

Ósmy odcinek powoli zaczął odkrywać tajemnicę związaną z "Dniem Cudu". Na początku wielka ulga, bo wedle moich oczekiwań nie okazało się, że bezpośrednią przyczyną była zemsta kochanka Jacka, ale już sama jego postać zdecydowanie jest jedną z przyczyń całej sytuacji. Dowiadujemy się, kto za tym stoi, a sam Jack zaczyna sobie przypominać sytuację z przeszłości, gdy półprzytomny dostrzegł trójkę ludzi zawierających swego rodzaju pakt.
[image-browser playlist="608241" suggest=""]©2011 Starz Entertainment, LLC
Cały wątek został ukazany ciekawie z typowym dla tego serialu napięciem. Można z zapartym tchem śledzić losy bohaterów i zastanawiać się, o co tak naprawdę chodzi. Nie do końca w tym epizodzie przekonywały postacie Jacka i Gwen. Byli oni tacy nieswoi, a sam Jack większość odcinka po prostu irytował. Ktoś ze scenarzystów wyraźnie popełnił błąd, każąc bohaterom zachowywać się irracjonalnie i wbrew ich naturze. Dość niespodziewanie także potoczył się wątek byłego kochanka Jacka. Trudno było oczekiwać, że właśnie coś takiego doprowadzi do zaskakującego rezultatu. Na szczęście dzięki wnuczce dawnej miłości Jacka w końcu mogliśmy poznać odpowiedzi na kilka pytań, ale do rozwikłania tajemnicy "Dnia Cudu" jeszcze daleko.
Ciekawie rozwija się wątek Oswalda Danesa, który potrafił nas oszukać i przekonać, że naprawdę chce być innym człowiekiem, tylko świat mu na to nie pozwala z uwagi na jego mroczną przeszłość. Wyjawienie przez jego agentkę PR informacji o kategorii 0 było dla niego szokiem, więc nic dziwnego, że zniknął. Niespodzianką była także rekrutacja Jilly Kissinger przez tajemniczą organizację odpowiedzialną za "Dzień Cudu". Tylko po co im ona?
[image-browser playlist="608242" suggest=""]©2011 Starz Entertainment, LLC
Odcinek był zdecydowanie dobry, z kilkoma niespodziankami, które umilały oglądanie. Dzięki przyzwoitej narracji, zwrotom akcji, fabule i ciekawym postaciom Torchwood ogląda się dobrze. Brakowało jednak w tym epizodzie porządnego zakończenia z dużym i zaskakującym cliffhangerem. Scena z wykrwawiającym się Jackiem to za mało. Trudno uwierzyć, że twórcy chcieliby zabić głównego bohatera Torchwood w tak prozaiczny i głupi sposób.
Ocena: 7/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/


