Czarne
Kolejna pozycja w wydawanej przez Czarne serii Opowiadania amerykańskie, zbiór To, co nieśli autorstwa Tima O’Briena, to pierwotnie wydana w 1990 roku antologia opowiadająca o doświadczeniach autora związanych z wojną w Wietnamie. Otwierający książkę tytułowy tekst to niemal Perecowska w duchu wyliczanka przedmiotów, które żołnierze dźwigali ze sobą na służbie, od amunicji, przez uzbrojenie po choroby, ale też pamiątki od najbliższych. Konkretne, szczegółowe opisy pozwalają domyślić się ukrytych za nimi emocji, zyskując tym samym niemal poetyczny charakter. Przy okazji poznajemy postaci służących z narratorem żołnierzy: Teda Lavendera, Mitchella Sandersa, Kiowy, Szczura Kileya, Lee Strunka czy porucznika Jimmy’ego Crossa.
Po silnym początkowym uderzeniu rytm opowieści zmienia się, lecz napięcie nie słabnie. Przede wszystkim sięgamy po sceny z różnych etapów walk. Wracamy też jednak do momentu, gdy narrator dostał w 1968 roku, miesiąc po skończeniu studiów, powołanie do wojska (w Na Rzece Deszczowej), albo słuchamy o wzruszającej historii powrotu do Wietnamu po kilkunastu latach od zakończenia wojny (w Wycieczce). Bohaterowie stają się naszymi przyjaciółmi, rozumiemy, jak śmiech staje się ich metodą obrony, jak w reakcji na trudną rzeczywistość z jednej strony koncentrują się na najbliższych zadaniach, a z drugiej płyną myślami do tego, co zostało w domu. Obserwujemy absurdalne, a jednocześnie do bólu realne sytuacje, takie jak sprowadzenie do Wietnamu dziewczyny jednego z żołnierzy (Ukochana znad Song Tra Bong), doświadczamy śmierci towarzysza, za którą odpowiedzialni są wszyscy obok, a jednocześnie nie jest jej winien żaden z nich (W polu). Wierzymy w autobiograficzne relacje narratora, którego nie sposób nie utożsamiać z O’Brienem.
Źródło: CzarneI wtedy w pewnym momencie sam autor zaczyna stopniowo przekonywać nas, że autentyczność konkretnych obrazów nie ma żadnego znaczenia. Co więcej, i w to wierzymy bez trudu. Po lekturze kilkunastu opowiadań z Tego, co nieśli misterna konstrukcja zbioru pozwala zrozumieć, że ich prawdziwość leży gdzieś indziej, dużo głębiej. Kiedy narrator opowiada o Człowieku, którego zabił, być może pokazuje nam kogoś, kogo zastrzelił ktoś inny. A może nawet twarz martwego Wietnamczyka znalezionego w jednej z wsi. Prawdą jest to, że ludzie w Wietnamie ginęli, że inni ludzie widzieli ich zwłoki i byli za ich śmierć odpowiedzialni. Siła opowieści nie czyni ze wspomnień lekkiej, nieistotnej fantazji; kiedy O’Brien przyznaje, że może to, o czym pisze, wydarzyło się inaczej, nie zmienia to ciężaru gatunkowego relacji, nie odbiera poczucia autentyczności przekazywanych emocji, jednocześnie dodając im literackiego, twórczego wymiaru.
Twarze, marzenia i przedmioty składają się na fascynującą całość, w czym spora zasługa tłumacza, jak zwykle wykonującego świetną pracę Tomasza S. Gałązki. Należy podkreślić konstrukcję całego zbioru – o ile osobne opowiadania mogą być ciekawe, publikowano je zresztą pojedynczo w rozmaitych magazynach, to dopiero ułożone wspólnie przemawiają z pełną siłą. Finałowy tekst, Żywoty zmarłych, mówi kolejny raz o pamięci, o skazanych na klęskę próbach ucieczki przed losem. O śmierci, która jest częścią życia.
Poznaj recenzenta
Adam Skalski