Ucho Prezesa: sezon 2, odcinek 5 – recenzja
Wszystkie dzieci nasze są. Co jednak, gdy nie chcą się słuchać? Co gdy są krnąbrne, głuche na dobre rady i próbują działać wbrew woli swoich rodziców? Z takim problemem mierzą się właśnie Prezes i pani Basia. Poznajcie tę pouczającą historię.
Wszystkie dzieci nasze są. Co jednak, gdy nie chcą się słuchać? Co gdy są krnąbrne, głuche na dobre rady i próbują działać wbrew woli swoich rodziców? Z takim problemem mierzą się właśnie Prezes i pani Basia. Poznajcie tę pouczającą historię.
Beata, córka pana Prezesa, i Monika, której mamą jest pani Basia, mają ze sobą wiele wspólnego. Wydaje się im, że są już na tyle dojrzałe, że mogą sobie pozwolić na radosną niezależność. Obie wpadły w złe towarzystwo, które sprowadza je na niewłaściwą drogę. W końcu jedna i druga pogubiły się w życiu, przez co ich wybory pozostawiają wiele do życzenia.
Co zrobić z takimi gagatkami? Potrzebna jest długa, rzeczowa i stanowcza rozmowa. Przy tego typu konwersacjach przyda się również karcący ton i podniesiony głos. Podopieczny musi zrozumieć, że to jego opiekun wie, co dla niego dobre i że tylko on będzie w stanie poprowadzić go w stronę światła. Beata ma tutaj pewną przewagę nad Moniką. Oczywiście pani Basia wywiązuje się wzorowo ze swojej roli, ale nie jest ona opiekunem całego narodu, tak jak rodziciel Beaty.
Pan Prezes wie, co jest dobre dla każdego z nas. Jest ojcem całego kraju. Wszyscy Polacy mogą dumnie zakrzyknąć do niego: „tato!”. Beata jest oczywiście jego oczkiem w głowie. Niestety zeszła ostatnio na złą drogę, dlatego czas na ostrą reprymendę. A że linia polityczna rządu jest już nieco zakurzona, a że z Andrzejem to nieładnie się bawią, że za mało o uchodźcach opowiada, że się nie uśmiecha i ogólnie się nie słucha… Czas ostro i stanowczo nakierować swoją polityczną córkę na właściwe tory. Kto zrobi to lepiej od Naczelnika Państwa?
Monika pani Basi to też niezłe ziółko. Mama ma z nią niemały galimatias. W szkole więcej uwagi poświęca nie temu, co trzeba. Ma kolegę Adrianka, który wciąż namawia ją do złego, a jej nowa przyjaciółka syryjskiego pochodzenia chowa bombę w tornistrze. Do tego wszystkiego bawią ją niewłaściwe rozrywki i ogólnie się nie słucha… Beata i Monika mają wiele wspólnego. Przede wszystkim rodziców nie od parady.
Zestawienie historii dwóch córek podczas pogadanki ze swoimi rodzicielami to kolejny błyskotliwy pomysł twórców Ucho Prezesa. Dorosła Beata i nieletnia Monika niczym się nie różnią, gdy pada na nich krytyczne spojrzenie apodyktycznych rodziców. O ile w przypadku młodej Moniki, można powiedzieć „dzień jak co dzień”, to już dla pani premier nie jest to zbyt przychylna aluzja. Prawda w oczy kole, wiele zostało już powiedziane na temat rzeczywistej roli szefowej rządu w naszym politycznym piekiełku. Nikt do tej pory jednaj w tak uroczy i zabawny sposób nie poniżył Prezesa Rady Ministrów.
Chapeau bas dla Agnieszka Pilaszewska, która po raz kolejny brawurowo wcieliła się w panią Beatę. Bez jej kreacji aktorskiej ta rola z pewnością byłaby mniej sugestywna. Kapelusze z głów również dla młodej aktorki portretującej Monikę. Dziewczynka ewidentnie „czuje bluesa” i wie, o co chodzi w produkcji, w której występuje. Miejmy nadzieję, że jej efektowny debiut w tym satyrycznym, ale też politycznym projekcie nie przekreśli ewentualnej aktorskiej przyszłości.
Ucho Prezesa w drugim sezonie wciąż bawi i śmieszy. Stary wyga, Robert Górski, ma wiele pomysłów na urozmaicenie opowiadanej historii. Dzięki temu piąty odcinek nie nudzi nawet przez sekundę. Widz nie może się doczekać kolejnych błyskotliwych „śmieszków” z pani premier. Niby upokarzająco, ale serdecznie. Niby brutalnie, a dobrodusznie. Ten to ma głowę na karku. Nic dziwnego, że zarówno grupa trzymająca władzę, jak i totalna opozycja nie wiedzą, jak ugryźć Roberta Górskiego.
Źródło: zdjęcie główne: Showmax
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat