„Whiplash”: Jazzowa furia – recenzja
Data premiery w Polsce: 2 stycznia 2015Ile można poświęcić, aby odnieść sukces? Ile znieść upokorzeń, bólu i frustracji? Film otwarcia 5. American Film Festival we Wrocławiu, Whiplash Damiena Chazelle'a, ze świetnymi kreacjami Milesa Tellera oraz J.K. Simmonsa, to opowieść o przekraczaniu granic wytrzymałości psychicznej i fizycznej oraz o wyrzeczeniach, które prowadzą na sam szczyt. Oraz jeden z najlepszych filmów roku.
Ile można poświęcić, aby odnieść sukces? Ile znieść upokorzeń, bólu i frustracji? Film otwarcia 5. American Film Festival we Wrocławiu, Whiplash Damiena Chazelle'a, ze świetnymi kreacjami Milesa Tellera oraz J.K. Simmonsa, to opowieść o przekraczaniu granic wytrzymałości psychicznej i fizycznej oraz o wyrzeczeniach, które prowadzą na sam szczyt. Oraz jeden z najlepszych filmów roku.
Whiplash, który tytuł zaczerpnął z kompozycji napisanej przez Hanka Levy'ego, opowiada o dziewiętnastoletnim Andrew Neymanie (Teller), perkusiście marzącym o zostaniu jazzową gwiazdą. Studiuje na pierwszym roku w Shaffer Conservatory of Music na Manhattanie, najlepszej muzycznej uczelni w kraju. Szybko zauważa go legendarny profesor Shaffer oraz dyrygent, Terence Fletcher (Simmons), i daje szansę zaistnienia w jazzowym świecie chłopakowi, który jest w stanie poświęcić wiele, aby osiągnąć sukces.
Poważnym niedopowiedzeniem byłoby stwierdzenie, że Fletcher ma kontrowersyjne metody nauczania. Już dawno przekroczył tę granicę. Mówiąc wprost: jest tyranem, najgorszym z możliwych, a to, jak motywuje do wytężonej pracy swoich podopiecznych, przypomina bardziej rygory środowiska wojskowego niż zespołu jazzowego (po festiwalu Sundance film nawet zyskał przydomek "Full Metal Jacket w Julliard"). Głównym czynnikiem mobilizującym jest w opinii Fletchera strach, a "dobra robota" to dwa najgorsze słowa, jakie można powiedzieć podopiecznemu, ponieważ nie motywują go do dalszego doskonalenia się. Nauczyciel prowadzi ze swoimi uczniami brutalne psychologiczne gierki, na przemian dając im nadzieję i bezlitośnie ich tłamsząc, zmusza do niemożliwego wysiłku, bezustannie rzuca w ich stronę wulgarne obelgi (a także przedmioty) i doprowadza dorosłych mężczyzn do łez. Mimo to jego pozycja na stanowisku nauczyciela w Shaffer Conservatory of Music jest nienaruszalna, ponieważ nikt nie chce wystąpić przeciwko niemu, za bardzo bojąc się tego, że nauczyciel może zniszczyć ich karierę w przyszłości. J.K. Simmons jest bardziej niż wiarygodny w tej roli.
[video-browser playlist="631034" suggest=""]
Równie dobrze poradził sobie jako aspirujący perkusista Teller, który dzięki Whiplash ma szansę trafić do czołówki młodego Hollywood. Poznajemy Andrew jako nieśmiałego, ambitnego ucznia, który marzy o wielkiej karierze. Jego największym idolem jest Buddy Rich, uważany za najlepszego perkusistę świata, a motywację chłopakowi daje historia Charliego Parkera, który stał się genialnym saksofonistą po upokarzającym incydencie, dzięki któremu zaczął ćwiczyć jeszcze bardziej intensywnie. W Whiplash obserwujemy niepokojącą transformację Andrew Neymana, który nie chce skończyć jak ojciec, niespełniony pisarz. Dla Andrew muzyka staje się obsesją tak silną, że przekracza on kolejne granice. Działa zgodnie z nietzscheańską myślą "co cię nie zabije, to cię wzmocni", ćwiczy, aż jego ręce są całe w krwi, oraz nie zważa na ból i upokorzenia.
Poziom budowania napięcia w Whiplash jest niebotycznie wysoki. Praktycznie przez cały seans widz siedzi w fotelu jak na szpilkach, oczekując ostatecznej katastrofy. Sama podczas oglądania przyłapałam się kilka razy na myśleniu, że niedługo film się skończy, ponieważ scena pokazywana na ekranie wydawała mi się być już punktem kulminacyjnym. I za każdym razem myliłam się, ponieważ napięcie rosło, następował wybuch, a film trwał dalej, proponując widzom prawdziwą huśtawkę emocjonalną. Praktycznie do samych napisów końcowych Chazelle, którego jest to dopiero drugi pełnometrażowy obraz, nie daje oglądającym odpocząć od intensywnych emocji.
Whiplash oferuje nie tylko zajmującą fabułę oraz świetnie napisane, wyraziste postacie, ale również wysoki poziom montażu, dynamiczną kamerę, genialne zbliżenia na (dosłownie) krew, pot i łzy oraz, co oczywiste, magnetyzującą muzykę. Nie jestem wielką miłośniczką jazzu i posiadam znikomą wiedzę o tym gatunku, jednak obok ścieżki dźwiękowej Whiplash nie mogłam przejść obojętnie. Nie trzeba słuchać jazzu na co dzień, by zostać oczarowanym pojawiającymi się utworami, które zostały wkomponowane w film idealnie. Whiplash oddycha muzyką.
Czytaj również: Benedict Cumberbatch jako Doctor Strange
Film Chazelle'a jest wejrzeniem w głąb psychiki człowieka, którego niebezpiecznie wysoka ambicja ma moc zarówno tworzenia, jak i niszczenia. Whiplash stawia pytanie, jak daleko można się posunąć na drodze do kariery, aby nie dotrzeć do ślepego zaułka. I nie odpowiada na nie jednoznacznie, pozostawiając ocenę w kwestii widza.
Poznaj recenzenta
Kamila HladiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat