The Last of Us: sezon 1, odcinek 4 - recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 16 stycznia 2023W nowym odcinku The Last of Us Joel i Ellie trafiają do znanej z gry lokalizacji, czyli Kansas City. Oceniam epizod.
W nowym odcinku The Last of Us Joel i Ellie trafiają do znanej z gry lokalizacji, czyli Kansas City. Oceniam epizod.
Twórcy The Last of Us znów pokazali (co już stało się standardem dla nowej produkcji HBO), jak można poszerzyć materiał źródłowy w adaptacji, ubogacając jej świat przedstawiony. Chodzi mi głównie o wątek Kathleen, liderki frakcji z Kansas City, która przejęła miasto z rąk żołnierzy FEDRY. W grze mieliśmy do czynienia z przeciwnikami, którzy byli raczej bezosobową masą, bez żadnej historii. Zmiana w serialu, która uczyniła z nich zgraną grupę, wyszła na dobre. Wybór Melanie Lynskey do tej roli był strzałem w dziesiątkę. Aktorka znakomicie odnajduje się w złożoności kreacji. Kathleen w jej wykonaniu to postać, która może być uznawana za czarny charakter, ale spokojnie można w niej dojrzeć również protagonistkę. W jednej scenie czujemy do niej niechęć, a w drugiej współczujemy. To kolejna imponująca rola Lynskey w ostatnim czasie – przypominam o jej wyczynach w Yellowjackets.
Przez pryzmat Kathleen świetnie pokazana jest beznadzieja świata przedstawionego. Bohaterka jest niejednoznacznym czarnym charakterem, bo za jej działaniami kryje się troska o własnych ludzi. Doskonale ukazuje to sekwencja rozmowy z mężczyzną, który ukrywał Sama i Henry'ego. Liderka Kansas City z jednej strony jest demoniczna i żądna zemsty, z drugiej po prostu opiekuńcza. Twórcy wykorzystują jej postać, aby pokazać brutalność rzeczywistości. A zbudowane zostało to na zasadzie kontrastu. Dowiadujemy się o przemocy wojska, które miało chronić obywateli, i widzimy grupy, które napadają na przejeżdżających przez miasto ludzi. Jednak robią to na rzecz całej społeczności. Okazuje się, że to nie zarażeni są największym niebezpieczeństwem, a zdrowy człowiek, który się ich boi.
Epizod pięknie rozwija również relację Ellie i Joela. Podoba mi się to, że twórcy postanowili wtłoczyć sporo humoru do interakcji naszych bohaterów. W tym celu znakomicie wykorzystali znany z gry motyw z książeczką z żartami. Dobrze widzieć, jak Pedro Pascal wchodzi na lżejsze, bardziej humorystyczne tony, pozwalając sobie nawet na śmiech. Aktor wspaniale czuje się, gdy gra z Bellą Ramsey. Widać było – szczególnie w tych pozytywnych momentach – że duet potrafi bawić się swoimi kreacjami. Sam uśmiechałem się szeroko, gdy Joel i Ellie żartowali. To również pokazuje, że relacja bohaterów rozwija się na wielu płaszczyznach i staje się coraz głębsza. Aż chce się słuchać ich rozmów, bo w dialogach zawarte jest clou ich więzi.
Ich relacja jest ciekawa także wtedy, gdy wchodzi w dramatyczne, emocjonalne rejony. Doskonale oddaje to sekwencja, w której duet mierzy się z bandą napastników. Sceny akcji nie są zrealizowane z rozmachem, ale ich brutalność daje o wiele więcej napięcia niż mnóstwo innych strzelanin na ekranie. Widzimy demoniczne oblicze Joela, które miesza się z troską o Ellie. Widzimy również przemianę głównej bohaterki, która tak naprawdę po raz pierwszy czuje na własnej skórze, że jest przesiąknięta brutalnością tego świata. Oddaje to najlepiej moment, w którym strzela do napastnika. Powoli zaczyna przechodzić metamorfozę. Po wspomnianej potyczce twórcy dalej rozwijają relację Joela i Ellie na wzór więzi ojca i córki.
Nowy odcinek The Last of Us świetnie rozwija materiał źródłowy. Pokazuje narracyjną doskonałość, jeśli chodzi o wątek głównych bohaterów. Polecam bardzo!
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1978, kończy 46 lat