The Crossing. Przeprawa: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Serial The Crossing: Przeprawa jeszcze przed premierą określany był duchowym spadkobiercą kultowych Zagubionych. Już po pierwszych minutach pilotowego odcinka można te porównania między bajki włożyć. Zestawianie tych dwóch formatów jest zdecydowanie na wyrost.
Serial The Crossing: Przeprawa jeszcze przed premierą określany był duchowym spadkobiercą kultowych Zagubionych. Już po pierwszych minutach pilotowego odcinka można te porównania między bajki włożyć. Zestawianie tych dwóch formatów jest zdecydowanie na wyrost.
Punkt wyjścia serialu The Crossing jest interesujący. Na plaży, niedaleko małego miasteczka zaczynają pojawiać się dziesiątki ludzi niewiadomego pochodzenia. Dzieci i dorośli w różnym wieku wychodzą z głębin morskich, czym burzą sielankowy spokój mieszkańców nadmorskiej miejscowości. Na plażę przybywa szeryf Jude Ellis, który próbuje rozwikłać zagadkę przybyszów.
Zagadkę, która bardzo szybko przestaje być tajemnicą. The Crossing już na samym początku premierowego odcinka ujawnia genezę nieznajomych, odseparowując się tym samym definitywnie od schedy po Lost, gdzie sekrety i niewiadome były przecież główną ideą i esencją formatu. Tutaj nie odgrywają one tak newralgicznej roli. Przecież już nawet w zwiastunach było nam dane dowiedzieć się, że przybysze są uchodźcami z ogarniętej wojną przyszłości. W epizodzie pilotowym poznajemy kolejne informacje. Ludzkość w tym futurystycznym świecie pada ofiarą panującej rasy, która dzięki ewolucji wykształciła wiele nadprzyrodzonych zdolności.
Uchodźcy bardzo szybko ujawniają swoje sekrety. Dowiadujemy się, że nie są oni pierwszymi przybyszami, że być może do teraźniejszości przybyła też przedstawicielka nowej, niebezpiecznej rasy… To, co w serialach takich jak Zagubieni napędzałoby formę i treść poprzez generowanie olbrzymiej liczby sekretó, tutaj stanowi szkielet fabularny i punkt wyjścia do kolejnych wydarzeń. Dlatego też The Crossing nie ma nic wspólnego ani z Zagubionymi, ani chociażby z The 4400.
Główną ideą serialu wydaje się ogarnianie przez bohaterów całego bałaganu, powstałego po przybyciu uchodźców. W rybackim miasteczku panuje niemały chaos, którym ktoś musi się zająć. Szeryf Ellis i agentka bezpieczeństwa narodowego rzucają się więc w wir pracy, pakując się przy tym w większe lub mniejsze kłopoty.
Pierwszy odcinek The Crossing to kolejny pilot, w którym akcja toczy się niezwykle szybko. Pewne motywy są spłycane, inne pomijane, tylko po to, aby zbudować odpowiedni punkt wyjścia dla kolejnych epizodów. Dużo czasu ekranowego dostaje Steve Zahn. Twórcom ewidentnie zależało, aby nakreślić postać głównego bohatera jako kolejnego nieskazitelnego protagonisty. Niestety Jude Ellis nie wyróżnia się niczym specjalnym wśród innych tego typu postaci. Można odnieść wrażenie, że twórcy postawili sobie za punkt honoru, aby po premierowym odcinku był on dla widza postacią przewidywalną i dającą się lubić. Co do tego drugiego można jednak mieć wątpliwości. Mimo że portretujący go aktor obdarzony jest wdzięczną fizjonomią, to nie udaje mu się implikować pokładów charyzmy, przez co dostajemy kolejnego bezbarwnego i stereotypowego protagonistę.
Pilotowy odcinek wprowadza do fabuły kilka wątków pobocznych, które będą z pewnością rozwijane w kolejnych epizodach. Rodzące się uczucie między uchodźcą a osobą z teraźniejszości czy matka poszukująca dziecka to motywy, które można określić jako obowiązkowe w tego typu produkcjach. Nie spodziewajmy się więc po The Crossing fajerwerków fabularnych, gdy już na wstępie dostajemy takie sztampowe pomysły.
Paradoksalnie, obdarcie serialu z tajemnic, w celu odcięcia się od produkcji w stylu Zagubionych, może okazać się nie do końca dobrym zagraniem. Możliwe, że twórcy posiadają jeszcze kilka asów w rękawie, ale w momencie, gdy już w pilocie pojawia się piękna pani z siłą Hulka i zręcznością Spider-Mana, trudno spodziewać się większych zaskoczeń w kolejnych odcinkach. Serial ma naprawdę ciekawy punkt wyjścia. Pierwsze minuty, podczas których obserwujemy uchodźców w wodzie, robią naprawdę dobre wrażenie i potrafią zaintrygować. Niestety twórcy bardzo szybko obdzierają swój format z tej aury tajemniczości i skupiają się na fabule, w której najistotniejsze są sceny akcji lub wywołujące tanie emocje dialogi.
Pilot The Crossing jasno definiuje odbiorcę serialu. Nie będzie to fan popkulturowych zabaw formą i treścią, a raczej miłośnik niezobowiązującej rozrywki z dziedziny science fiction. Wbrew pozorom stanowi to szansę dla produkcji na udany sezon. Opis futurystycznej przyszłości, przedstawiany przez uchodźców może wydawać się interesujący i wciąż jest w stanie wygenerować ciekawe rozwiązania fabularne. Do tego wszystkiego dobrym prognostykiem na przyszłość jest rywalizacja między grupami przybyłych. Ci, którzy są w teraźniejszości od dawna, dzięki swojej wiedzy posiadają z pewnością olbrzymią potęgę. Klaruje się tu duże pole do popisu dla kreatywnych scenarzystów. Być może twórcy pokuszą się również o zabawy z podróżami w czasie? To jednak już wyższa szkoła jazdy. Wiele tym podobnych produkcji poległo na takich motywach.
The Crossing na pewno nie będzie przełomową produkcją. Jeśli jednak umiejętnie skorzysta ze swoich zalet, może osiągnąć zadowalający poziom, który pozwoli przedłużyć format o kolejne sezony. Pierwszy odcinek pozostawia wiele do życzenia, ale warto się z nim zapoznać ze względu na ciekawy punkt wyjścia i kilka miłych dla oka motywów wizualnych.
Źródło: zdjęcie główne: ABC
Poznaj recenzenta
Oskar DobrowolskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat