Wąż wodny – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 21 sierpnia 2017Tony Sandoval jest charakterystycznym twórcą komiksów, rozpoznawalnym dzięki onirycznym i fantastycznym wizjom. Jak wypada jego Wąż wodny?
Tony Sandoval jest charakterystycznym twórcą komiksów, rozpoznawalnym dzięki onirycznym i fantastycznym wizjom. Jak wypada jego Wąż wodny?
Niedawno ukazało się na naszym rynku nowe wydanie Wąż wodny, wymykającej się prostym klasyfikacjom komiksowej opowieści autorstwa meksykańskiego twórcy, Tony Sandoval. Reedycja posiada nową okładkę, ale to nadal ta sama, oniryczna i fantastyczna historia.
Próba opisania fabuły komiksu Sandovala mija się z celem, gdyż by w pełni ją przedstawić, konieczne byłoby opowiedzenie wszystkich jej niuansów i podtekstów, a także zdradzenie zwrotów fabuły, co w dużej mierze zepsułoby przyjemność obcowania z Wężem wodnym. W związku z tym zamiast krok po kroku opisywać, jak Sandoval odsłania kolejne warstwy swojej opowieści, właściwsze będzie skoncentrowanie na impresjach związanych z lekturą.
Opowieść, która rozpoczyna się od niewinnego – choć niesamowitego pod pewnymi względami – spotkania nastolatek, bazuje na kontrastach. Na przemian pojawiają się sceny niemal sielankowe (choć podszyte odrobiną niepewności czy surrealizmu) i pełne niesamowitości, a nawet grozy. To historia o przyjaźni, miłości wręcz, a jednocześnie wywołująca poczucie dyskomfortu ghost story, a nawet epopeja godna największych twórców fantasy. Realizm przeplata się ułudą, a wręcz jedno płynnie przechodzi w drugie i długo nie wiemy, co w opowieści jest prawdą, a co jedynie złudzeniem… a i tak wyrobioną opinię Sandoval każe weryfikować, zmieniać wręcz, aż do samego końca.
Wąż wodny jest tym wszystkim powyższym, a jednocześnie żadną z tych rzeczy. To opowieść niesamowita, przełamująca klasyczne schematy fabularne i bariery gatunkowe. Idylla łączy się z makabreską, codzienność z epickim rozmachem, a delikatne nawiązania do klasyki grozy mieszają się ze współczesną formą prowadzenia narracji.
Dzieło Sandovala nie należy do najłatwiejszych w odbiorze. Pełne jest niuansów i scen, które nabierają znaczenia dopiero po czasie. Niesamowitość podkreślają oczywiście strona graficzna, stanowiąca wizytówkę Meksykanina. Piękne grafiki – z jednej strony „malarskie”, z drugiej zahaczającej trochę o szkice – potrafią nadać niesamowitości nawet realistycznym scenom, ale dopiero gdy przychodzi do bardziej fantastycznych scen widać pełen potencjał wyobraźni i kunsztu autora.
Jeśli więc macie na mocno zakręconą, wymykającą się prostym klasyfikacjom opowieść graficzną, to Wąż wodny Sandovala może być dobrym tropem. To jeden z tych albumów, które zadają kłam nadal funkcjonującemu w wielu kręgach przekonaniu, że komiksy to medium dla dzieci i superbohaterskich bijatyk.
Źródło: fot. Timof Comics
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat