„The Walk. Sięgając chmur” – recenzja
Data premiery w Polsce: 9 października 2015"The Walk. Sięgając chmur" to film będący wyzwaniem dla ludzi z lękiem wysokości, a przy tym jedno z lepszych zastosowań 3D w kinie.
"The Walk. Sięgając chmur" to film będący wyzwaniem dla ludzi z lękiem wysokości, a przy tym jedno z lepszych zastosowań 3D w kinie.
"The Walk" to film piękny i prosty zarazem. Jeśli oczekujecie od kina skomplikowanych perypetii, zwrotów akcji i wielowymiarowych postaci, to nie tu. To prosta opowieść o chłopcu, który marzył, a potem z pomocą kilku przyjaciół spełnił swoje marzenie - przeszedł na linie pomiędzy wieżami WTC w Nowym Jorku. Rzecz oparta na faktach, więc to nawet niespecjalnie spoiler. Ot, ciekawy fakt. Zresztą dokument o tej samej historii pt. "Man on Wire" nagrodzono kilka lat temu Oscarem.
To, co w tym filmie ważne i bardzo warte obejrzenia, to realizacja. Jak mówiłem - fabuła jest prościutka, aktorzy niespecjalnie mają co grać - poza oczywiście główną rolą Josepha Gordona-Levitta, którego zapał do chodzenia na linie (a zwłaszcza do przejścia pomiędzy wieżami) może równać się tylko z jego świetnym francuskim akcentem. Cała reszta braw należy się reżyserowi Robertowi Zemeckisowi.
[video-browser playlist="749375" suggest=""]
To nazwisko towarzyszy nam w kinie od blisko pół wieku i praktycznie od samego początku (debiutu "Chcę trzymać cię za rękę", zabawnej opowieści o pierwszym telewizyjnym amerykańskim występie The Beatles) przede wszystkim jest znakiem kinowej nowoczesności. Jeśli pojawiają się jakieś nowe możliwości techniczne, pomysły na efekty specjalne, techniki zdjęć - tam jest Zemeckis. Bawi się świetnie, wpisując w swe fabuły, co się tylko da. Miesza aktorów z animacją, wkłada filmowe postacie do zdjęć dokumentalnych, cały film przerabia na cyfrową animację. Zachowuje się jak rasowy harcownik - biegnie przodem przed wielką linią hollywoodzkich wojsk i sprawdza teren. Same fabuły są mniej ważne. Czasem, jak w "Forreście Gumpie", dorównują, a nawet przewyższają sztuczki techniczne, czasem (jak w "Ekspresie Polarnym" czy "Beowulfie") już tak dobrze nie jest.
A jak jest tym razem? Nawet nie wiem. W kinie ogląda się to rewelacyjnie (zwłaszcza w 3D), ale czy za kilka lat ten film będzie też robił tak wielkie wrażenie na ekranach telewizorów? Czy sama opowieść wystarczy, byśmy nie mogli oderwać się od ekranu? Raczej wątpię. Tym bardziej polecam ten film teraz. Zemeckis wyciągnął z 3D to, co najlepsze. Jeśli (jak ja) macie lęk wysokości, to naprawdę momentami będziecie z całej siły trzymać się oparcia fotelu. Złudzenie jest cudowne i przerażające zarazem - zwłaszcza dla niego warto zobaczyć ten film.
Przy okazji, tak trochę mimochodem, wyszedł z "The Walk" też piękny hołd dla Nowego Jorku, a wież WTC zwłaszcza. Dziś, kilkanaście lat po ich zniszczeniu, kino to najlepsze miejsce, by pokazać ich fenomen. Trudno go przekazać w opowieściach, z upływem lat odchodzą ludzie, którzy je zbudowali, pracowali tam, ot, byli na tarasie widokowym (ja się jeszcze załapałem). To było naprawdę coś - i Zemeckis pięknie to uchwycił.
Poznaj recenzenta
Kamil ŚmiałkowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat