Ucho Prezesa: sezon 1, odcinek 16 (finał sezonu) – recenzja
Finał pierwszego sezonu Ucha Prezesa za nami. Znów było śmiesznie i zaskakująco. Poziom żartów wciąż trzyma poziom, dzięki czemu miniserial żegna się z widzami w pozytywnej atmosferze.
Finał pierwszego sezonu Ucha Prezesa za nami. Znów było śmiesznie i zaskakująco. Poziom żartów wciąż trzyma poziom, dzięki czemu miniserial żegna się z widzami w pozytywnej atmosferze.
Dramatyczne wydarzenia z poprzedniego odcinka okazały się tylko psychodramą polityczną. Mariusz żyje i ma się całkiem nieźle, a całość została zorganizowana przez Adama od PR-u, aby wyrobić u Prezesa nawyk podejrzliwości przed jedną z najważniejszych rozmów w jego karierze. Gdyby Ucho Prezesa było pełnoprawnym serialem, z pewnością mielibyśmy zastrzeżenia do takiego rozwiązania fabularnego – że to naciągane, nierealistyczne i tandetne. W rzeczywistości jednak ta krótka forma satyryczna od pierwszych odcinków posługiwała się absurdem i abstrakcją godną panów z Monty Pythona. W związku z tym tego typu zagranie w ogóle nie razi. Wręcz przeciwnie – nadaje się tutaj idealnie.
Mariusz więc żyje, ma się bardzo dobrze, ale niestety w ostatnim odcinku schodzi na dalszy plan. Gwiazdami finału są prezydenci. Ten zza oceanu i nasz swojski Andrzej, który od początku sezonu próbuje dostać się do gabinetu Prezesa. Pan Andrzej wreszcie dostaje swoje 5 minut. Oczywiście nie udaje mu się wejść, ale pod wpływem kilku głębszych wylewa swoje frustracje podczas rozmowy z panią Basią. Sceny z jego udziałem są niezwykle zabawne, zwłaszcza że korespondują dość mocno z bieżącą sytuacją polityczną w Polsce i można sobie wyobrazić rzeczywiste postacie zachowujące się w podobny sposób, co bohaterowie Ucha Prezesa. Mimo że przez całą długość pierwszego sezonu pan prezydent stanowił jedynie ozdobę korytarza na Nowogrodzkiej, to był jednym z najjaśniejszych punktów serialu, zyskując przy tym dużą sympatię widzów. Do czasu premiery drugiego sezonu nasza rzeczywistość polityczna może ulec mocnej zmianie, więc należy przypuszczać, że w kolejnej odsłonie pan prezydent stanie się bardziej znaczącą postacią w fabule serialu Roberta Górskiego.
Najważniejszym punktem odcinka była oczywiście telekonferencja z amerykańskim Donaldem. Na jej czas gabinet Prezesa zmienił swój wystrój, co podkreśliło wyjątkowość tego segmentu. Niestety rozmowa między naszym naczelnikiem a szeryfem zza oceanu trwała bardzo krótko. Całe szczęście nie obyło się bez wielu komicznych i pociesznych momentów, w których to amerykański prezydent wykazywał się absolutną niewiedzą na temat naszego kraju. Czy mamy w Polsce Meksykanów? Jak wygląda kot Prezesa? Co tam słychać u Wałęsy? To tylko niektóre z „niezwykle ważnych” tematów poruszanych w rozmowie dwóch przywódców. Jak łatwo się domyśleć śmiechu było co niemiara.
Na sam koniec epizodu twórcy przygotowali nam kolejny niewielki twist. Akurat w tym przypadku można było z niego całkowicie zrezygnować. Zwrot fabularny, który nastąpił w ostatnich minutach, sprawił, że przed chwilą odbyta rozmowa straciła na wadze i znaczeniu. Finałowy odcinek potrzebował mocnego zakończenia, a tutaj okazało się, że wszystko, co w nim się działo, było jedynie wydmuszką. Całość oczywiście wpisała się w konwencję absurdu, ale tym razem twórcy mogli stonować swoje abstrakcyjne zapędy na rzecz sugestywnego akcentu w końcówce.
Pierwszy sezon Ucha Prezesa za nami, więc czas na małe podsumowanie. Serial rozpoczął się bardzo dobrze. Niezwykle szybko zyskał ogromną widownię i wielką sympatię w naszym kraju. Z kolejnymi odcinkami poziom artystyczny produkcji wahał się. Raz było lepiej, raz gorzej, zawsze jednak udawało się zachować wypracowany standard. Dzięki świetnej obsadzie i ciekawym rozwiązaniom fabularnym każdy odcinek był inny, co sprawiało, że widzowie ani przez moment nie odczuwali znużenia i schematyczności.
Finałowy odcinek doskonale wpisuje się w tę normę i stanowi świetnie zakończenie udanej serii. Przez najbliższe miesiące nie zobaczymy Ucha Prezesa. Serial wraca dopiero we wrześniu, z nowymi pomysłami i koncepcjami. Nasza polska rzeczywistość polityczna do tego czasu może bardzo się zmienić. Możemy być pewni, że rządzący dostarczą wielu ciekawych pomysłów na skecze i parodie. Dlatego też nie ma co martwić się o kolejny sezon. Jak sam Robert Górski kiedyś przyznał, tematyka polityczna to taki samograj, dostarczający wciąż nowych pomysłów na udaną satyrę. Żegnamy się więc z pierwszym sezonem Ucha Prezesa w pozytywnym nastawieniu, licząc na intensywny, emocjonujący wrzesień.
Źródło: zdjęcie główne: Showmax
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat