„The Last Man on Earth”: sezon 1, odcinek 11 – recenzja
Ma na imię Phil Miller, nie jest ani ostatnim człowiekiem, ani ostatnim mężczyzną na ziemi, a teraz nie jest już nawet ostatnim „Philem Millerem”. Świat „The Last Man On Earth” stopniowo się zaludnia, co ma swoje wady i zalety, ale serial trzyma równy poziom.
Ma na imię Phil Miller, nie jest ani ostatnim człowiekiem, ani ostatnim mężczyzną na ziemi, a teraz nie jest już nawet ostatnim „Philem Millerem”. Świat „The Last Man On Earth” stopniowo się zaludnia, co ma swoje wady i zalety, ale serial trzyma równy poziom.
"The Last Man on Earth" nie zaskakuje i tak jak można się było spodziewać, po rozwodzie z Carol, Phil bierze na celownik Ericę i Gail. I choć nie musi się specjalnie starać, to i tak jego plany przynoszą odwrotny skutek. To powtórka z rozrywki, ale świetny jest motyw „przeprowadzki” do Tampy i utknięcia na billboardzie. Will Forte wesoło szarżuje w swojej roli i sprawdza się to dzięki jego komediowemu drygowi. Późniejsza konfrontacja z drugim Phillem Millerem również przynosi kilka zabawnych scen – szczególnie starcie o to, kto zachowa swoje imię.
Wprowadzenie kolejnej nowej postaci to krok w bok. Z jednej strony zapewnia nowe interakcje, z drugiej ogranicza rolę już obecnych postaci. W „Moved to Tampa” Carol, która nakręcała poprzednie epizody, pojawia się tylko w tle, a Gail i Erica pełnią jedynie rolę obiektów pożądania. Drugi Phil sprawia wrażenie męskiego ideału i może jeszcze sporo namieszać. Nie miałbym jednak nic przeciwko, gdyby scenarzyści zaskoczyli jego orientacją seksualną i pozwolili Pierwszemu Philowi na spełnienie zachcianek. Miejmy to wreszcie za sobą, bo na razie przetrwanie w post-apokaliptycznym świecie ogranicza się do podrywu kolejnych kobiet – a szkoda.
[video-browser playlist="686153" suggest=""]
Przybycie nowego bohatera ma też dobre strony - nareszcie rozruszana zostaje postać Todda. Mel Rodriguez udowodnił w finale „Better Call Saul” swoje dramaturgiczne zacięcie i teraz pokazuje, że radzi sobie również w komedii. Jego niepewność względem uczuć Melissy i tekst o wynajęciu pokoju, to najzabawniejsze akcenty odcinka. Twórcy muszą sobie jednak wyznaczyć granicę, bo powiększanie obsady od początku budzi moje wątpliwości. To nie jest idealny kierunek rozwoju, ponieważ tylko zaciemnia on obraz całości. Mam nadzieję, że liczba mieszkańców Tuscon osiągnęła już swoje optimum.
Czytaj także: „Terminator: Genisys” – nowe sceny w kolejnych spoilerowych spotach
Każdy odcinek serwuje przynajmniej kilka drobnych scen, które pokazują świetny poziom realizacyjny serialu. Nie ma mowy o sztuczności studia, a scenografie opuszczonego miasta mają w sobie ogromny potencjał, który nie jest w pełni wykorzystywany. Oby twórcy zaczęli w końcu z tego czerpać, rzucając Philowi nowe wyzwania, a nie tylko powiększając populację.
Poznaj recenzenta
Piotr WosikDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat