W samym sercu morza – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 18 listopada 2015Nathaniel Philbrick to amerykański pisarz i żeglarz (pisuje do magazynu Sailing World, ma na swoim koncie kilka książek żeglarskich, wykłada historię wyspy Nantucket) - nic dziwnego, że najbardziej upodobał sobie tematykę marynistyczną. Kilka jego publikacji znalazło się na liście bestsellerów New York Timesa, w tym W samym sercu morza - powieść poświęcona katastrofie statku wielorybniczego Essex z 20 listopada 1820 roku oraz późniejszej walce rozbitków o przetrwanie.
Nathaniel Philbrick to amerykański pisarz i żeglarz (pisuje do magazynu Sailing World, ma na swoim koncie kilka książek żeglarskich, wykłada historię wyspy Nantucket) - nic dziwnego, że najbardziej upodobał sobie tematykę marynistyczną. Kilka jego publikacji znalazło się na liście bestsellerów New York Timesa, w tym W samym sercu morza - powieść poświęcona katastrofie statku wielorybniczego Essex z 20 listopada 1820 roku oraz późniejszej walce rozbitków o przetrwanie.
Katastrofa „Essexa” należy do jednej z najgłośniejszych w historii żeglugi. Posłużyła Hermanowi Melville'owi za inspirację do napisania Moby Dicka, opowieści o zaciętym pojedynku człowieka z białym wielorybem, bestią nie do pokonania. Nathaniel Philbrick, opierając się na relacjach żeglarzy, jak i bogatym materiale źródłowym dotyczącym wyspy Nantucket, XIX-wiecznego wielorybnictwa i technik żeglugi, zdecydował się opisać wszystko od początku - od przygotowań do wyruszenia w morze przez żeglugę zarówno statkiem, jak i szalupami ratunkowymi po powrót do domu nielicznych ocalałych i dalsze ich dzieje.
Nantucket, zamieszkiwana głównie przez kwakrów wyspa u wybrzeży Nowej Anglii, była znanym ośrodkiem wielorybniczym, z którego na kilkuletnie rejsy wypływały statki polujące na kaszaloty, by przerobić ich tłuszcz na cenny olej (używany np. do lamp ulicznych) i jeszcze cenniejszą ambrę (używaną do wyrobu perfum). W podobny rejs wyruszył świeżo upieczony kapitan wysłużonego statku wielorybniczego „Essex”, George Pollard – niepewny w nowej roli, kompletujący załogę od zera (również z ludzi niedoświadczonych) i poddający się zaleceniom armatorów np. co do ograniczeń żywnościowych.
Od początku nad „Essexem” wisiała jakaś klątwa – przeżyli silny szkwał, który uszkodził statek, stracili część łodzi, a pierwsze polowania na wieloryby okazały się porażką. Wtedy po raz pierwszy w historii wielorybnictwa wydarzyło się coś nieprawdopodobnego – statek rozmyślnie zaatakował ogromny kaszalot, topiąc go niedaleko Wysp Pitcairn. Statek tonął powoli, więc ocalałych 21 żeglarzy miało czas, aby zabrać z pokładu trochę sucharów, wody, narzędzi ciesielskich i nawigacyjnych. W trzech małych łodziach ruszyli ku wybrzeżom Ameryki Południowej, zamiast kierować się na Tahiti. Ten wybór kierunku miał ich wiele kosztować. Mieli przed sobą 4500 km bezkresnego oceanu i 93 dni żeglugi.
In the Heart of the Sea skupia się na losach kapitana George’a Pollarda, pierwszego oficera Owena Chase’a (surowego na statku i niezwykle wspierającego podczas podróży w szalupach) oraz chłopca okrętowego Thomasa Nickersona, przede wszystkim dlatego, że dwaj ostatni spisali swoje wspomnienia. Los nie był dla ocalałych żeglarzy zbyt łaskawy. Mimo wydzielanych racji zapasy żywności i wody kurczyły się nieubłaganie. Nie sprzyjało szczęście, jeśli chodzi o polowanie na ryby i ptaki; nawet malutka wysepka, na którą po drodze trafili, miała niewielkie zasoby jedzenia i wody pitnej, ukrywającej się pod powierzchnią oceanu. Rozbitkowie zaczęli głodować, chorować i umierać z wycieńczenia. Do głosu poczęły dochodzić najniższe instynkty, przede wszystkim instynkt przetrwania, który rozluźnia opory moralne i skłania do czynów w innych okolicznościach uważanych za ohydne i nie do pomyślenia, takich jak kanibalizm czy losowanie ofiary, która poświęci się dla dobra pozostałych. Autor opisuje to wszystko z niemal kliniczną precyzją, podpierając się relacjami ocalałych, wykazując się wiedzą medyczną i żeglarską, szpikując tekst porównaniami do wydarzeń przeszłych i teraźniejszych.
I w tym tkwi pewien problem. Nie jest to powieść fabularna, a coś w rodzaju rozprawki naukowej - suchej, obiektywnej, pozbawionej wszelkiej emocji. Może to i dobrze, biorąc pod uwagę, o czym opowiada W samym sercu morza, ale w czytelniku pozostaje pewien niedosyt. Nie angażujemy się w losy ocalałych rozbitków i ich walki o przetrwanie na morzu, po prostu o tym czytamy z punktu widzenia bezstronnego obserwatora.
Niedawno na ekrany kin wszedł, będący ekranizacją W samym sercu morza, film Rona Howarda z doborową obsadą (m.in. Benjamin Walker jako kapitan „Essexa” i Chris Hemsworth w roli pierwszego oficera Owena Chase’a). Stąd okładka książki - kadr z filmu - oraz nawiązania do ekranizacji Howarda w tekstach reklamowych. W powieści brak ilustracji, chociaż została wzbogacona o mapki i szkice pokazujące trasę żeglugi statkiem i szalupami czy budowę statku wielorybniczego „Essex”. Strona edytorska wydania (wydawnictwo HarperCollins) jest poprawna, podobnie jak tłumaczenie Moniki I. Betley.
Całe W samym sercu morza jest poprawne. Czyta się płynnie, wartko, ale… bez emocji.
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat