Upalne święta - recenzja filmu
Upalne święta, najnowszy film z Kirstin Davis, miał być oryginalnym pomysłem na film świąteczny. Z jednej strony – trochę jest. Z drugiej, nie mogłam wciąż wyjść z wrażenia, że bardziej pasowałby na kanał Lifetime niż na Netflixa.
Upalne święta, najnowszy film z Kirstin Davis, miał być oryginalnym pomysłem na film świąteczny. Z jednej strony – trochę jest. Z drugiej, nie mogłam wciąż wyjść z wrażenia, że bardziej pasowałby na kanał Lifetime niż na Netflixa.
Na Kate Conrad czekają ciężkie czasy: jej jedyny syn zamierza wyruszyć do college’u, zostawiając ją samą, w pustym gnieździe, z mężem, z którym nie do końca jej się układa. Kate jednak próbuje wziąć to wszystko na dobrą monetę i decyduje, że razem z mężem wyjadą na urlop do Afryki – taka druga podróż poślubna. Niestety, okazuje się, że jej mąż również ma dla niej niespodziankę – chce się rozwieść…
Historia kobiety w średnim wieku, która musi odkryć, co ze sobą zrobić po spełnieniu roli żony i matki to bardzo znany motyw. I teraz wykorzystywany jeszcze raz, w dokładnie takim samym schemacie. Kobieta odchodzi od męża, zmienia swoje życie, poznaje miłość – tak, to samo zobaczycie i w tym filmie. Jednak na szczęście są pewne różnice, które powodują, że ten film jest trochę ciekawszy niż większość z nich.
Na pewno podobała mi się jedna rzecz – nie ma tu złej postaci. Mąż nie jest zdradzieckim chamem, ot, zrozumiał, że ich związek nie ma więcej racji bytu i jeśli może, z chęcią pomoże byłej żonie. Burżuazyjne koleżanki, mimo malutkiej roli, na pewno nie są przygłupie. Również nowy partner nie zaczyna jako okropny cham i bawidamek – to znaczy delikatnie osuwa się o ten stereotyp, jednak nie traci całej sympatii widzów. Nawet postać Kate byłaby całkiem fajna, gdyby nie jedna rzecz – gra Kirstin Davis.
Większość osób odnalazła się w konwencji tego filmu. Rob Lowe jest odpowiednio szorstki i sympatyczny, syn głównej bohaterki to inteligentny student, również po wszystkich aktorach drugoplanowych widać, że się dobrze bawią i robią to naturalnie. Oprócz Davis – u niej wszystko jest sztuczne. Ciężko znieść jej przesłodzony głos, sztuczną mimikę twarzy i reakcje. Najlepiej się ją ogląda, gdy nie musi grać i możemy podziwiać jej urodę i piękne włosy. Przyznam szczerze, że wtedy jej Kate łatwo było polubić. Gorzej, jak Davis już musiała coś powiedzieć. I nie wiem, co tu nie zagrało, bo z jednej strony nie chodzi o postać – oczywiście pani Conrad jest sztampowa, ale jako postać na papierze nadal może być sympatyczna – z drugiej, wiem, że Davis umie grać. Może stwierdziła, że musi z siebie wykrzesać dużo uroku osobistego i przez to wyglądała sztucznie? Nie wiem. Ale tak jak uważam, że w filmach świątecznych pewna sztuczność i głupotki nie przeszkadzają to jednak Davis przekroczyła tę granicę bardzo dawno.
Jednak na szczęście, tak naprawdę rola Davis była ograniczona, w pewnym sensie. Cieszę się, że film zdecydował się jednocześnie wykorzystać znany schemat, a potem jak najdalej od niego uciec. Podróż do Afryki i historia ratowania słoni była strzał w dziesiątkę, a zwierzęcy aktorzy stali się przecudowną atrakcją całego filmu. Rację miał bohater grany przez Roba Lowe’a, że słonie są lepsze niż ludzie. Jakby wyciąć całą historię ludzkich bohaterów i zostawić tylko te piękne stworzenia, film by tylko zyskał. I chyba scenarzyści filmu rozumowali jak ja, świetnie skupiając się na samych zwierzętach i wszystkie sztampowe wątki wokół starali się rozwiązać najszybciej jak to możliwe. Na przykład rywalka o serce Dereka, granego przez Roba Lowe’a – dokładnie już ten schemat znamy, więc jej rólka była wystarczająco krótka, by nadać filmowi jakiś „dramatyzm” (w końcu i tak wiadomo, jak to się skończy) i wrócić do ciekawszego tematu, czyli ratowanie słoni.
Upalne Święta to typowa średniawka, która ma swoje zalety, choć nadal uważam, że bardziej pasuje do kanału Lifetime niż Netfliksa. Są o wiele lepsze filmy świąteczne, jednak jeśli, drogi czytelniku, masz ochotę pogrzać się w ciepłym słońcu Afryki, poobserwować przeurocze słonie i nie musieć skupiać się na fabule – ten film to dobry pomysł. Zwłaszcza że te najgorsze wątki można łatwo przewinąć.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Anna OlechowskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat