The Secret Circle – 01×21
Mimo, że finał tuż tuż, to forma The Secret Circle nie zwyżkuje ani trochę. Dalej uganiamy się za kryształami, nie wiemy komu ufać i udajemy zaskoczenie przy okazji kolejnego pojawienia się Nicka.
Mimo, że finał tuż tuż, to forma The Secret Circle nie zwyżkuje ani trochę. Dalej uganiamy się za kryształami, nie wiemy komu ufać i udajemy zaskoczenie przy okazji kolejnego pojawienia się Nicka.
Jedynym plusem w tym całym zamieszaniu wydaje się być odkrycie celu działań Johna Blackwella. Przez szereg odcinków mogliśmy jedynie domyślać się, czy jest tym złym, czy dobrym. A może tylko dopuszcza się złych czynów w imię wyższego dobra? Teraz wiemy już praktycznie wszystko i trzeba przyznać, że jest lekkie zaskoczenie. Chyba nie tylko ja wierzyłem w powrót ojca marnotrawnego. Zasadniczo pozostają więc tylko dwa pytania: jak to wszystko się skończy? Do czego jest w stanie posunąć się ojciec Cassie? Na te pytania odpowiedź padnie zapewne już za tydzień.
Całkiem przyzwoicie wypadł również dość niespodziewany powrót Granta, który jest niejako łącznikiem Diany z normalnym życiem. Mimo, że miał zaledwie dwie sceny, to i tak wypadł dużo lepiej niż cały Krąg. Co prawda były to momenty niczym z komedii romantycznej, jednak nie ma co narzekać, gdyż były dużo lepiej zrealizowane niż wątek główny.
[image-browser playlist="602727" suggest=""]
©2012 The CW Television Network
Samo poszukiwanie kryształów, które zdominowało "Prom" wypadło naprawdę średnio. Nie poprawia tego nawet pojawienie się Nicka czy Ebena. Poszczególne części czaszki są ukryte w banalnych miejscach, co tylko jeszcze bardziej szokuje wymagającego widza. Użycie magii nie robi już takiego wrażenia jak kiedyś. Efekty są niedopracowane. Tym samym wyglądają na słabe. Razi też dosyć oczywiste zastosowanie czarów. Rzut samochodem? Chyba już to gdzieś widzieliśmy. Dobrze, że chociaż twórcy dali sobie spokój z idiotycznym wymawianiem zaklęć na głos. Na pochwałę zasługuje tylko jedna scena. Kiedy Adam pokazuje wyjątkowość kręgu na tle społeczeństwa szkolnego, używając magii. Z tą różnicą, że stosuje ją w niekonwencjonalnej sytuacji, a mianowicie - do stworzenia romantycznej atmosfery. To zagranie było niewątpliwie na plus.
Summa summarum - kolejny przeciętny odcinek, który poza jednym wątkiem, nic nie zmieniał. Nie zaskakiwał, nie szokował. W sumie trudno napisać o nim coś konkretniejszego, bo był idealnie wręcz nijaki. Szkoda. Twórcy pokazywali już przecież, że potrafią stworzyć zarówno dobrą atmosferę, jak i świetną fabułę. Niestety, w "Prom" tego nie uświadczyliśmy.
Ocena: 5/10
Źródło: fot. ©2012 The CW Television Network
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat