The Last of Us: sezon 2, odcinek 2 - recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 21 kwietnia 2025Fani gier z niecierpliwością czekali na ten odcinek. Z ciekawością spoglądali też na tych, którzy nie wiedzieli, co ich czeka. Czy jeden z najbardziej szokujących momentów w historii gier wypadł równie dobrze na małym ekranie? Oceniam.
Fani gier z niecierpliwością czekali na ten odcinek. Z ciekawością spoglądali też na tych, którzy nie wiedzieli, co ich czeka. Czy jeden z najbardziej szokujących momentów w historii gier wypadł równie dobrze na małym ekranie? Oceniam.

Dzień, w którym w Internecie pojawiły się pierwsze przecieki na temat fabuły The Last of Us 2, pamiętam tak, jakby to było wczoraj. To mroczna chwila dla wszystkich fanów postapokalipsy od Naughty Dog. Niedowierzanie, załamanie, panika. Nie wiedzieliśmy, czy przeciek okaże się prawdziwy, ale i tak wywołał ogrom kontrowersji. Zdaniem niektórych – przygotowywał na najgorsze.
Rzadko kiedy dochodzi do takiego zbiorowego oburzenia (za inny przykład mógłbym podać finałowy odcinek Gry o tron i przecieki z nim związane). Gdy gra wyszła na rynek, najczarniejsze scenariusze wielu graczy okazały się prawdziwe. To wtedy na naszych oczach rozpętała się prawdziwa apokalipsa.
Sam dałem się ponieść emocjom. Złapałem się na haczyk Naughty Dog i połknąłem go w całości. I choć daleko mi było do wylewania żalu w sieci, czy – o zgrozo! – obrażania odtwórczyni roli Abby (co robili niektórzy osobnicy o skromniejszej inteligencji), to i tak złorzeczyłem studiu na wszystkie możliwe sposoby. W końcu odebrali mi postać, z którą niezwykle się zżyłem w trakcie przechodzenia jednej z ulubionych gier. Śmierć Joela była bolesna, szokująca i odcisnęła piętno na graczach. Był to też moment, który na zawsze zostanie zapamiętany w branży gier.
Ten przydługi wstęp miał na celu przedstawienie mojego emocjonalnego stosunku do 2. części The Last of Us. Jak wspominałem przy recenzji 1. odcinka 2. sezonu – jest to gra, która wywołuje we mnie skrajne emocje. Płynnie przechodzę od uwielbienia do złości, a wręcz nienawiści. W pewien masochistyczny sposób liczyłem na to, że znów poczuję te wszystkie emocje, ale nic takiego nie miało miejsca.
W tym odcinku doszło do kilku zmian. Jedne z nich uważam za lepsze, a drugie za gorsze. Kiedy serial jest wierny wydarzeniom z gry i przenosi dialogi oraz sceny niemal 1:1 (jak w przypadku odwiedzin Jesse'ego czy rozmowy w domku pomiędzy członkami grupy Abby), nie mam tej produkcji nic do zarzucenia. To świetna adaptacja zrealizowana na wysokim poziomie technicznym. Problemy pojawiają się później. Zmiana patroli względem tego, co zaprezentowała gra, ma swoje plusy i minusy.

POTENCJALNE SPOILERY DLA KOLEJNYCH ODCINKÓW
Jaki jest plus? Dina towarzysząca Joelowi ma teraz lepszy powód do tego, żeby razem z Ellie udać się do Seattle. W 1. odcinku pokazano, że łączyła ją bliższa relacja z Millerem, dlatego jego śmierć może mieć na nią ogromny wpływ.
KONIEC POTENCJALNYCH SPOILERÓW DLA KOLEJNYCH ODCINKÓW
Minusem jest to, że zabrakło sceny pomiędzy Diną a Ellie, ponieważ te znalazły się w oddzielnych patrolach. Fajnie, że poznaliśmy Jesse'ego, ale gra wykorzystała ten moment do dalszego rozwoju relacji dziewczyn, pomiędzy którymi doszło do intymnej chwili. Podoba mi się za to oddzielenie Tommy'ego od Joela. Ukazanie go jako lidera Jackson to dobra zmiana, która pogłębiła tę postać. Dobrze zobaczyć jego potencjał, jeśli chodzi o walkę w terenie, bo jest to coś, co będzie istotne w tej historii. Z kolei to, że nie był obecny przy śmierci swojego brata, będzie rzutować na jego kolejne decyzje, które z powodu małego dziecka i odpowiedzialności za odbudowę Jackson okażą się skomplikowane i niejednoznaczne moralnie.
POTENCJALNE SPOILERY DLA KOLEJNYCH ODCINKÓW
W grze bardzo dobrze pokazano furię Tommy'ego i jego brak odpowiedzialności. To on był zapalnikiem dla Ellie w późniejszym etapie (dlatego zdecydowała się na porzucenie Diny). To on nie mógł znieść myśli, że Abby przeżyje to, co zrobiła jego bratu. W grze opuścił Jackson dla osobistej wendetty. Serial uczyni ten wybór jeszcze trudniejszym i bardziej skomplikowanym, ponieważ Jackson potrzebuje lidera.
KONIEC POTENCJALNYCH SPOILERÓW DLA KOLEJNYCH ODCINKÓW

Bitwa z zarażonymi też ma plusy i minusy. Największą zaletą jest pokazanie zorganizowania całego Jackson w wiarygodny i trzymający w napięciu sposób. Tu popisali się scenografowie, którzy zbudowali znakomite plany. Wszystko było namacalne i postapokaliptyczne. Widać, że zasieki obronne były ogólnie dość zaawansowane, ale w paru miejscach nadal prowizoryczne. Bitwa robiła wrażenie pod względem wizualnym, na co pozwolił większy budżet. Twórcy postarali się o licznych statystów na wielu planach i świetną charakteryzację. Momentami szwankowały efekty specjalne, ale nie było to nic bardzo rzucającego się w oczy. Całość na pewno została dobrze nakręcona – z większym rozmachem niż fatalna Długa Noc z Gry o tron (również od HBO). Wyciągnięto wnioski.
Niestety była też masa głupot i nadużycie motywu plot armor. Tommy powinien z pięć razy umrzeć, gdy heroicznie szedł z samym pistoletem przez biegnącą w jego kierunku hordę. Dlaczego żaden z zarażonych się na niego nie rzucił? Czemu wszyscy go ignorowali (poza tymi, do których strzelał?). Maria także cudem uszła z życiem.
Bitwa została urwana w bardzo dziwny sposób. Twórcy przypomnieli sobie o tym, że trzeba dokończyć wątek Joela i Abby, dlatego nagle przenieśli nas w inne miejsce. Do miasteczka wróciliśmy już po zakończeniu walki. Problem w tym, że absolutnie nic nie wskazywało na zwycięstwo osadników. Zarażonych było znacznie więcej i rozpierzchli się po budynkach. A potem nagle pojawiło się cięcie i bitwa została zakończona. To zagranie pozbawione napięcia. Ale samo starcie robiło duże wrażenie i było kreatywne – fantastyczna szarża psów obronnych na zarażonych przypomniała mi bitwę pod Ostagarem z 1. części Dragon Age'a.

Zgodnie z przewidywaniami – wyjaśnienie motywacji Abby na początku 1. odcinka pozbawiło jakiegokolwiek napięcia sekwencję z nią i Joelem. Mam wrażenie, że twórcy próbowali tu zastosować metodę Hitchcocka. Abby miała być tykającą bombą, o której wiedziała widownia, ale nie bohaterowie. To niestety nie zdało egzaminu. O wiele większy ładunek emocjonalny miała wersja z gry, gdy gracz nie miał pojęcia o tym, kim jest Abby i jaki ma cel. Nagłe obrócenie się przeciwko Joelowi szokowało. Możliwe jednak, że są osoby niezaznajomione z grą, które nie spodziewały się, że twórcy zabiją Joela już na początku sezonu.
Jestem wkurzony, że... ten odcinek mnie nie wkurzył tak, jak zrobiła to gra. Przeżywałem śmierć Joela niemal jak utratę kogoś, kogo naprawdę znałem, ale byłem pod wrażeniem odwagi twórców po bezceremonialnym pozbyciu się jednej z moich ulubionych postaci. Jako gracz mogłem poczuć to, co czuła Ellie – chęć zemsty i gniew.

Cała sekwencja w oryginalnej produkcji była brudna, niekomfortowa, niepokojąca. Nagle znaleźliśmy się w jednym pomieszczeniu z grupką uzbrojonych, którzy zwrócili się przeciwko Joelowi i Tommy'emu. Wszystko było takie dzikie, pierwotne, niekontrolowane. Abby kierowała się szaleńczym gniewem i chęcią zemsty. Piwnica w grze była duszna i klaustrofobiczna. Postaci przekrzykiwały się nawzajem, więc panował totalny chaos. W serialu zostało to przedstawione w bardziej sterylny sposób. Samo umiejscowienie akcji w pomieszczeniu z dużym oknem, przez które wpadało jasne światło, wpłynęło na atmosferę.
Nie podoba mi się też zmiana w charakterze Abby. W grze była zafiksowana na punkcie zemsty. Tylko to się liczyło. W serialu znów zaczęła prawić monologi, dotykać Joela po twarzy i w absurdalny sposób odnosiła się do tego, że jest przystojny. Serialowa wersja tej postaci sprawia wrażenie psychopatki, która czerpie frajdę z torturowania ludzi. Dla tej growej było to swoiste katharsis; chwila na wypuszczenie z siebie całego gniewu i traumy. Nie chodziło o bawienie się w kotka i myszkę, a szybkie przejście do sedna. Ta młodociana furia była niezwykle ważna dla charakterologii tej postaci. Szkoda, że pozbawiono ją tego na potrzeby serialu. To dla mnie niezrozumiałe.

Nie zmienia to faktu, że sekwencja wywołała emocje. Kaitlyn Dever spisuje znakomicie. Mam nadzieję, że nie podzieli losów Laury Bailey, która była gnębiona przez graczy. Pedro Pascal też doskonale wypadł w ostatnich chwilach Joela. Miller przyjął z godnością swój los. Nie błagał, nie walczył, zaakceptował stan rzeczy i odpowiedział za swoje grzechy z przeszłości. Miałem wrażenie, że w pewien sposób na to liczył. Gwiazdą była jednak Bella Ramsey, bo występ był poruszający. Młoda aktorka fantastycznie ubogaciła scenę o moment, w którym Ellie położyła się na Joelu. To był ten mały dodatek, który roztrzaskał mi serce.
Jednak i tu nie zabrakło łyżki dziegciu. Spodziewałem się więcej gniewu, a mniej rozpaczy u Ellie. Cała scena była pozbawiona tej pierwotnej złości, która biła od każdej postaci (nawet pobocznej) w grze. Co ważne, Manny nie splunął na ciało martwego Joela, co miało miejsce w oryginale z 2020 roku. Czyżby twórcy nie chcieli wszystkich wkurzyć swoją bezczelnością? Szkoda, bo to było coś wyjątkowego w The Last of Us: Part II, nawet jeśli do dziś przeklinam Abby.

W tym odcinku The Last of Us pojawiły się błędy, a niektóre zmiany były niepotrzebne i wypadły gorzej w stosunku do oryginału. A co mi się podobało? Wbrew pozorom wiele rzeczy. Szczególnie gdy spojrzę na ten serial z perspektywy widza, a nie apodyktycznego fana gier, którym jestem.
2. odcinek 2. sezonu The Last of Us to bardzo dobra odsłona, która świetnie balansowała emocjonalne momenty z wielką bitwą. Scena z Ellie była genialna i druzgocąca. Ten epizod wciągał i nie dawał się nudzić. Miał absolutnie wszystko, czego można chcieć od takiego serialu: fabuła poszła do przodu i przedstawiono antagonistkę, która w szokujący i emocjonujący sposób zamordowała głównego bohatera na samym początku 2. sezonu (aż przypomniał mi się Negan). Realizacyjnie produkcji HBO nie można niczego zarzucić. Widać budżet i pomysł.
Ciekawostka: W ostatnich scenach można usłyszeć piosenkę Through the Valley w wykonaniu Ashley Johnson, aktorki głosowej od growej Ellie.
Poznaj recenzenta
Wiktor Stochmal



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1937, kończy 88 lat
ur. 1984, kończy 41 lat
ur. 1982, kończy 43 lat

