Wehikuł czasu i inne opowieści – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 14 marca 2018Dla wielu komiksowych czytelników album Wehikuł czasu i inne opowieści jest z pewnością nie lada zagadką. Owszem - jeśli chodzi o komiksowo-kioskowy światek, najlepiej kojarzymy z PRL-u Relax, Kapitana Żbika czy ostatnią stronę Świata Młodych, a w nich kultowe prace takich autorów jak Jerzy Wróblewski czy Bogusław Polch. Okazuje się, że ów okres skrywa jeszcze wiele, mniej znanych, komiksowych skarbów.
Dla wielu komiksowych czytelników album Wehikuł czasu i inne opowieści jest z pewnością nie lada zagadką. Owszem - jeśli chodzi o komiksowo-kioskowy światek, najlepiej kojarzymy z PRL-u Relax, Kapitana Żbika czy ostatnią stronę Świata Młodych, a w nich kultowe prace takich autorów jak Jerzy Wróblewski czy Bogusław Polch. Okazuje się, że ów okres skrywa jeszcze wiele, mniej znanych, komiksowych skarbów.
Okładka Wehikuł czasu i inne opowieści przypomina rozkładem kadrów niedawne dwa wydania egmontowego Relaxu. Widzimy również na niej logo nieodżałowanego magazynu, tyle że mocno pomniejszone. Na okładce widoczne jest też inne logo, znane dobrze bardziej wtajemniczonym czytelnikom z tego okresu. To logo magazynu Alfa, który można uznać za protoplastę odrobinę późniejszej Fantastyki. Dlaczego? Dlatego, że był to w założeniu cykliczny magazyn popularno-naukowy, z komiksami, opowiadaniami i artykułami, drukowany przy tym na lepszym papierze niż Relax i w założeniu mający być jego ambitniejszą, wzbogaconą wersją. Alfa ukazywała się jednak nieregularnie, na dodatek wyszło jedynie siedem numerów. Ci jednak, którzy w tamtych latach mieli z magazynem do czynienia, z pewnością do dziś pamiętają jego komiksową zawartość. Na czele z pracami Waldemara Andrzejewskiego, autora Wehikułu czasu i innych opowieści.
Pracę artysty mieliśmy już okazję podziwiać przy okazji egmontowej Relax. Antologia opowieści rysunkowych #2 - to tam okazała się jedna z lepszych opowieści science fiction na jego łamach, czyli intrygujące Tam gdzie słońce zachodzi seledynowo. W niniejszym albumie mamy zatem świadomy, wydawniczy dubel, ale na szczęście nie tylko ta opowieść stanowi ozdobę Wehikułu czasu, bowiem mamy tutaj pamiętne właśnie z Alfy adaptacje klasycznych powieści Herbert George Wells - The War of the Worlds i właśnie tytułowy Wehikuł czasu.
Oprócz tego, w egmontowym albumie znajdują się jeszcze inne perełki - odkryta w archiwum artysty, niepublikowana wcześniej historia Kapitan Nemo oparta na tekstach Juliusza Verne'a. Do tego oniryczna, łącząca scence fiction i literaturę dla dzieci impresja Hasło Słomot, w której sami możemy dopowiedzieć sobie jej fabułę, a to dlatego, że w dymkach zabrakło tekstu. Na deser zaś zostaje reprezentatywna próbka ilustracji książkowych Andrzejewskiego - bo głównie tym w czasach PRL-u zajmował się artysta. Na koniec dostajemy również krótką, acz treściwą notkę biograficzną, która w udany sposób przybliża nam koleje losów grafika i daje jeszcze lepszy wgląd w artystyczną wszechstronność.
Wszechstronność tę udowadniają zaprezentowane na kilkudziesięciu stronach albumu prace artysty. Surowość, ironia oraz oniryzm kreski i przekazu tworzą wizje, których urokom trudno nie ulec. Dzisiejszy czytelnik komiksowy może przy tym wystosować zarzut, że właśnie prace Andrzejewskiego z "Alfy" są dość mocno inspirowane twórczością europejskiego klasyka, Philipa Druilleta, również znanego z egmontowych wydań. I jest to prawda, widać to przede wszystkim w układach kadrów na planszach. Jednak kreska Andrzejewskiego jest z założenia uboższa, bardziej surowa, momentami wręcz ocierająca się o prostackość choćby w wizualizacji Marsjan lub Morloków, ale właśnie dlatego w jakiś magiczny sposób budująca nastrój zagrożenia i zwątpienia u bohaterów i czytelników - czyli wręcz stojąca w opozycji do twórczego rozpasania Philippe Druillet.
To właśnie dzięki talentowi Waldemar Andrzejewski i wyjątkowo dobrych, udanie skondensowanych na poziomie scenariusza adaptacjach powieści klasyków fantastyki naukowej, komiksy te do dziś robią na czytelnikach niemałe wrażenie. Tekstowo trochę od tego poziomu odstaje Kapitan Nemo, ale na poziomie graficznym wciąż mocno oddziałuje na nasz estetyczny zmysł. Kto zatem nie znał dotąd dokonań Waldemara Andrzejewskiego i chce poszerzać wiedzę na temat historii polskiego komiksu, bez wahania powinien sięgnąć po Wehikuł czasu i inne opowieści.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat