„The Missing”: sezon 1 – recenzja
Po emisji rewelacyjnego finału, "The Missing" bez żadnego wahania należy zaliczyć - obok "Fargo" i "Detektywa" - do największych serialowych objawień roku.
Autor: Oskar Rogalski
Po emisji rewelacyjnego finału, "The Missing" bez żadnego wahania należy zaliczyć - obok "Fargo" i "Detektywa" - do największych serialowych objawień roku.
Autor: Oskar Rogalski
"The Missing" to kolejna w tym sezonie telewizyjna perełka, która trzymała w napięciu przez wszystkie 8 odcinków swojej premierowej serii, opowiadając przy tym historię niezwykle poruszającą i wciągającą. Serial BBC (koprodukowany przez Starz) okazał się hitem w Wielkiej Brytanii, a stacja zamówiła już kolejną porcję epizodów. Ale bez obaw, cliffhangera nie ma (przynajmniej w moim odczuciu), a za rok czeka nas zupełnie nowa sprawa. Bo jak się okazuje, "The Missing" ma więcej wspólnego z wyżej wymienionymi amerykańskimi hitami, niż mogło nam się początkowo wydawać.
Przede wszystkim mamy tu znów do czynienia z pełną kontrolą twórców nad prezentowanym materiałem. Całość została wyreżyserowana przez jednego człowieka (Tom Shankland) oraz – co jest jeszcze bardziej istotne – perfekcyjnie rozplanowana i napisana przez te same osoby (bracia Harry i Jack Williams). Wyemitowano już także pierwszy teaser 2. serii, z którego dowiedzieliśmy się, że produkcja BBC również będzie tworzona na zasadzie antologii. Bohaterowie zmierzą się ze świeżą kryminalną zagadką, a obsada zostanie zapewne w całości (lub w dużej mierze) wymieniona. Jakby tego było mało, wszystkie trzy wymienione wyżej pozycje będą rywalizować ze sobą o miano najlepszej miniserii 2014 roku na styczniowej ceremonii rozdania Złotych Globów, a "The Missing" wcale nie jest bez szans na zwycięstwo.
[video-browser playlist="636887" suggest=""]
Jeśli ktoś z Was jeszcze serialu nie widział, będzie musiał za chwilę zakończyć lekturę tego tekstu, bo wkroczymy w spoilerowe rejony. Mogę jednak jeszcze odnieść się do kilku aspektów, o których pisałem już w recenzji pierwszych 2 odcinków, czyli fabularnej konstrukcji, aktorstwa czy muzyki. Po obejrzeniu zwieńczenia 1. serii zdania nie zmieniłem – nadal można się nad tymi elementami tylko rozpływać w pochwałach. Poruszanie się pomiędzy 2006 a 2014 rokiem dodało tej historii niesamowitej głębi, a wykonawcom - wyjątkową możliwość wielowymiarowego przedstawienia swoich bohaterów. Kreacje wybitne stworzyli przede wszystkim James Nesbitt i Frances O’Connor. Fantastyczna ścieżka dźwiękowa budowała znakomity klimat i bez ustanku podtrzymywała uczucie napięcia i niepewności. Zagrało tu dosłownie wszystko i wliczam w to także zakończenie całej opowieści, które podzieliło widzów i krytyków, acz ja dla tej sprawy nie wyobrażam sobie lepszego finału.
Poniżej zaczynają się spoilery.
To, czym "The Missing" urzekło mnie najbardziej, to zerwanie z wszelkimi schematami, które utożsamiamy z robieniem seriali kryminalnych. Tu podejrzanych też jest cała gromadka, ale pięknie są oni w historię wkomponowani. Nawet jak są oczyszczani z zarzutów, nadal mają rolę do odegrania. Każda drugoplanowa postać posiada swoje backstory, co sprawia, że absolutnie żaden z bohaterów nie jest papierowy. A ich osobiste problemy – nawet jeśli mają nikły związek z samą sprawą zaginięcia chłopca – bardzo poruszają i ogląda się je z ogromnym zaciekawieniem. Jak choćby ta dziennikarza, którego zachowania są pod koniec serii po części umotywowane sytuacją rodzinną, albo wzruszająca wędrówka ku odkupieniu Vincenta Bourga, który starał się bezskutecznie wyplenić swoje pedofilskie skłonności, aż jedynym lekarstwem okazało się samobójstwo.
[video-browser playlist="636890" suggest=""]
Zachwycał także Tchéky Karyo jako detektyw Julien Baptiste - i to chyba jedyny aktor, który ma szansę wystąpić w 2. sezonie (jest narratorem w zamieszczonym wyżej zwiastunie). To również bohater rozpisany bezbłędnie i o tak dużym potencjale, że mógłby dostać swój własny spin-off. Julien to także głos rozsądku w "The Missing", nie podejmujący zbyt wielu emocjonalnych decyzji oraz zawsze myślący chłodno i racjonalnie. To on próbował uratować Tony’ego przed jego obsesją odszukania syna i w ostatecznym rozrachunku poległ.
Wiemy, że tragiczny los Olivera Hughesa był wynikiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności – zwyczajnego samochodowego wypadku. Jeden moment głupoty i nieuwagi wprowadził w życie serię zdarzeń, przez które ucierpiało mnóstwo osób i reputacja Chalons De Bois. Ale co z ciałem dziecka? Nigdy go przecież nie odnaleziono. Czy w istocie Oli nie żyje? Odkryte w czasie śledztwa dowody oraz przeszywające i pełne strachu spojrzenie burmistrza Deloix każe sądzić, że chłopak zginął. Wszystko na to wskazuje i tak podpowiada nam rozum, ale szkopuł w tym, że Tony nie widział, co znajdowało się na tyłach tej przeklętej furgonetki. On zawsze będzie miał wątpliwości i nigdy nie przestanie szukać – choćby miało to doprowadzić go do szaleństwa. A widzowie mają poczuć się tak samo i również nie poznać całej prawdy. I ten cień niepewności sprawi, że o "The Missing" będzie się jeszcze długo dyskutować, analizując poszczególne scenariusze. To opcja o wiele lepsza i odważniejsza niż klarowne, podane na tacy zakończenie.
Czytaj więcej: Powstanie 2. sezon „The Missing”
Serial BBC to bez wątpienia arcydzieło małego ekranu i jestem pewien, że jego popularność będzie tylko wzrastać. Mało kto słyszał o "The Missing" przed jego premierą, ale na 2. sezon będzie oczekiwać cała masa widzów. Sądząc po jego klimatycznym zwiastunie, jest na co czekać.
Poznaj recenzenta
Janusz WyczołekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat