„The Walking Dead”: sezon 5, odcinek 7 – recenzja
Po świetnym otwarciu 5. sezon The Walking Dead zwalnia i brnie w fabularne meandry. Przede wszystkim jednak - bohaterowie wracają do irytująco głupich zachowań.
Po świetnym otwarciu 5. sezon The Walking Dead zwalnia i brnie w fabularne meandry. Przede wszystkim jednak - bohaterowie wracają do irytująco głupich zachowań.
The Walking Dead jak żaden inny serial potrafi raz zapewniać świetną rozrywkę, by za chwilę nudzić i denerwować bzdurnościami scenariusza. Szczyt tego drugiego osiągnięto w 4. sezonie, stąd szybkie, mocne, efektowne otwarcie najnowszej serii, z mnóstwem akcji, małą ilością gadania i hordami zombie było zaskoczeniem. Przemiana nie trwała jednak długo i z każdym kolejnym odcinkiem opowieść o Ricku Grimesie i spółce wraca na stare, złe tory.
Widoczne jest spowolnienie akcji. Bohaterowie snują się niczym zombie, które zresztą zabijają z taką łatwością, że już dawno produkcja ta straciła klimat horroru i atmosferę zagrożenia – to chyba najgorsze, co przydarzyło się temu serialowi, bo zabiło jego duszę; tytuł równie dobrze mógłby brzmieć "The Walking Flies", bo postacie opędzają się od nieumarłych niczym od much, które tłuką setkami. Gorzej jednak, że nawet gdy już ktoś weźmie się do roboty, tak jak w przypadku planowanego ataku na szpital, co rusz zdarza się scena, podczas której można się jedynie krzywić, widząc głupotę bohaterów.
[video-browser playlist="632754" suggest=""]
Dziwi odchodzenie od komiksowego pierwowzoru, który przecież jest świetny, dla samego faktu odcięcia się od tamtej linii fabularnej. Wcześniej, zwłaszcza na początku, się to sprawdzało, nie brakowało świetnych pomysłów (rozszerzenie roli Shane’a, wprowadzenie postaci Daryla), teraz jednak można tylko żałować, że Robert Kirkman nie sięgnie do własnych historii obrazkowych i nie skopiuje wszystkiego, łącznie z dialogami. Tymczasem obecnie poprawia się to, co było dobre.
Czytaj również: "The Walking Dead" - ważna postać zginie w jesiennym finale?
Tyle dobrego, że wyobraźni i wyczucia wystarcza jeszcze na niezłe sceny akcji, zwłaszcza pomysły na efektowne uśmiercanie zombiaków bądź wykańczanie siebie nawzajem – w tym konkretnym odcinku wrażenie zrobił zwłaszcza Daryl. Można też mieć nadzieję, że skoro za nami (chyba) już rozbieg, niedługo powinien przyjść czas na kolejne wielkie starcie i dziać się będzie wiele. I dobrze, bo gdy bohaterowie zaczynają filozofować, poziom The Walking Dead spada na łeb na szyję.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1960, kończy 64 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1967, kończy 57 lat