„Wesołego Alleluja Polsko Ludowa…”: Jak świątki zawędrowały pod strzechy – recenzja
Data premiery w Polsce: 12 listopada 2014Oceniamy "Wesołego Alleluja Polsko Ludowa..." Antoniego Kroha, w którym autor opisuje burzliwe dzieje rodzimej sztuki ludowej.
Oceniamy "Wesołego Alleluja Polsko Ludowa..." Antoniego Kroha, w którym autor opisuje burzliwe dzieje rodzimej sztuki ludowej.
Antoni Kroh jest historykiem, etnografem, miłośnikiem, znawcą i kolekcjonerem twórczości ludowej, przede wszystkim dotyczącej Tatr i góralszczyzny, autorem licznych artykułów i książek o sztuce i nie tylko, choćby „Sklepu potrzeb kulturalnych”, z aprobatą zrecenzowanych przez Wisławę Szymborską.
„Wesołego Alleluja Polsko Ludowa, czyli o pogmatwanych dziejach chłopskiej kultury plastycznej na ziemiach polskich” jest barwną, pełną erudycji gawędą ubarwioną czarno-białym zdjęciami w tekście i kolorowymi fotografiami w osobnych wklejkach. Jak przy okazji wcześniejszego opracowania Antoniego Kroha pisała Wisłocka, „dobrego pisarza poznaje się m.in. po tym, że nawet o szarzyźnie pisze kolorowo”. W istocie, chociaż autor nie opisuje „szarzyzny” (nie licząc czasów socrealizmu), pisze niezwykle barwnie i przykuwa uwagę czytelnika, nawet takiego, który nie ma bladego pojęcia o ludowych świątkach, kapliczkach i wyrobach Cepelii.
Już na samym początku rozprawia się z przedwojennymi i PRL-owskimi stereotypami, że sztuka ludowa jest odwieczna czy wolna od zapożyczeń - okazuje się, że stroje ludowe pochodzą m.in. od mundurów gwardii watykańskiej, wycinanki to zapożyczenie z kultury żydowskiej, a słynnych koronek z Koniakowa nauczyła miejscowych żona kierownika szkoły, czerpiąc wzory z pism wiedeńskich. Sztuka ludowa od dawna balansowała na granicy między swobodną wypowiedzią artystów ludowych a opieką i idącym za nim nadzorem oraz „naprowadzaniem” na właściwą drogę przez inteligencję międzywojenną czy powojenne władze państwowe i wymogi powstałej w 1949 roku Cepelii. Od zawsze to miastowi decydowali o tym, co jest ludowe i piękne, a wytwórcy ludowi się do nich dostosowywali.
Antoni Kroh snuje opowieść o ponad 50 latach „ludowszczyzny”. Wspomina o przedwojennej fascynacji Podhalem i Hucułami, o czasach socrealizmu i boomie lat 70., zgodnym z hasłem „Kultura ludowa – dobrem narodu”, ale przede wszystkim opowiada o ludziach, zarówno artystach, jak i działaczach kultury, propagatorach twórczości artystów ludowych. Tekst naszpikowany jest mnóstwem cytatów z opracowań naukowych i popularnonaukowych, artykułów, wierszy, przypowieści, zasłyszanych rozmów i anegdot. Na kartach książki przewijają się świątki i Chrystusy Frasobliwe, ambiwalentne odczucia wobec „cepeliady”, „prymitywizmu” i „skansenu”, twórcy uznani, tacy jak Nikifor czy Heródek, i twórcy znani o wiele mniej, często dotknięci ograniczeniami fizycznymi i psychicznymi, brakiem wykształcenia i biedą – instrumentaliści, rzeźbiarze czy malarze, jak choćby wielki miłośnik ptaków Piotr Kwita, który rzeźbił z nutą humoru (np. Chopin grał na fortepianie rękami i nogami). Autor nie zapomniał o mecenasach chłopskiej kultury plastycznej: Ludwigu Zimmererze, księdzu Edwardzie Nitce, który uczynił z Paszyna tętniący życiem ośrodek twórczy, w którym rozkwitły rzeźby Wojciecha Oleksego, Mieczysława Piwko, Stanisława Miki i Zdzisława Orleckiego (ksiądz Nitka napisał o tym arcyciekawą, wielotomową „Kronikę ekspozycji paszyńskiego talentu”). Warto poczytać o artystach ludowych z Tatr, Beskidów, Bieszczad, poznać anegdotę o powstaniu parafii św. Jana Boboli w Gorlicach, kłopotach sanockiego etnografa Aleksandra Rybickiego z urzędnikami, którzy nijak nie potrafili zrozumieć, że skansen to nie budynki mieszkalne.
Opowieść jest pełna swady i humoru, ale także nostalgii, bo we wspomnieniach pełnych miodu pojawia się łyżka dziegciu. W latach 80. skończyła się koniunktura na artystów ludowych i minęło powszechne zainteresowanie, kupowanie i promowanie ich prac. Pozostała pustka. Starsi, nieradzący sobie ze zwykłym życiem artyści z trudem (a czasami z pomocą autora) wystarali się o emerytury. Kapliczki przydrożne przesłoniły reklamy. Żal.
Czytaj również: „Ryjówka przeznaczenia” w wersji audio
Antoni Kroh nie gloryfikuje sztuki ludowej, ale podkreśla jej dobre i złe strony. W „Wesołego Alleluja Polsko Ludowa, czyli o pogmatwanych dziejach chłopskiej kultury plastycznej na ziemiach polskich” przedstawia powikłane losy twórców i mecenasów, przywracając do życia ich samych i ich dzieła, a czyni to ciekawym językiem, przyciągając uwagę nie tylko koneserów czy ludzi pamiętających tamte czasy, ale i laików, którzy nigdy nie zetknęli się z cepeliadą Polski Ludowej. Cytując za Stanisławem Jerzym Lecem, Antoni Kroh doskonale „rozróżnia sztukę ludową od ludowodemokratycznej”.
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat