„The Flash”: sezon 1, odcinek 6 – recenzja
Twórcy serialu The Flash miotają się między chęcią tworzenia dużych fabuł a pisaniem zamkniętych, schematycznych historii na pojedyncze odcinki. Przeważają te drugie.
Twórcy serialu The Flash miotają się między chęcią tworzenia dużych fabuł a pisaniem zamkniętych, schematycznych historii na pojedyncze odcinki. Przeważają te drugie.
The Flash ostatnio zaliczył dwa ciekawsze odcinki, w których mniej było schematów, więcej za to zaskoczeń, jednowymiarowych łotrów zastąpiły zaś autentycznie ciekawe postacie, co momentalnie ożywiło produkcję. Wcześniej dało się już rozpoznać wzór, wedle którego powstały 3 pierwsze epizody 1. sezonu, i zaczynało to irytować, bo przypominało buksowanie w miejscu, z wyjątkiem zamykających każdy odcinek scen z pewną tajemniczą postacią, mających rekompensować nam właśnie obejrzane kilkadziesiąt minut stagnacji.
To jednak minęło i w 6. odcinku 1. sezonu The Flash znowu wpisuje się w plan akcji: bohater spotyka nowego metaczłowieka, bohater dostaje porządnego łupnia, bohater wraca do bazy, gdzie jego ekipa znajduje sposób na pokonanie nowego wroga, wtedy zaś bohater po raz kolejny ściera się z przeciwnikiem i tryumfuje. Szczegóły - rzecz jasna - się różnią, tym razem dodano wątek nieco bardziej osobisty, mimo to jedno się nie zmienia: najszybszy człowiek na świecie każdorazowo zbiera manto od ludzi, którzy nie powinni moc go nawet trafić.
[video-browser playlist="632798" suggest=""]
Logika mocy Flasha naprawdę kuleje. Raz jest w stanie uniknąć ciosu bez problemu, w innym przypadku patrzy tępo na nadlatującą pięść jak jeleń złapany w światła samochodu. Dlaczego? Nie wiadomo. Prawdopodobnie po to, by wszystko pasowało do opisanego wyżej schematu – w końcu ktoś musi pobić głównego bohatera.
W tym epizodzie wyraźnie widać także, że The Flash cierpi na poważne problemy obsadowe – wcielający się w tytułową postać Grant Gustin sprawdza się bardzo dobrze, partnerująca mu Candice Patron jako Iris West jest jednak co najmniej irytująca, abstrahując już od tego, że jej postać zachowuje się irracjonalnie. Serialowi nie pomaga też fakt, że z wyjątkiem Wentwortha Millera wszyscy pozostali przeciwnicy głównego bohatera są groteskowo przerysowani.
Zobacz również: "Arrow" i "The Flash" - kolejna część crossovera na zdjęciach
Przez to, nie licząc dosłownie kilku scen-wyjątków, otrzymujemy kolejny odcinek do pominięcia, bo jest nieciekawy, a fabuła - prosta i schematyczna, niepokazująca nam niczego nowego. The Flash potrzebuje odmiany.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat