Wiedźmin. Szpony i kły – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 8 listopada 2017Szpony i kły to konkursowa antologia opowiadań, które zostały osadzone w świecie Wiedźmina. Czy autorzy tekstów dorównują wyobraźnią i literackim kunsztem Andrzejowi Sapkowskiemu? Oceniamy.
Szpony i kły to konkursowa antologia opowiadań, które zostały osadzone w świecie Wiedźmina. Czy autorzy tekstów dorównują wyobraźnią i literackim kunsztem Andrzejowi Sapkowskiemu? Oceniamy.
Oto minęło trzydzieści lat od debiutu pierwszego opowiadania Andrzeja Sapkowskiego o wiedźminie Geralcie na łamach Nowej Fantastyki. Tak, do dziś pamiętam, jak czytałam je z wypiekami na twarzy, co dużo mówi nie tylko o moim słusznym wieku, ale i o samorodnym talencie do wyłapywania wartościowych tekstów. Ach, cóż się później nie działo – kolejne opowiadania, pięcioksiąg powieściowy, a kilka lat temu – na osłodę – Wiedźmin. Sezon burz. Garstka fanów zmieniła się w rzeszę, również dzięki kolejnym odsłonom gier CD Projekt RED osadzonych w wiedźmińskim uniwersum, które – nie bójmy się tego powiedzieć – poniosły kaganek oświaty pod strzechy, czyli w świat. Od pojawienia się pierwszej z gier także minęło już dziesięć lat – ach, jak ten czas szybko pędzi. O filmie i serialu Marka Brodzkiego ze scenariuszem Michała Szczerbica litościwie nie wspomnę, by nie przywoływać traumy.
Jednak miłośnikom Wiedźmina (jakkolwiek by to nie zabrzmiało) wciąż mało jego przygód, więc zapewne z chęcią sięgną po zbiór fanowskich opowiadań – Wiedźmin. Szpony i kły wydany przez SuperNową i pobłogosławiony przez samego Andrzej Sapkowski. Ze 150 prac nadesłanych na konkurs literacki Nowej Fantastyki – świętującej 30-stkę Wiedźmina – wyłoniono 11 najlepszych i postanowiono dać im szansę na zaistnienie na forum publicznym.
W nader ciekawej przedmowie Marcin Zwierzchowski wyjaśnia, skąd wziął się pomysł na konkurs i jakże trudne stały się obrady szacownego jury, zasypanego nieoczekiwanie sporą liczbą dobrych tekstów, z których trzeba było wybrać najlepsze. Czy w istocie wytypowano najzacniejsze opowiadania? Trudno powiedzieć, nie znając tych odrzuconych, ale wydaje się, że w większości – tak.
Mimo mieszanki przeróżnych styli, mniej lub bardziej naśladujących sposób pisania Andrzeja Sapkowskiego – a najdoskonalsza „podróbka” wyszła spod pióra Piotra Jedlińskiego w Kresie cudów – bywa różnorodnie, klimatycznie i ogólnie nieźle warsztatowo, a momentami naprawdę oryginalnie, jak w przypadku bardziej humorystycznej Ballady o kwiatuszku. Jednak, co ciekawe i w pewnym sensie rozczarowujące, większość opowiadań w zbiorze Szpony i kły nie traktuje stricte o Geralcie, lecz o postaciach drugo- i trzecioplanowych wiedźmińskiego uniwersum.
Zwycięzca konkursu Nowej Fantastyki – Kres cudów Piotra Jedlińskiego – przyciąga językiem, opisami, dialogami, przemyśleniami i zwrotami akcji napisanymi iście w stylu Mistrza. Kanoniczni Geralt – białowłosy zabójca potworów z rozwiniętym poczuciem moralności i Jaskier – birbant, kobieciarz i samochwała natykają się na niecodzienną sytuację, którą niełatwo będzie rozwiązać.
Krew na śniegu Beatrycze Nowickiej zdaje się bardziej kobiece, łagodniejsze i smutniejsze, mimo biblijnej – i nie tylko – relacji Geralta z czarodziejką Koral (jak wiadomo, Biały Wilk ma słabość do czarodziejek jako takich), z piękną klamrą łączącą początek i zakończenie. Natomiast Ironia losu Sobiesława Kolanowskiego jest bardzo mocna emocjonalnie, gorzkawa, pisana z nietypowego punktu widzenia „potwora”, choć momentami męczy choreografią walk.
Co dwie głowy Nadii Gasik wnosi więcej humoru, zarówno w opisach, jak i dialogach. Bardzo ładnie naszkicowani Triss Merigold i wiedźmin Lambert z musu wchodzą w spółkę, którą z czasem zaczynają doceniać. Za to Katarzyna Gielicz w Skali powinności snuje nieco patetyczną opowieść o wiedźminie Coenie z Poviss i dziewczynie po przejściach, którą los postawi na jego drodze tylko po to, by mogli się dowiedzieć, że czasem należy ginąć za ideę.
W Bez wzajemności Barbara Szeląg opisuje historię rywalizacji trzech trubadurów, w tym Jaskra i Ellen Daven, łącząc aż dwie baśnie – Małą Syrenkę oraz Piękną i Bestię, obie kończąc katastrofą. W międzyczasie bohaterowie dużo mówią o tym, że nie kochają kogoś, po czym okazuje się, że kochali, ale na wszystko jest już za późno.
W Lekcji samotności Przemysław Gul przywołuje wspomnienia Mistrzyni Zakonu Czarodziejek, która niegdyś walczyła i na wojnie, i z potworami (w tym z ogromnym arachnidem), ratując kogoś, kogo nie powinna, co wkrótce się na niej zemściło. Natomiast lakoniczne Nie będzie śladu Tomasza Zliczewskiego opowiada o wiedźminie, którego nie poznamy nawet z imienia i jednej z jego spraw, zaskakując ciekawym twistem scenariusza.
Dziewczyna, która nigdy nie płakała Andrzej W. Sawicki została osadzona bardziej w klimacie pięcioksięgu, niż opowiadań. Traktuje o elfce Toruviel, dawnej krwiożerczej Wiewiórce, która zrozumiała, że ludzie nie są potworami, chociaż robią potworne rzeczy, jak niegdyś ona. Z kolei Ballada o kwiatuszku Michała Smyka jest przezabawna, mimo że zaczyna się od śmierci Jaskra, który towarzyszy swoim byłym dziewczynom jako duch, przywoływany li i jedynie podczas chędożenia, stara się im pomóc, gdy wpadną w tarapaty. Cóż, trzeba było nie obiecywać miłości silniejszej niż śmierć.
Ostatnie w zbiorze opowiadanie Szpony i kły wydaje się najsłabszym, przede wszystkim ze względu na dosyć chaotyczny styl narracji. Jednak przedstawienie wydarzeń z Wiedźmina oczyma strzygi i wielojaźni opiekujących się nią szczurów jest zdecydowanie ciekawym zabiegiem.
Wszystkie opowiadania w zbiorze poprzedzają znakomite grafiki Tomasza Piorunowskiego, o których możnaby rzec same dobre rzeczy. W przeciwieństwie do okładki – o ile ilustracja i krój czcionki ujdą, sam karton ściera się w try miga, ale to drobiazg. Wszak liczy się wnętrze, a opowiadania z „wnętrza” czyta się smakowicie.
Źródło: fot. SuperNowa
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat