Underground: sezon 1, odcinek 1-5 – recenzja
Pięć pierwszych odsłon serialu Underground to bardzo dobre połączenie dramatu z elementami rzemieślniczego thrillera. Odcinki trzymają równy poziom, więc w zasadzie już po pilocie wiadomo, czego można się spodziewać.
Pięć pierwszych odsłon serialu Underground to bardzo dobre połączenie dramatu z elementami rzemieślniczego thrillera. Odcinki trzymają równy poziom, więc w zasadzie już po pilocie wiadomo, czego można się spodziewać.
Jeden z niewolników pracujących na plantacji pragnie uciec, zbiera więc grupę i obmyśla plan odzyskania wolności. Jego realizacja może trochę kojarzyć się ze Prison Break, tylko zamiast mapy wytatuowanej na plecach jest pieśń, która jednak ma to samo zastosowanie – doprowadzenie bohaterów do celu. Oczywiście w ekipie nie brakuje wątpliwości i konfliktów, ogniskujących i tak trudną sytuację. W końcu trzeba cały czas uważać, znosić upokorzenie czy odpowiednio przygotować się do przejścia długiej drogi. Twórcy Underground umiejętnie wykorzystują potencjał historii, doprowadzając do kilku trzymających w napięciu scen, kiedy ryzyko wpadki jest większe niż zazwyczaj.
Poza tym sytuacja potrafi w okamgnieniu się skomplikować, co rodzi konieczność równie zajmującej w śledzeniu improwizacji. Sezon liczy dziesięć odcinków i sądzę, że to też stanowi zaletę serialu. Dzięki temu akcja często przyspiesza, a scenariusz nie został niepotrzebnie rozwleczony (przynajmniej w pierwszych pięciu epizodach). Postacie biorące udział w ucieczce budzą wystarczające pokłady sympatii lub współczucia, żeby ich losy nie były widzowi obojętne. Za to dowodzący grupą wyróżnia się odpowiednią charyzmą i inteligencją, aby można było uwierzyć w jego obietnice o powodzeniu planu (i fakt, że przekonał do niego innych).
Pozostali bohaterowie też pokazują się z dobrej strony. Wyróżniłbym szczególnie rodzinę właściciela plantacji i usługujących im niewolników. Przedmiotowe traktowanie tych drugich czasem porusza tak samo jak sceny przemocy. Do tego występujące tam postacie okazują się niejednoznaczne. Wydaje się, że są zwykłymi sługami, ale potrafią zaskoczyć, manipulując swoimi panami lub wykorzystując ukryte w nich ludzkie odczucia. Właściwie bez otoczki thrillera i niewielkich intryg Underground nie byłoby tak udanym serialem. Jako dramat jest przyzwoity i wywołuje emocje, lecz nie jestem pewien, czy okazałoby się to wystarczające do zadowolenia widzów, zwłaszcza takich, którzy widzieli zdobywcę Oscara – film Zniewolony. 12 Years a Slave.
Trochę czasu dostaje również łowca niewolników. Pozornie wydaje się uczciwym człowiekiem, ale szybko przekonujemy się co do jego prawdziwej natury. Też jest atrakcyjną postacią, szczególnie że ważną rolę w jego wątku odgrywają relacje z nastoletnim synem. Obecność dziecka może na niego wpłynąć pozytywnie (zmieniając stosunek do niewolników) albo wcale. Generalnie tylko jedna para bohaterów nie przyciąga uwagi – prawnik ze swoją żoną. Do tej pory ich działania można było łatwo przewidzieć i tylko dzięki rozpisaniu fabuły nie odstawali wyraźnie od reszty. Kilkakrotnie znajdują się w nieprzyjemnych okolicznościach, a te obfitują w niespodziewane zwroty akcji.
Underground raczej umknął gdzieś w szeregu licznych premier. Szkoda, bo prezentuje się bardzo dobrze. Twórcy mieli pomysł na produkcję – stworzyli połączenie dramatu z thrillerem, a jakby tego było mało, w tło wpletli nowoczesne utwory muzyczne (pojawiają się np. rockowe brzmienia). Paradoksalnie te ostatnie pasują do charakteru serialu, który był świadomym i trafnym wyborem. Na uwagę zasługuje jeszcze miejsce akcji – plantacje, bagna, lasy i rzeki wyglądają naturalnie, a komputerowe efekty są bardzo rzadko wykorzystywane (choć wtedy rażą kiepską jakością). Jeśli nie zaczęliście oglądać tego tytułu, polecam przynajmniej zobaczyć jego pilot.
Źródło: zdjęcie główne: WGN America
Poznaj recenzenta
Krzysztof LewandowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat