The Secret Circle – 01×18
Łowcy czarownic kontra krąg – tak chyba można najkrócej streścić efekt końcowy wydarzeń z najświeższego odcinka The Secret Circle. Jednak ograniczenie się do takiego stwierdzenia byłoby wielkim niedopowiedzeniem.
Łowcy czarownic kontra krąg – tak chyba można najkrócej streścić efekt końcowy wydarzeń z najświeższego odcinka The Secret Circle. Jednak ograniczenie się do takiego stwierdzenia byłoby wielkim niedopowiedzeniem.
Prawda jest dużo głębsza i ciekawsza. Był to odcinek napakowany akcją, uzupełniony nutą miłosną oraz wzbogacony o coś, co znamy dobrze z wielkich ekranów kinowych. Tego się raczej nie można było spodziewać, tym większe było zaskoczenie. Jeszcze do teraz trudno ochłonąć z szoku po jednej ze scen.
Może będzie to mocno niechronologiczne, ale wypada zacząć od exposé Blackwella. Świetna muzyka, wyborne ujęcia, genialny tekst oraz podniosła atmosfera stworzyły nastrój, którego szybko się nie zapomni. Coś takiego ostatni raz mogliśmy ujrzeć w odcinku otwierającym 9. sezon Tajemnic Smallville, czy też podczas licznych płomiennych przemów Spartakusa z obecnego drugiego sezonu, który emituje stacja Starz. Jednak żadna z tych scen nie da się porównać z tą z The Secret Circle - ta jest jak wyjęta z kinowej megaprodukcji, gdzie każdy szczegół, każda sekunda jest dopracowana ze szwajcarską precyzją. Czegoś takiego trudno oczekiwać po serialu... a jednak udało się taką scenę stworzyć twórcom produkcji The CW. Za to ogromne oklaski. Oprócz tego, że to świetnie wyglądało, to do tego wydatnie posunęło do przodu główny wątek.
[image-browser playlist="603892" suggest=""]
©2012 The CW Television Network
Jeśli jednak już mowa o fabule, to i ona stała na wysokim poziomie. Nie była zaskakująca poza tym jednym momentem, a mimo to widz czuł, że wreszcie wie, o co w tym serialu chodzi. Scenarzyści płynnie prowadzili nas przez kolejne sceny, nie skupiając się jakoś szczególnie na bohaterach, ale raczej na tym, co chcą osiągnąć na samym końcu. Wyszło im to naprawdę dobrze - wprowadzili nową jakość, jakiej serial nie widział od początku emisji.
Także pomimo skoncentrowania się na wątku głównym nie zapomniano o pobocznych. W gruncie rzeczy o jednym, który był świetnym przerywnikiem - flirt Diany z Grantem. Z naprawdę sporym zaciekawieniem można obserwować ich zmagania miłosne i zaloty. Ponadto twórcy nie zapomnieli o nucie humorystycznej, dzięki czemu "Sacrifice" wypada zaskakująco dobrze.
Warto zwrócić też uwagę na to, że wreszcie mamy nawiązania do poprzednich odcinków. To, co zostało wcześniej przygotowane, teraz zostaje użyte we właściwy sposób i w odpowiednim momencie włączone do wątku głównego. Ten zabieg potwierdza, że premierowy serial dojrzewa do stania się naprawdę interesującą produkcją.
[image-browser playlist="603893" suggest=""]
©2012 The CW Television Network
Tym razem The Secret Circle zaskoczyło całkowicie. Ekipa produkująca odeszła od utartych schematów, zrobiła lekki misz-masz różnych dotychczas stosowanych zabiegów oraz włączyła do swej palety kilka nowych. Efektem tego była dobra akcja, momenty zaskoczenia oraz scena jakiej próżno szukać w światku serialowym. Cóż, produkcja The CW pokazała nową klasę, a odcinek oglądało się bardzo dobrze. Oby tak dalej!
Ocena: 8/10
Źródło: fot. ©2012 The CW Television Network
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat