Wszyscy kochają Romana – 01×02
Schemat, schemat i jeszcze raz schemat. Tak w skrócie można określić drugi odcinek serialu komediowego stacji TVN pt. "Wszyscy kochają Romana". Trudno było wyrokować, że może być gorzej niż w premierze, ale brawa dla twórców, udało im się tego dokonać.
Schemat, schemat i jeszcze raz schemat. Tak w skrócie można określić drugi odcinek serialu komediowego stacji TVN pt. "Wszyscy kochają Romana". Trudno było wyrokować, że może być gorzej niż w premierze, ale brawa dla twórców, udało im się tego dokonać.
Tym razem kluczowym słowem określającym zachowanie bohaterów była "dziecinność". Zygmunt pokłócił się o kanapkę z pasztetową z Marylą, więc mamusia zdecydowała się zostać z Romanem i Dorotą. Mamusia zaczyna szaleć i rządzić się, więc Dorota i Roman zaczynają mieć tego dość. Próbują pogodzić rodziców. Roman i Robert zaczynają się zachowywać jak dzieci kłócący o samochodzik.
[image-browser playlist="608152" suggest=""]fot. Marek Jaśkiewicz / ©TVN 2011
Ów schemat mogliśmy oglądać w o wiele lepszej formie w dość sporej ilości serialach komediowych. Najpewniej był on także obecny w oryginalnym "Wszyscy kochają Raymonda". Efekt przeniesienia amerykańskiego schematu w polskie realia wypadł blado. Nic w nim nie potrafiło rozbawić - ani dialogi, ani sytuacje. I tak mieliśmy przez cały odcinek - wiało nudą. W premierze mieliśmy chociaż kilka komicznych sytuacji, które ratowały od kompletnej tragedii. Tutaj nie mamy nawet tego. Denne dialogi, powielanie schematów, kompletny brak oryginalności i wszechobecna nuda. Same wykorzystanie schematów może być zabawne, ale jeśli próbuje się je dobrze odtwarzać. Jak na razie to, co widzimy w "Wszyscy kochają Romana" jest kopią pozbawioną wszystkiego, co najlepsze w oryginale.
Po drugim odcinku zdałem sobie sprawę, że cała wina leży po stronie scenariusza, który nie daje aktorom kompletnie pola do popisu. Aneta Todorczuk-Perchuć w roli Doroty jako jedyna wzbudza sympatię u widza i próbuje coś grać. Pozostałą cześć obsady gra na autopilocie - Bartek Kasprzykowski w ogóle nie potrafi rozbawić widza. Próbuje na różne sposoby, ale dziwaczne miny, czy potok nic nie znaczących słów nie są zabawne. Najlepszym na to przykładem jest początkowa scena, gdy Roman odtwarza sytuację, gdyby w przyszłości mieli czipy w głowach. Jeśli twórcy chcieli wzbudzić u widza zażenowanie, udało im się. Rodzice i brat Romana, Robert są tak płytkimi, papierowymi postaciami, że trudno znaleźć na to odpowiednie słowo. Nie wnoszą nic do serialu - nic od strony emocjonalnej, a już w ogóle kompletnie nic od strony humorystycznej.
[image-browser playlist="608153" suggest=""]fot. Marek Jaśkiewicz/© TVN 2011
Zastanawia mnie, po co nasi bohaterowie mają dzieci, ponieważ tak naprawdę widzimy je tylko w czołówce. W drugim odcinku jedno z dzieci pojawiło się aż w jednej scenie. Mają być tylko statystami czy co? Tak sobie myślę, że interesująco zrealizowana czołówka jest jedynym plusem serialu "Wszyscy kochają Romana".
To, co najbardziej razi w serialu "Wszyscy kochają Romana" to kompletny brak zabawnych sytuacji. W drugim odcinku wiało nudą i głupotą. Czy tak ciężko stworzyć coś odrobinę śmiesznego, nawet prawidłowo kopiując zagraniczne schematy?
Ocena: 2/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat