The Sinking City (Nintendo Switch) – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 27 czerwca 2019To kolejny niespodziewany port na konsolę Nintendo Switch. Jak The Sinking City wypada na tej platformie?
To kolejny niespodziewany port na konsolę Nintendo Switch. Jak The Sinking City wypada na tej platformie?
W The Sinking City gracze wcielają się w prywatnego detektywa, Charlesa W. Reeda. Mężczyzna trafia do miasteczka Oakmont, które zmaga się z dwoma problemami – powodzią oraz szaleństwem ogarniającym niektórych mieszkańców. Szybko okazuje się, że oba te zjawiska są ze sobą połączone, a za katastrofę nie odpowiadają siły natury... Opowieść potrafi zainteresować i duża w tym zasługa ciężkiego, niepokojącego klimatu. Od samego początku wiemy, że z miejscem, w którym się znaleźliśmy, jest coś nie tak. Całkiem dobre wrażenie robią też poboczne zadania, z którymi również wiążą się ciekawe historie.
Rozgrywka w The Sinking City to przede wszystkim ciężka, detektywistyczna robota. Szukamy dowodów i poszlak, rozmawiamy z ludźmi i staramy się odkrywać kolejne fakty. Nie ma tutaj jednak rozbudowanych podpowiedzi czy strzałek wskazujących kierunek, w którym powinniśmy się udać. I z jednej strony to całkiem ciekawe rozwiązanie, które wymaga myślenia i umiejętnego łączenia ze sobą faktów, jest to też zdecydowanie bardziej realistyczne niż w wielu konkurencyjnych tytułach. Niestety, często jest to zwyczajnie irytujące. Nie brak tutaj sytuacji, w których przez kilkanaście minut przeszukujemy lokacje tylko po to, by znaleźć jeden pominięty wcześniej przedmiot, który potrzebny jest nam do przejścia dalej. Na stosunkowo małym ekranie Switcha może sprawiać to jeszcze więcej problemów.
Bardzo dziwnie rozwiązano tutaj również drugą część rozgrywki, czyli walkę z przeciwnikami. Element ten wydaje się jednak kompletnie zbędny i nawet przez moment nie angażuje, nie trzyma w napięciu. Wszystko to przez bardzo toporne sterowanie, które nijak nie pasuje do strzelania czy walki wręcz. Szczególnie w starciach ze stosunkowo szybkimi przeciwnikami, którzy potrafią błyskawicznie odskoczyć na bok. Również te problemy są jeszcze bardziej odczuwalne podczas gry w trybie mobilnym Nintendo Switch - niewielkie gałki analogowe nie są tak precyzyjne, jak te na „dużych kontrolerach”, nie mówiąc już o sterowaniu przy pomocy zestawu mysz + klawiatura na PC. Plusem jest natomiast fakt, że wersja na tę konsolkę pozwala na celowanie poprzez wychylanie konsoli lub kontrolerów, co minimalnie pomaga (jeśli ktoś takiej opcji nie lubi, to można bez problemu ją wyłączyć).
O ile sama rozgrywka jest równie (jeśli nie jeszcze bardziej) toporna, jak na innych platformach, o tyle do optymalizacji The Sinking City na Nintendo Switch trudno jest się przyczepić. Deweloperzy przygotowali port naprawdę solidnie i przez cały czas czuć, że nie było to proste przeniesienie gry z mniejszą liczbą detali. Oprawa jest wyraźnie gorsza, niż na pozostałych urządzeniach (przede wszystkim widać to po teksturach i modelach postaci), ale jak na możliwości sprzętowe Switcha całość wygląda naprawdę znośnie. Duża w tym zasługa mrocznego klimatu Oakmont. Lokacje są ciemne, ponure, a wiele z odległych obiektów ukryto za mgłą. Pozwoliło to twórcom na ukrycie pewnych mankamentów, a zarazem zmniejszenie zasięgu widzenia bez negatywnego wpływu na odczucia płynące z rozgrywki. Płynność jest zadowalająca – spadki zdarzają się od czasu do czasu, ale specjalnie nie przeszkadzają. Jedynym poważniejszym problemem są czasy ładowania - pierwsze uruchomienie gry wymaga odczekania około minuty, a czasami ekrany wczytywania uświadczymy też podczas przechodzenia do innych lokacji.
The Sinking City to całkiem udany port przeciętnej gry. Próżno szukać tutaj rewolucyjnych zmian czy nowości, które zachęcą do sięgnięcia po ten tytuł osoby, które do tej pory się nim nie interesowały. Jeśli jednak mieliście tę produkcję na oku i lubicie grać na Switchu, to jest to całkiem sensowna opcja – o ile jesteście w stanie przeżyć gorszą oprawę i pewne problemy, które wynikają ze specyfiki tej konsolki (mowa o rozgrywce w trybie handheld).
Plusy:
+ całkiem solidny port;
+ interesująca historia;
+ mroczny, niepokojący klimat.
Minusy:
- czasy ładowania;
- brak większych zmian czy nowości;
- kompletnie zbędna walka;
- momentami irytujące szukanie poszlak i dowodów.
Źródło: fot. Bigben Interactive
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat