Wschodnie fascynacje Tarantino
Data premiery w Polsce: 4 listopada 2013Kartel jest tego rodzaju filmem, który nie marnuje czasu, tylko od razu wprowadza widza w ramy swojej powieści. Z początku tym, co przykuwa uwagę oraz zaskakuje, są... podkreślone dźwięki, które mają za zadanie uwypuklić napięcie pomiędzy kolejnymi bohaterami.
Kartel jest tego rodzaju filmem, który nie marnuje czasu, tylko od razu wprowadza widza w ramy swojej powieści. Z początku tym, co przykuwa uwagę oraz zaskakuje, są... podkreślone dźwięki, które mają za zadanie uwypuklić napięcie pomiędzy kolejnymi bohaterami.
Motywem przewodnim filmu nie jest walka z występkiem jako takim, tylko zobrazowanie rzeczywistych reakcji rządu Chińskiej Republiki Ludowej na działania przemytników, które charakteryzują się wysokim potępieniem (jakiego nie uświadczymy w żadnym amerykańskim filmie), dopełniając się w niezwykle wysokich karach w stosunku do przewinień związanych z narkotykami. Postacie, które pojawiają się na ekranie, cechują się w znacznej większości mocnymi charakterami, zaś kapitan Zhang (Hongiel Sun) reprezentuje postać z pogranicza filmów noir (opanowaną, charakteryzującą się stoickim spokojem) oraz tych z serii "Szklanka pułapka" (niepohamowanymi atakami agresji oraz przeświadczeniem, że życie przestępcy nie jest wiele warte). Sun prezentuje się w tej roli naprawdę znakomicie; można by rzec, że zawłaszcza sobie ekran.
Zadziwiające, że jak na film akcji scen wymiany ognia jest jak na lekarstwo. Jedna z bardziej krwawych to końcowa, zaś druga skłania się w stronę doskonale zaplanowanej taktycznie pułapki na przestępców. Przy tej okazji Johnnie To pokazuje całkiem inny pomysł niż te efektowne, do których przyzwyczaiły nas amerykańskie produkcje. Strzelaniny u To są wyrafinowane, przemyślane i ocierające się o dramatyczny realizm. Jednak tego typu akcje bądź poprowadzone sceny wcale nie spowalniają tempa całego filmu – wciąż jest to solidny i szybki thriller. Wszystkie te części składowe odpowiadają za to, że "Kartel" jest dobrze skonstruowanym i wyważonym pod względem napięcia obrazem. Oglądając obraz Johnniego To, nietrudno dziwić się Quentinowi Tarantino, że fascynuje się filmami tego chińskiego reżysera. Można w nich znaleźć wiele elementów wspólnych, co dla widza z wyrafinowanym gustem staje się nie lada przeżyciem. Zaś końcowa sekwencja strzelaniny jest wręcz kwintesencją bezsensownej i niedorzecznej przemocy, jaką zwykł sygnować swoje filmy Tarantino.
Poznaj recenzenta
Jan StąporDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat