zmieniło się to dopiero wraz z premierą najnowszej odsłony, The Crew Motorfest.
Do tej pory nie było mi szczególnie po drodze z The Crew, wyścigową serią Ubisoftu. Zmieniło się to dopiero wraz z premierą najnowszej odsłony, The Crew Motorfest.
Ubisoft, wydając The Crew, chciał rywalizować z mistrzem, czyli Playground Games i ich serią Forza Horizon. Francuzi chcieli zrobić grę większą i lepszą, ale nie do końca się to udało. Dobry debiut pierwszej odsłony został popsuty gorszą w moim odczuciu kontynuacją, ale poprawa nadeszła wraz z premierą The Crew Motorfest. I w przypadku tej gry śmiało można powiedzieć, że jest to godny konkurent Forzy Horizon. Co więcej, francuscy twórcy nie przygotowali jedynie prostej kopii, ale postanowili dodać coś od siebie.
Od początku do końca
The Crew: Motorfest po uruchomieniu to dzieło kompletne. Zasady są proste. Przechodzimy zawartość podzieloną na 15 playlist, a te składają się z pojedynczych zadań, które musimy wykonywać po kolei. Przeliczyłem, ile jest tam wyścigów i misji do wykonania – grubo ponad 150! To sporo, a lwią ich część stanowią wyścigi naziemne po malowniczej, hawajskiej wyspie Oahu.
Aby odblokować playlistę, najpierw musimy się do niej dostać, a że szybką podróż odblokujemy dopiero po jakimś czasie, to trzeba sporo przejechać. Zwykle w każdej z takich playlist mamy do odhaczenia od siedmiu do dziewięciu eventów, w trakcie których pokierujemy różnymi pojazdami – niekoniecznie takimi, które mamy w wirtualnym garażu. Czasami gra wypożycza nam samochód, a powierzone zadania niekoniecznie sprowadzają się do wygranej. Zdarza się, że musimy jedynie dojechać do mety, znaleźć się na podium lub po prostu pokonać trasę w wyznaczonym czasie. Nie zabrakło również mistrzostw, na które składają się wszystkie wydarzenia w ramach jednego, oraz wyścigów na orientację, w których nie mamy mapy, a jedynie punkty odniesienia wskazujące nam dalszy kierunek jazdy. Ciekawym dodatkiem są też listy tematyczne, które poświęcono konkretnym markom – np. Porsche i Lamborghini. Na nudę i powtarzalność zdecydowanie nie można narzekać!
Po zaliczeniu playlisty możemy do niej wrócić – na przykład ze spełniającym kryteria pojazdem, który mamy już w garażu. To sprawia, że zabawa nabiera rumieńców, a my możemy piąć się wyżej w tablicach wyników. Ciekawie wypadają też dodatkowe wyzwania dostępne w ramach playlist. Ich liczba jest kolosalna! Czasami chodzi o wykonanie fotki w konkretnej lokacji lub z odpowiednim pojazdem, a czasami o zaliczenie innych zadań: jazdy slalomem, driftu czy pokonania fotoradaru z właściwą prędkością. Jest tego sporo i praktycznie z wszystkim związane są jakieś nagrody.
Warto natomiast zaznaczyć, że największe i najbardziej atrakcyjne nagrody przyznawane są dopiero za "kamienie milowe". Dopiero po zwycięstwie w konkretnych playlistach zdobywamy to, co najcenniejsze, czyli najczęściej nowe pojazdy. Wcześniej możemy liczyć na pomniejsze bonusy – dodatkową kasę, mnożnik doświadczenia czy części do naszych pojazdów.
Na ziemi, po wodzie i w powietrzu
Nie bez powodu napisałem "pojazdów" – w grze znajdziemy nie tylko samochody, ale też motocykle, samoloty czy łodzie motorowe. Wszystko to znalazło się w Motorfest, choć zdecydowanie najwięcej uwagi poświęcono pojazdom naziemnym. Liczba innych maszyn, latających i pływających, jest niewielka. Korzysta się z nich sporadycznie w wybranych playlistach i do szybszego przemieszczania się z miejsca na miejsce. W celu oszczędzenia czasu możemy błyskawicznie przesiąść się do samolotu, bo taka zmiana odbywa się "w locie", a z uwagi na brak fizycznych uszkodzeń możemy bezpiecznie przełączyć się na samochód i twardo wylądować na ziemi.
Gdybym miał określić czas z podziałem na konkretne wykorzystanie pojazdów, to wyglądałoby to u mnie następująco: 95% czasu spędziłem w pojazdach kołowych, około 4% w samolocie, a jedynie 1% w motorówkach.
Przystępny model jazdy
Ubisoft zadbał o udoskonalenie modelu jazdy i auta, które nie sprawiają już wrażenia "pudełek" poruszających się jak po sznurku. Każdą klasą pojazdu jeździ się inaczej: czuć różnice pomiędzy amerykańskimi potworami i japońskimi maszynami przystosowanymi do driftu. Te drugie częściej wpadają w poślizgi i trudniej utrzymać je na drodze, z kolei większe i cięższe auta mają problemy z ostrymi zakrętami, a samochody z wysoko umieszczonym środkiem ciężkości mają tendencję do dachowania po najeździe na hopki.
Dodatkowo mamy też możliwość włączenia trybu profesjonalnego, który pozwala na zrezygnowanie ze wsparcia w postaci ABS, kontroli trakcji czy driftu. Tylko po co, skoro model jazdy i tak jest czysto zręcznościowy? Zapewne znajdą się odbiorcy, którzy z takich opcji skorzystają, ale podejrzewam, że zdecydowana większość zostanie przy ustawieniach standardowych. Oczywiście gra docenia nas za jazdę z wyłączonymi wspomagaczami i oferuje bonusy do punktów doświadczenia zdobywanych na koniec wyścigu.
Model lotu jest bardzo uproszczony. Wystarczą do tego analogi i nic poza tym. Nie ma żadnego sterowania spustami, które odpowiadałyby za zmianę kierunku. Po prostu: chcesz lecieć w lewo, wychylasz analog w lewą stronę. Pływanie motorówką jest zaś w moim odczuciu najsłabsze – być może dlatego twórcy zdecydowali się na tak mało elementów w tej kategorii. Wystarczy wcisnąć gaz do dechy i śmigać po tafli wody, ślizgając się na granicy wypadnięcia z toru. Zadbano też o element bliższy realizmowi, a więc sterowanie trymem klap. Zmieniając je, możemy zwiększyć lub zmniejszyć prędkość w miarę potrzeb. Ciekawostką jest również fakt, że w niektórych zadaniach czekają na nas utrudnienia pogodowe w postaci bocznego wiatru, z którym musimy zmagać się na wodzie oraz w powietrzu.
PVP wieje nudą
Od pierwszych chwil da się odczuć, że Ubisoft stawia raczej na "korespondencyjną" rywalizację online niż faktyczne zawody z innymi graczami. Choć cały czas ścigamy się z czasami wykręconymi przez innych (niekoniecznie uczciwych, bo niektóre trasy pokonywane są w 30 sekund, co nie jest realne!), to trybów przeznaczonych typowo do rozgrywki wieloosobowej jest niewiele, bo zaledwie dwa: Grand Race i Demolition Royale.
Ten pierwszy to wyścig dla 28 graczy, w którym ścigamy się na konkretnych trasach, a osiągi maszyn zawodników są jednakowe. To dość chaotyczne doświadczenie, ale jednocześnie dobrze sprawdza się, gdy mamy jakieś pół godzinki wolnego czasu. Co więcej, niezależnie od miejsca na finiszu, zawsze zdobędziemy jakieś nagrody. Oczywiście im lepiej nam pójdzie, tym bardziej atrakcyjne one będą.
Demolition Royale to zaś ciekawe połączenie zabawy rodem z Destruction Derby i elementami battle royale. W skrócie: to drużynowe zawody, w których zbieramy power-upy i niszczymy inne pojazdy w strefie, która zmniejsza się wraz z upływem czasu. Istotnym minusem jest natomiast fakt, że po śmierci musicie oglądać rozgrywkę innych. Jeżeli zdecydujecie się opuścić mecz przed jego zakończeniem, to nie otrzymacie żadnych nagród.
Technicznie działa sprawnie. Wizualnie mogło być lepiej
The Crew: Motorfest w recenzowanej wersji na konsolę PS5 nie cierpiało na spadki animacji, czego doświadczali, a może i nadal doświadczają gracze na konsoli Xbox Series X/S. Gra oferuje dwa tryby wyświetlania obrazu: jakościowy i wydajnościowy. W żadnym z nich nie zauważyłem problemów – nawet w miejscach, w których robi się naprawdę "gorąco", czyli na przykład w głównej festiwalowej lokacji.
Z graficznego punktu widzenia tytuł przedstawia się prawidłowo. Nie ma tu cudownych, zapierających dech w piersi obrazków czy ujęć. Nie jest to poziom Forzy Horizon, do której wielokrotnie jest i będzie ta gra porównywalna. Jest po prostu przyzwoicie. Tylko tyle i aż tyle.
W kwestii udźwiękowienia przeszkadzała mi jedynie jedna rzecz: odgłosy niczym z pinballa, gdy zderzyliśmy się z jakimś przedmiotem czy innym pojazdem. Słabe to i strasznie psuje ogólny odbiór gry.
The Crew Motorfest zdecydowanie udało się Ubisoftowi. Choć niektórzy mogą narzekać na wymóg stałego połączenia z siecią czy niewielką liczbę aktywności PvP, to mimo tego gra się wybornie, a czasami można zupełnie zatracić poczucie czasu i zorientować się, że tropikalny rajd ulicami i bezdrożami Oahu skradł nam kilka godzin z życia!
PLUSY:
+ przyjemny arkadowy model jazdy,
+ sporo aktywności głównej i pobocznej,
+ zróżnicowanie zawartości: od wyboru do koloru,
+ ponad 600 pojazdów na premierę.
MINUSY:
– wymaga stałego połączenia z siecią,
– nie stworzymy ekipy z graczami z innych platform,
– nuda w PVP,
– dziwne dzięki jak z pinballa podczas kolizji z przeszkodą lub autem.
Poznaj recenzenta
Michał CzubakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat