Trupy, wszędzie trupy
Justified w końcu wrzuciło wyższy bieg i zaserwowało zdecydowanie najlepszy odcinek tego sezonu.
Justified w końcu wrzuciło wyższy bieg i zaserwowało zdecydowanie najlepszy odcinek tego sezonu.
Pierwsza scena to otwarcie niezwykle mocne, bardzo odważne i klimatyczne, a jednocześnie wyraźny sygnał, że nadszedł czas na fabularne porządki i zawiązanie motywów przewodnich, które krystalizowały się ślamazarnie na początku piątej serii.
O wysokim poziomie epizodu świadczy chociażby fakt, iż Tymothy Olyphant pojawia się w pierwszych 19 minutach zaledwie raz, a mimo to ogląda się go wyśmienicie - i to nie tylko za sprawą jak zwykle genialnego Waltona Gogginsa. Na pierwszy plan wysunął się bowiem Nick Searcy, który wymiata w "Shot All to Hell". Rewelacyjna sekwencja restauracyjna przypomina o tym, jak świetnych scenarzystów ma Justified. Art i jego opanowanie oraz szeryfowe sztuczki z repertuaru Raylana, onelinery Wynna Duffy’ego, a jakby tego był mało – Alan Tudyk (Firefly) w gościnnej roli płatnego zabójcy. To ja rozumiem!
Działania Boyda mające na celu wyciągnięcie Avy z aresztu sięgnęły punktu kulminacyjnego, a sam wątek rozwija się w sposób niezwykle intrygujący. Plan Crowdera naprawdę robi wrażenie – kilkoma płynnymi i zgranymi w czasie zabiegami pozbył się osób najbardziej zagrażających mu i jego ukochanej. Podświadomie można było spodziewać się, że jest to zbyt piękne, aby było prawdziwe, ale poprowadzono to tak zgrabnie i z gracją, że nie maiłbym nic przeciwko, aby męka Avy dobiegła wreszcie końca. Tak się jednak nie stanie, co tylko zmusi Boyda do bardziej ryzykownych działań. Być może jest on grubą rybą w hrabstwie Harlan, ale teraz poprzeczka została zawieszona o wiele wyżej – nowe zarzuty i więzienie stanowe. Crowder to nie ta liga. No, chyba że jego narkotykowe interesy ze stroną meksykańską pomogą mu na drodze do większej władzy. Czyżby na finałowy sezon szykowany był epicki pojedynek Raylana z Boydem? To byłoby coś!
[video-browser playlist="634560" suggest=""]
Swoja cegiełkę do ogólnego rewelacyjnego obrazu "Shot All to Hell" dołożyła rodzinka Crowe. W pamięć zapadną dwie sceny z ich udziałem. Michael Rapaport na dobre rozkręcił się w roli Darryla, a cała scena w barze Boyda to kolejna perełka spod pióra scenarzystów. Ci jednak stwierdzili, że trzy trupy w odcinku to liczba za mała, więc dorzucili jeszcze jednego. AJ Buckley przechodzi samego siebie w roli Danny’ego, diametralnie różnej od tej, w którą przez lata wcielał się w CSI: NY. Jego konfrontacja z Haitańczykiem przejdzie do historii Justified jako jedno z największych momentów WTF hitu FX.
Ostatnie słowo należało jednak do Raylana Givensa, który przez cały odcinek był tłem dla toczących się wydarzeń, by na sam koniec zrobić coś z pozoru kompletnie niezrozumiałego, ale również szokującego. Wiadomym było, że ze zdwojoną siłą może powrócić do życia Raylana kwestia śmierci Nicky’ego Augiustine’a z finału czwartej serii, jednak chyba absolutnie nikt nie spodziewał się, że prawda może wyjść na jaw w taki sposób. Co Givens knuje? Jaki ma plan działania? Jego zachowanie było tak zaskakujące, że chyba nie ma sensu nawet spekulować, co może stać się w kolejnych odcinkach. Możemy być pewni za to jednaj rzeczy: Justified znów zachwyca i oby pozostało tak już do końca tego sezonu.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat