Tropiciel: sezon 2 - recenzja
Tropiciel to bardzo przyjemny serial, w którym Colter Shaw rozwiązuje różne sprawy. Czy 2. sezon dostarczy wrażeń? Tym razem po premierze na Disney+ mam więcej „ale”, ponieważ zgrzyty fabularne marnują potencjał produkcji.

W 2. sezonie Tropiciela jedno pozostało bez zmian: ten serial to niezwykle przyjemna rozrywka. Rozpisane na pojedyncze odcinki sprawy, którymi zajmuje się Colter Shaw, dostarczają wrażeń. Przede wszystkim są nieźle przemyślane i dopracowane, więc potrafią zaangażować i zaciekawić. Prostota fabularna działa na plus. Czasem udaje się też zaskoczyć widzów – twórcy za sprawą twistów mocniej angażują i budują dobre emocje. Tego typu rozrywka nie jest wymagająca, więc nie mamy wielkich oczekiwań.
To bynajmniej nie oznacza, że twórcy Tropiciela nie mają ambicji. Na szczęście starają się dobrze opowiadać historie. W sprawy zaginięć potrafią przemycić istotne kwestie dla rozwoju postaci. To jest ważne w tak zwanych proceduralach (serialach opartych na jednoodcinkowych historiach), bo dzięki temu widz bardziej zżywa się z bohaterem. Możemy go lepiej poznać i polubić za sprawą podejmowanych przez niego decyzji. To w 2. sezonie nadal utrzymuje oczekiwany i satysfakcjonujący poziom.
Tropiciel to serial, który ma też dłuższą historię, więc oczekiwania wobec niego są większe. W pierwszym sezonie tajemnica śmierci ojca Coltera dobrze uzupełniała wydarzenia, nadając epizodom i określonym decyzjom większe znaczenie. Do tego relacja braci, Coltera z Russellem, była pozytywną atrakcją. To zostało bez jakichkolwiek wyjaśnień porzucone w 2. sezonie i zastąpione mniej atrakcyjnym wątkiem, który nie jest angażujący. Traci na tym cały sezon, bo to, co intrygowało, już nie wraca. Niezrozumiała decyzja – szczególnie że na koniec sezonu pojawia się wątek tajemniczej śmierci, by połechtać ciekawość widza i przygotować coś na zaplanowany 3. sezon.
Istotna jest kwestia Bobby'ego, czyli komputerowca pomagającego Colterowi. Mężczyzna nagle znika i zostaje zastąpiony przez Randy'ego, swojego kuzyna. Jest parę razy wspomniany fabularnie, ale to wszystko staje się dziwne i pozbawione sensu. Nigdy nie wyjaśniono, co się stało za kulisami. I chociaż bohater pojawia się w kilku ostatnich odcinkach, w trzeciej serii w ogóle go nie zobaczymy. Po to wprowadza się ciekawe postacie, by się ich trzymać, a ich ewentualną nieobecność należy dobrze uzasadniać. W tym przypadku wyszło to tak specyficznie, że odebrało Tropicielowi istotną zaletę.
Pomimo pewnych zgrzytów 2. sezon Tropiciela to dobra, lekka i przyjemna rozrywka. To serial niezobowiązujący, który – nawet jeśli porusza poważniejsze tematy – wszystko sprzedaje widzom w lekkiej i przystępnej formie. Czasem potrzeba nam czegoś takiego. Ta produkcja spełnia swoją funkcję, ma wiele atutów i dostarcza wrażeń.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 2007, kończy 18 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1953, kończy 72 lat

