Wednesday: sezon 2 - część 1 - recenzja
Data premiery w Polsce: 23 listopada 2022Po trzech latach nieobecności powraca Wednesday, a wraz z nią gotycki klimat, znane dziwolągi i nowe śledztwo do rozwiązania. Czy warto było tyle czekać? Czas ocenić nowe odcinki, czyli pierwszą połowę drugiego sezonu.
Po trzech latach nieobecności powraca Wednesday, a wraz z nią gotycki klimat, znane dziwolągi i nowe śledztwo do rozwiązania. Czy warto było tyle czekać? Czas ocenić nowe odcinki, czyli pierwszą połowę drugiego sezonu.

Pierwszy sezon serialu miał premierę w listopadzie 2022 roku i szybko okazał się ogromnym sukcesem Netflixa. Rozsławił przy tym Jennę Ortegę, której kariera poszybowała w górę. Na kontynuację przyszło nam jednak czekać aż trzy lata. Czy widzowie nadal pamiętają emocje z pierwszego sezonu? Czy powitają bohaterkę z ponownym entuzjazmem? W końcu Wednesday najlepiej smakuje jesienią – gdy za oknem robi się ciemno i nadchodzi Halloween. Sierpień to dość nieoczywista data premiery serialu w takiej stylistyce.
Na szczęście groteska, czarny humor i powolne odsłanianie tajemnic nadal działają i wciągają widza. Bardzo szybko czuć znajomy, mroczny klimat Tima Burtona, który serwuje nam nową zagadkę detektywistyczną. Cmentarze, opuszczone budynki, szpital psychiatryczny – to tylko garstka miejsc, w których będzie toczyć się historia. Dziwolągi powracają do Akademii Nevermore, a Wednesday witana jest w niej jako bohaterka (sława szybko zaczyna przeszkadzać jej introwertycznemu usposobieniu). Tym razem do szkoły dołącza również jej brat – Pugsley (Lucius Hoyos), a więcej czasu ekranowego dostają państwo Addams, Morticia (Catherine Zeta-Jones) i Gomez (Luis Guzmán). Nie brakuje nowych twarzy. Pojawia się na przykład Barry Dort (Steve Buscemi), którego cele i metody prosiłyby się o wizytę kuratora oświaty. Postaci jest do wyboru, do koloru – widać, że twórcy chcą przyciągnąć widzów najróżniejszymi tematami, od kina grozy po teen dramę.
Ogromnym plusem produkcji wciąż jest fenomenalna Jenna Ortega, która po swojemu prowadzi nas przez całą historię śledztwa. Jej czarny humor i interakcje z ludźmi bawią i dodają produkcji energii. Nie ma co ukrywać, że to na jej barkach spoczywa cały serial. Dodatkową motywację nadaje jej wizja – to ciekawe rozwiązanie, bo poznajemy konkretny powód, dla którego Wednesday chce rozwikłać zagadkę. Mierzy się ona również z problemami – z własnymi mocami, stalkerem i rodziną doprowadzającą ją do szaleństwa. Zostaje rozwinięty wątek skomplikowanej więzi z matką, w którym czuć chemię między Ortegą a Zetą-Jones. Morticia stara się chronić ją przed zagrożeniem, jakie niosą jej zdolności, jednak dziewczyna odrzuca tę pomoc. Ten temat zastępuje nieudane miłosne zawirowania z poprzedniego sezonu i wypada zdecydowanie lepiej. Daje szansę na ciekawszy rozwój kłopotów z mocami, a także relacji matka-córka.
Drugi sezon ma więcej elementów horroru oraz stara się połączyć nowe tematy ze starymi, co nie zawsze wychodzi spójnie. Wraca Tyler (Hunter Doohan), kluczowy antagonista z finału pierwszej serii, i wygląda na to, że odegra istotną rolę w dalszych wydarzeniach. Mamy wątek szpitala psychiatrycznego, jego pacjentów i tajemnic, który świetnie wpasowuje burtonowską estetykę. Wprowadza więcej grozy i niebezpieczeństwa nie tylko scenograficznie, ale też fabularnie. Działa to nie tylko jako tło śledztwa, ale wiąże się też z dziwnością i osobliwością całej rodziny Addamsów. Czuć powiew świeżości, a jednocześnie zachowany zostaje ten mroczny i absurdalny klimat, który od początku był siłą serialu.
Niestety nie wszystko działa idealnie. Już w pierwszym odcinku widać natłok postaci i pobocznych wątków, które odciągają uwagę widza od głównej historii. Pełnią funkcję mało ciekawych zapychaczy. Enid (Emma Myers) zostaje wmieszana w trójkąt miłosny, mający zapełnić dziurę po nieudanych wątkach romantycznych z pierwszego sezonu. Niestety nie zapowiada się to wcale lepiej. Dodatkowo brakuje scen duetu przyjaciółek, które świetnie budowały produkcję. Jest za dużo przeplatania tematów rodzinnych ze szkolnymi, co rozwleka narrację i wybija z rytmu.
Pomimo tych niedociągnięć Wednesday nadrabia atmosferą, a pierwsze cztery odcinki rozpędzają historię i wracają do klimatu z poprzedniej serii. Ogląda się je za jednym zamachem – i to z przyjemnością, dzięki specyficznemu humorowi i zaciekawiającemu śledztwu. Poboczne wątki mają jeszcze szansę na rozwinięcie i odegranie większej roli. Twórcy zostawili nas z solidną obietnicą wielkiego finału.
Poznaj recenzenta
Amelia AdaszakWspółpracowniczka w naEKRANIE.pl. Studentka kulturoznawstwa ze specjalizacją filmową. Twórczyni profilu – @ameliazzakulis w mediach społecznościowych. Zaczynałam od grania w szkolnych spektaklach teatralnych, po drodze pochłaniając filmy – tak narodziła się moja miłość do kina. Mam słabość do produkcji kostiumowych rodem z Jane Austen, klasyki i bajek, które lubię analizować pod kątem kolorów, kontekstów społecznych i kobiecej perspektywy. Obok pisania i oglądania, aktorstwo to moja osobista pasja – coś, co wciąż mnie fascynuje.
Można mnie znaleźć na:
Instagram: https://www.instagram.com/ameliazzakulis/
Tik tok: https://www.tiktok.com/@ameliazzakulis?lang=hi-IN



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1975, kończy 50 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1937, kończy 88 lat
ur. 1949, kończy 76 lat

