„The Flash”: sezon 1, odcinek 22 – recenzja
Przedostatni odcinek "The Flash" pokazuje rozrywkową klasę tego serialu, dostarczając sporo wrażeń i emocji.
Przedostatni odcinek "The Flash" pokazuje rozrywkową klasę tego serialu, dostarczając sporo wrażeń i emocji.
W tym odcinku "The Flash" zastanawia mnie jedno - po co bohaterom te tajne laboratorium z superwięzieniem, skoro każdy o każdej porze może tam wejść, a Wells może niepostrzeżenie się ukryć? Motyw z ukrywaniem się pod nosem Team Flash wydaje się troszeczkę przesadzony, bo to w sumie dziwne, że po tym, jak szydło wyszło z worka, nikt nie zdecydował się przeszukać siedziby Wellsa, w której mógł coś ukryć. Wydaje mi się to trochę absurdalne i nie do końca się sprawdza.
Poza tym, wszystko w tym odcinku działa bardzo dobrze. Tymczasowy sojusz z Coldem w końcu pozwolił pokazać tego łotra z trochę innej perspektywy, jako kogoś mniej przypominającego postać z "Batmana" z lat 60. Oczywiście, od razu było wiadomo, że to nie pójdzie po myśli Barry'ego, a Cold go oszuka, ale to szczególnie nie przeszkadza. Bohater serialu jest młody, wciąż nie odkrył jeszcze dokładnie swojej tożsamości, więc mota się, jest czasem naiwny i uczy się na błędach. I ten wątek jest tego przykładem.
Nie brak też humoru w tym odcinku, w czym brylował Cisco. Jego sceny z siostrą Colda mają w sobie sporą dawkę przyjemnej lekkości, która mimowolnie wzbudza uśmiech na twarzy widza. To się sprawdza dobrze i obok innych działających gagów idealnie napędza rozrywkową warstwę epizodu.
[video-browser playlist="694067" suggest=""]
Na osobny akapit zasługuje pewien easter egg, który od razu rzuci się w ucho każdemu, kto choć odrobinę zna świat komiksowy DC. Do tej pory w "Arrow" raz na jakiś czas wspominano o liniach lotniczych Ferris, które są związane z historią Zielonej Latarni. Tylko że nigdy przedtem tak bezpośrednio nie nawiązano do tego superbohatera, jak w tym odcinku, gdy Barry mówi o "zaginionym pilocie". Czyżby jednak były jakieś plany na serialowego Green Lanterna? Patrząc na techniczny poziom "The Flash" zaczynam odnosić wrażenie, że twórcy podołaliby przygodom Hala Jordana. I mogliby też odciąć się od filmowej Latarni, którym według plotek będzie czarnoskóry John Stewart.
Ostateczna konfrontacja zdecydowanie może się podobać, zarówno pod względem efekciarskim, jak i pod kątem budowy emocji i napięcia. Pojawienie się Firestorma i Arrowa było oczekiwane, ale ich wkład bardzo ważny. Czy jednak tylko ja odnoszę wrażenie, że to wszystko rozegrało się zbyt łatwo? Zauważmy, że Wells sam wyszedł, wyzywając Barry'ego na pojedynek, więc można chyba śmiało założyć, że chciał doprowadzić do tej konfrontacji, którą miał przegrać. Pomimo tego, idealnie pobudza to apetyt przed - miejmy nadzieję widowiskowym - finałem.
Czytaj także: Barry Allen w filmie i telewizji? Phil Lord opowiada o kinowym „The Flash”
"The Flash" przeszedł długą drogę od serialu szukającego celu i operującego na schematach walki z łotrem tygodnia, stając się z czasem rozrywką lekką i przyjemną, acz wciąż nie pozbawioną wad. Pozostaje oczekiwać dobrego finału i liczyć na rozwój Iris podobny do tego Laurel - aby dobre odcinki przestały mieć skazę w postaci irytującej bohaterki.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat