WandaVision: odcinek 4 - recenzja
WandaVision wychodzi z konwencji sitcomu, by pokazać historię z innej perspektywy. Kto odpowiada za tę sytuację?
WandaVision wychodzi z konwencji sitcomu, by pokazać historię z innej perspektywy. Kto odpowiada za tę sytuację?
WandaVision po trzech odcinkach osadzonych w dziwacznej konwencji sitcomu wychodzi poza tę formę i próbuje udzielić pierwszych odpowiedzi na rodzące się pytania. Dlatego doskonałą decyzją jest pokazanie tej historii od początku, ale z perspektywy Moniki Rambeau, którą jako dziecko poznaliśmy w filmie Kapitan Marvel. Już pierwsza scena jest warta docenienia – po raz pierwszy widzimy blipnięcie z Avengers: Koniec gry w takiej formie. Do tej pory mieliśmy jakieś urywki w tle, ale nigdy nie zostaliśmy rzuceni w sam środek wydarzenia. Ten chaos w szpitalu, w którym nagle pojawiają się tłumy ludzi, został kapitalnie zobrazowany. Jednocześnie prostymi środkami podkreślono dezorientację oraz ludzką tragedię. Dla Moniki to była chwila, gdy czekała na matkę, a w rzeczywistości to było 5 lat, w którym to czasie ona zmarła. Ta scena jest o tyle ważna, że po trzech odcinkach zabawy konwencją przypomina MCU, które dobrze znamy i lubimy.
Dostajemy pierwsze informacje na temat miasteczka Westview, w którym żyją Vision i Wanda, a do którego Monica zostaje wciągnięta. Ciekawa jest zwłaszcza ta selektywna amnezja pojawiająca się u okolicznych mieszkańców, którą przedstawiono na przykładzie dwóch gliniarzy. Wiemy więc, że osoba odpowiedzialna chciała upewnić się, że to idylliczne miasteczko pozostanie wyjęte z rzeczywistości. W tym aspekcie kluczowa okazuje się Darcy z filmu Thor: Mroczny świat. Powrót mile widziany i udany, bo postać zdecydowanie ma większy potencjał niż w kinie. Odkrycie, że z Westview płynie sygnał sitcomu (który S.W.O.R.D. i reszta agencji koczujących obok mogą oglądać) jest fascynującym zjawiskiem. Z jednej strony widzimy dowód, że ta forma nie jest tylko dla nas, widzów, i nie wydaje się przypadkowa, bo skoro bohaterowie z zewnątrz widzą te odcinki, musi mieć to fabularne znaczenie. Z drugiej strony ten wątek pozwala nam zobaczyć wiele aspektów z pierwszych trzech odcinków z nowej perspektywy. Zaskakująco trafnym pomysłem jest przemiana wszystkiego, co wchodzi w tę rzeczywistość, np. drona S.W.O.R.D. czy żołnierza wyglądającego jak pszczelarz. Dużą wskazówką okazuje się cenzura, która zmusza do zastanowienia: czy osoba odpowiedzialna wie, że ten sygnał idzie na zewnątrz? Widzieliśmy w tych odcinkach, że Wanda w kluczowych momentach reagowała i cenzurowała rzeczywistość, choćby w kwestii pszczelarza czy Geraldine/Moniki. Wygląda to tak, jakby transmisja była urywana, a Wanda wyrywała się na chwilę z iluzji, w której żyje. Wydaje się to powiązane, ale raczej nieświadome, bo skoro bohaterka chciała ukryć to miasteczka przed światem, to na pewno nie wysyłałaby sygnału, dzięki któremu można było ogląda ich życie na starym telewizorze.
Elizabeth Olsen jest kapitalna w roli Wandy, a serial cudownie wykorzystuje jej potencjał, który na kinowym ekranie nie miał prawa w pełni wybrzmieć. Te momenty wybijania się z sitcomowej iluzji są szczególnie imponujące zarówno ze strony aktorki, jak i reżyserii. Zauważcie, że cały czas mamy albo lekką zabawę sitcomową, albo bardziej typowe MCU poza Westview – w tych momentach czuć zaskakująco duże napięcie budujące niepokój czy nawet uczucie grozy. Widzimy to na przykładzie sceny wyrzucenia Moniki z perfekcyjnego domu Wandy i Visiona. To sprawia wrażenie, jakby w tym momencie Wanda zmieniała się w lwicę broniącą młodych i jestem pewien, że jeśli ktoś stawiłby opór, zabiłaby bez wahania. A to pozwala przejść do kolejnych wydarzeń, dość wymownych: Wanda mówi, że ma wszystko pod kontrolą, a Monica oskarża ją o to, że to wszystko jej sprawka. Biorąc więc pod uwagę wydarzenia, a także sceny grozy i napięcia, trudno zarzucać temu nieprawdę. W końcu to Wanda cenzuruje rzeczywistość i zmienia ją wedle swojej woli. W scenie z 3. odcinka, gdy Vision zaczyna czuć, że coś jest nie tak, Wanda przekręcała to w inną stronę. Choć teorie mówiły, że jakiś złoczyńca mógł maczać w tym palce (nadal może to być prawdą), Wanda nie jest bezwolnym trybikiem, ale świadomą uczestniczką kreowania rzeczywistości. A to oczywiście jest jedynie wodą na młyn fanów komiksów Marvela, którzy mogą szukać odwołania do określonych historii i przewidywać, w którym kierunku to się potoczy. Z perspektywy widza nieznającego komiksów to ujawnienie jest jednak kluczowe dla odbioru historii, bo wiele wskazuje na to, że Wanda jest pewnego rodzaju czarnym charakterem. W końcu osoby będące w Westview są prawdziwymi żyjącymi ludźmi, którzy są przez nią więzieni.
Jednym z niesamowicie poruszających wydarzeń jest rozmowa Wandy z Visionem po wyrzuceniu Moniki z Westview. Mamy bardzo sugestywną scenę, gdy Wanda patrzy na wchodzącego Visiona. Widzimy ożywione ciało ukochanego, które ma zmiażdżoną przez Thanosa głowę. Wiele więc wskazuje, że sceny wyrywania z iluzji sprawiają, że przez chwilę następuje zachwianie stabilności bohaterki. Do tego można spekulować, że Vision nie jest tylko wytworem magii Wandy, ale po prostu ożywionym ciałem. Biorąc pod uwagę ten fakt, trudno nie poczuć ciarek na plecach. Zwłaszcza gdy widzimy wspomnianą rozmowę ukochanych, chwilę po tym zdarzeniu, w którym Wanda mówi, że ma wszystko pod kontrolą i to jest ich dom. Wówczas odczuwamy emocje, które przez wydarzenia z Avengers: Wojna bez granic wybrzmiewają bardziej, niż można by oczekiwać. A to wszystko jedynie wpływa na prawdziwość stwierdzenia, że Wanda za to odpowiada. Jej uczucia, rozpacz czy marzenia o dzieciach stają na ekranie faktem, a jako że pochodzi ona z małego kraju z Europy Wschodniej, wybór sitcomów wydaje się oczywisty. W końcu przez lata to była perfekcyjna wizja idealnego amerykańskiego życia, która musiała mieć wpływ na Wandę i jej osobiste wyobrażenie o tym, jak jej życie z Visionem mogłoby wyglądać.
WandaVision stawia pierwszy krok w stronę odpowiedzi, która zaczynają się pojawiać. Ten odcinek przypomina, że to nadal MCU, które nie boi się eksperymentować i wprowadzać nieoczekiwane pomysły, które mają znaczenie. A najlepsze chyba jest to, że z perspektywy widza, trudno w jakimkolwiek sposób przewidzieć, jak dalej to się potoczy.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat