Wojenne dziewczyny: sezon 2, odcinek 1 i 2 – recenzja
Wojenne dziewczyny powracają i nadal nie zachwycają. Nie przeczę, że dobrze mi się ogląda ten serial, ale nawet porównując go do Czasu honoru osadzonego w podobnej konwencji, braki realizacyjne rażą za bardzo.
Wojenne dziewczyny powracają i nadal nie zachwycają. Nie przeczę, że dobrze mi się ogląda ten serial, ale nawet porównując go do Czasu honoru osadzonego w podobnej konwencji, braki realizacyjne rażą za bardzo.
Oba odcinki najbardziej irytują scenariuszowo, bo dzieją się rzeczy, które są dziwne, głupie lub nieprzemyślane. W każdym wątku są momenty, które są strasznie siermiężnie rozpisane, gdzie zgrzyta tempo, sposób inscenizacji czy podejmowane przez postacie decyzje. Boli scena u Nawrota, gdzie w wyniku kiczowatego i absurdalnego rozwoju wydarzeń Niemcy odnajdują ukrywających się Żydów. Cały motyw kaszlu to scenariuszowa głupota pokazana w kuriozalny sposób. A do czego mamy przecież też dziwaczne sceny na Pawiaku czy cały motyw Kamila/Flipa. Naprawdę mamy uwierzyć, że bez żadnego dowodu miałby on zostać skazany na śmierć za zdradę? To jest głupota i kompletny bezsens. Sztuczne budowanie dramaturgii poprzez scenariuszowe decyzje, które nie są w ogóle przemyślane. To nawet nie chodzi o brak wiarygodności czy dopracowania, ale o sposób przedstawienia, który nie jest w stanie zawiesić niewiary, wywołać emocji czy nie razić karygodnym alogicznym motywem na odległość.
Najlepiej wypada wątek Alicji Janiak. Jej perypetie na Pawiaku mają sensowną dramaturgię z uwagi na tortury i rany rąk, a że jest skrzypaczką, motyw ten nabiera wagi. Próba wyrwania ją z nazistowskich szponów wychodzi solidnie i z sensem. A działania Alicji ratujące rodzinę przed Niemcami kształtują jej charakter. Aleksandra Pisula błyszczy w materiale stojącym bardzo poniżej jej talentu. Wyciąga emocjonalnie z tej roli więcej, niż można by oczekiwać po niektórych motywach przeprowadzonych w tak karygodny sposób. Problem leży też w realizacji, gdzie montaż woła o pomstę do nieba. Gdy dochodzi do sceny emocjonalnej, gdzie nie tylko trzeba z aktorki wykrzesać pokłady łez i wszelakich uczuć, to jeszcze może to oddziaływać na widza, dając mu do zrozumienia, że dana decyzja jest ważna. A co twórcy robią? Gdy Alicja zabija dwóch Niemców, rozkleja się i pada na ziemię. Twórcy nie dają emocjom wybrzmieć i już mamy cięcie. Podobnych nagannych zabiegów jest kilka w tych odcinkach i zawsze wybijają to z rytmu i nie pozwalają zbudować tego, co teraz serial potrzebuje.
Irka i kwestia Kamila z amnezją jest typowa, ale jak wspomniałem - z bezsensownym wątkiem oskarżenia mężczyzny u zdradę. To teoretycznie może być wytłumaczone agentem Rudolphem, którego osoba jest poruszana w scenach Niemców. Z uwagi na to, jak wygląda buńczuczny major (Jasnowłosy blondyn) można śmiało uznać, że to on. W końcu on chce śmierci Kamila. I sam motyw byłby niezły, gdyby nie to, jak sztucznie jest on tworzony w tych odcinkach. Coś, co powinno napędzać fabułę, jest sklejane po amatorsku w sposób wręcz skandaliczny. Taki, który wydaje się albo brakiem przemyślenia, albo brakiem zrozumienia opowiadanej historii i jej realiów. Zresztą podobnie pusto jest u Ewy (jej romans jest tak mocno pozbawiony uczucia...). Wątki obu kobiet wydają się kiepskim dodatkiem do wspomnianej Alicji, która ma najciekawszą historię.
To jest momentami osobliwe, że sceny Niemców wyglądają jakby wyjęte z innego serialu. Inna jakość realizacyjna, aktorska i scenariuszowa. Nadal czuć, jakbyśmy oglądali teatralne inscenizację, ale klasę lepszą niż bezsensowne wątki polskiego podziemia. Tutaj aktorzy tworzą kreację bardziej przekonujące, z osobowością i sensem. Różnica jakościowa jest zbyt wyraźna, by to mógł być przypadek. To wygląda tak, jakby kręcili je zupełnie inni ludzie. Fabularnie są ciekawe, bo dają podpowiedź odnośnie do szpiega Niemców oraz budują osobisty konflikt z Alicją.
Czas honoru pokazał, że na dobrą realizację podobnego serialu nie trzeba dużego budżetu. Wystarczy przemyślenie i dopracowanie całości w taki sposób, by była lekką, przyjemną rozrywką osadzoną w danej konwencji. Wojenne dziewczyny im dalej w las, tym gorzej. Coraz więcej w tym kiepskich pomysłów, fatalnego rozpisania scenariusza (niektóre dialogi aż bolą...) i błędnych decyzji. Jakościowo serial w 2. sezonie wydaje się słabszy, bardziej amatorski i mniej dopracowany. Niby niewiele się zmieniło w porównaniu do końcówki pierwszej serii, ale czuć, że wiele brakuje do choćby poprawnego serialu.
Źródło: zdjęcie główne: TVP
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat