Torchwood – 04×06
Szósty odcinek Torchwood rozwinął wątki związane z obozami, lecz skupił się na niepotrzebnej historii próby odbicia ojca Gwen. Ciekawiej było w amerykańskim obozie, gdzie wciąż przebywali Rex i Esther. Jack próbował dowiedzieć się czegoś od dyrektora PhyCorp, który także szuka odpowiedzi.
Szósty odcinek Torchwood rozwinął wątki związane z obozami, lecz skupił się na niepotrzebnej historii próby odbicia ojca Gwen. Ciekawiej było w amerykańskim obozie, gdzie wciąż przebywali Rex i Esther. Jack próbował dowiedzieć się czegoś od dyrektora PhyCorp, który także szuka odpowiedzi.
Cały wątek osadzony w Walii był po prostu nudny. Próba odbicia ojca była bardzo amatorsko przeprowadzona - rozumiem, że emocje wpłynęły na osąd sytuacji Gwen, lecz to było kompletnie nie w jej stylu. Pewnie dlatego ratunek odbywał w takich trudnościach. Finałowa scena tej historii była już kwintesencją kiczu - wielki wybuch rozwalający piece w tle i Gwen jadąca w stronę widza - poważnie? Nie dało się pokazać tego w sposób oryginalny? Musiało być to oparte na tak oklepanym schemacie?
[image-browser playlist="608802" suggest=""]©2011 Starz Entertainment, LLC
Na szczęście w USA było ciekawiej. Okazało się, że dyrektor obozu jest psychopatą. Tortury, jakie przeprowadzał na Reksie, były dość okrutne i aż dziwne, że robił je niby "normalny" człowiek. Trochę niedorzeczności wkradło się w osobę Esther, która wyraźnie zachowywała się dziwnie, podejrzanie i jej wyjście z biura, gdy żaden urzędnik nie może tego robić, jest po prostu pozbawione logiki. Przecież straży jest pełno i prędzej by ją złapali, niż dotarłaby do torturowanego Reksa. Twórcy nie dopracowali tego elementu, który jest po prostu mało wiarygodny i nierealny.
Jack dużo roboty w tym odcinku nie miał. Chciał dostać się do dyrektora PhyCorp, by go szantażować i dowiedzieć się, o co tu chodzi. Pomysł na szantaż dobry, tak jak jego realizacja, lecz odpowiedzi żadnych nie usłyszeliśmy. Wychodzi na to, że ten człowiek jest tylko pośrednikiem, który nic nie wie i szuka odpowiedzi. Szkoda, że Jack tak naprawdę marnował czas w tym odcinku.
To, co cenię sobie w tym odcinku (jak i całym sezonie Torchwood), to świetnie kreacje postaci - zwłaszcza Jacka i Gwen. Aktorom udaje się nadać wielowymiarowości, tworząc ludzkich bohaterów, którzy po prostu mają duszę.
[image-browser playlist="608803" suggest=""]©2011 Starz Entertainment, LLC
Sam finał natomiast był już dobry, emocjonujący i zaskakujący. Gwen nałożyła soczewki, które zostały zhackowane. Informacja o tym, że jej cała rodzina jest pojmana, była idealnym cliffhangerem odcinka i pozostawiła widza pełnego emocji i oczekiwania. Szkoda tylko, że cały epizod był przeciętny i nie trzymał równego poziomu.
Ocena: 6,5/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat