The Medium - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 28 stycznia 2021Od Layers of Fear przez Observera po The Blair Witch. Bloober Team pozostaje w klimatach zjawisk nie do końca związanych z naszym światem. W The Medium, najnowszej grze polskiego studia, obrana ścieżka jest kontynuowana i eksploatowana, jak nigdy wcześniej tego nie zrobiono. Oceniamy najnowszą produkcję rodzimego studia.
Od Layers of Fear przez Observera po The Blair Witch. Bloober Team pozostaje w klimatach zjawisk nie do końca związanych z naszym światem. W The Medium, najnowszej grze polskiego studia, obrana ścieżka jest kontynuowana i eksploatowana, jak nigdy wcześniej tego nie zrobiono. Oceniamy najnowszą produkcję rodzimego studia.
Echa przeszłości
Przygodę z The Medium rozpoczynamy w mieszkaniu w kamienicy na krakowskim placu Jana Matejki. To tam poznajemy Mariannę, główną bohaterkę gry i zarazem tytułowe medium, która potrafi się komunikować ze światem zmarłych. Ta możliwość obcowania w świecie metafizycznym stanowi klucz do rozwiązania zagadki i nieodzowną część rozgrywki, w której zastosowano mniej więcej trójpodział czasu: 1/3 spędzamy w realnym świecie, 1/3 w świecie metafizycznym, a pozostałą część czasu gry równocześnie w obu światach.
Akcja produkcji umiejscowiona jest w epoce postperelowskiej, gdzie relikty minionego ustroju totalitarnego są jeszcze głęboko zakorzenione w świadomości obywatela. Symbolika tamtych czasów jest nad wyraz wyeksponowana w postaci chociażby propagandowych materiałów czy licznych PRL-owskich proporczyków, wytworów tamtejszej ery sektora aut, na czele z fiatem zwanym „maluchem”. Nie zapomniano także o jednym z większych reliktów przeszłości w Krakowie. Mowa o głównej arenie zmagań. Mrocznym i budzącym grozę hotelu NIWA, którego pierwowzór znajduje się na krakowskim Zwierzyńcu przy ul. Focha 1. Moloch ten to laurka komunizmu: wielki i wybudowany w błyskawicznym tempie.
To tutaj spędzimy znaczną część gry zarówno w świecie realnym, jak i tym duchowym. Twórcy nie postanowili iść na łatwiznę i dokładnie zmapowali obiekt, który przychodzi nam eksplorować i odkrywać kolejne sekrety związane z mrocznymi wydarzeniami, jakie miały w nim miejsce. Docenią to nie tylko gracze z Krakowa.
A co Mariannę sprowadza do tak ponurego miejsca? Telefon od tajemniczego rozmówcy, który wie o niej i prosi o pomoc. Ten jeden telefon dla kobiety zmienia bardzo wiele i może kosztować ją nawet utratę życia.
Śmierć czyha wszędzie
Do śmierci musimy dojrzeć. Dlatego też twórcy dają nam czas, abyśmy oswoili się z surowym klimatem gry: zarówno tym w świecie rzeczywistym, jak i tym w świecie metafizycznym, mocno inspirowanym twórczością Zdzisława Beksińskiego. Stopniowo dawkując nam bodźce, które niekoniecznie powodują uczucie strachu, ale miejscami sprawiają, że włos jeży się na rękach. Na to wrażenie składa się kilka czynników. Przede wszystkim design lokacji oraz znakomita muzyka Akiry Yamaoka, współtwórcy ścieżki dźwiękowej do Silent Hill. Na upartego nawet tej gry nie można nazwać horrorem, bliżej jej do Alien: Isolation, gdzie z tyłu głowy mieliśmy świadomość tego, że czai się zło i przed złem tym należy uciekać. Tutaj podobnie towarzyszyły mi doznania. Co w żadnym razie nie uznaję za ujmę dla tej polskiej produkcji.
Cała zabawa nabiera zadecydowanych rumieńców w momencie, kiedy będziemy mogli za sprawą luster poruszać się niezależnie pomiędzy światami (oczywiście, w tych miejscach, gdzie nam twórcy na to pozwalają). Wówczas okazuje się, że zostawiliśmy stworowi z duchowego wymiaru furtkę do naszego świata. Medium w sferze duchowej może się przed nim obronić, Marianna już nie.
Statyczna kamera i archaiczne sterowanie
W 2021 roku ktoś odważył się stworzyć grę ze statyczną kamerą na modły pierwszych Residentów czy Silent Hill. Ryzykowny krok, który… może się opłacać. Byłem delikatnie zniesmaczony tym, że twórcy nie dali nam nawet odrobiny sterowania kamerą, ale ostatecznie się do tego przyzwyczaiłem i nie wyobrażam sobie prowadzenia rozgrywki ze swobodną kamerą. Szczególnie byłoby to nie do ogarnięcia w sekwencjach, gdzie obserwujemy dwa wymiary jednocześnie.
Takie zastosowanie kamery ma jednak sowie wady. Obserwując postać od przodu, chcąc iść nią w przód musimy trzymać gałkę analoga w dół. Przy zmianie perspektywy, ruch postacią do przodu może odbywać się przez wychylenie drążka już w innym kierunku. O ile sytuacja w grze jest spokojna, nie stwarza to większych kłopotów. Te zaczynają się pojawiać w momentach, gdzie trzeba uciekać przez śmiercią albo się skradać, unikając wykrycia.
Prosta, acz przyjemna
The Medium stawia na eksplorację i szukanie wskazówek. Oferuje także łamigłówki, które nie są specjalne skomplikowane i miejscami, aby je rozwiązać, trzeba współpracować pomiędzy światami. Część zagadki należy wykonać w świecie materialnym. Np. otworzyć jakieś drzwi, inną rzecz trzeba wykonać w świecie duchowym, np. przejść w nim przez drzwi otwarte w świecie materialnym. Czasami mamy backtracking, ale nie jest tego dużo i nie męczy jak w innych grach.
Poziom trudności łamigłówek nie należy do wygórowanych, więc nawet osoby, którym nie podchodzą takie zadania, powinny czerpać przyjemność ze zwiedzania Niwy i okolicznych lasów.
Chwaliłem grę za oprawę dźwiękową. Teraz nalezą jej się pochwały za grafikę. The Medium to najładniejsza produkcja Bloober Team, w jaką miałem okazję zagrać. Widać, że współpraca z Microsoftem przełożyła się na jakość gry. Ray Tracing wykorzystany na Xbox Series X robi doskonałą robotę. Zachęca do zaglądania w każdy, nawet najciemniejszy zakamarek. Całość wygląda jak fotorealistyczna przygoda w kinowej jakości. Tego samego nie można powiedzieć o animacji twarzy bohaterów. Gdybym nie wiedział, że aparycji postaciom użyczyli Marcin Dorociński i Weronika Rosati, to podobieństw do oryginału trudno byłoby mi się doszukać.
Całość opowieści zamyka się w około 6-8 godzin. Co dla tego gatunku jest wynikiem zadowalającym. The Medium to bez wątpienia najlepsze, co dotąd Bloober Team stworzyło. Wciąga, intryguje i czaruje muzyką oraz klimatem schyłku minionej epoki. Do tego produkcja jest dostępna w Xbox Game Pass. Przestarzały model sterowania nie stanowi większego problemu i nie powinien być przeszkodą do tego, aby nie sprawdzić tego tytułu samemu.
PLUSY:
+ grafika;
+ udźwiękowienie;
+ fabuła;
+ klimat.
MINUSY:
- sterowanie;
- modele postaci;
- zbyt proste łamigłówki.
Poznaj recenzenta
Michał CzubakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat