Wychowane przez wilki: sezon 1, odcinki 1-3 - recenzja spoilerowa
Wychowane przez wilki to nowy serial oryginalny HBO Max, za który odpowiada Ridley Scott. Oceniam pierwsze odcinki spoilerowo.
Wychowane przez wilki to nowy serial oryginalny HBO Max, za który odpowiada Ridley Scott. Oceniam pierwsze odcinki spoilerowo.
Ridley Scott w Wychowanych przez wilki po raz pierwszy staje za kamerą serialu, jednak robi to w swoim ulubionym gatunku, czyli science fiction. Reżyser przedstawia nam postapokaliptyczną wizję Ziemi zdziesiątkowanej i całkowicie zniszczonej przez nienazwaną wojnę między ateistami a religijnymi fanatykami. Aby zadbać o rozwój kolejnego pokolenia ludzi, na inną planetę zostają wysłane dwa androidy, nazywane Matka i Ojciec, które mają wychować sztucznie zrodzone dzieci. Jednak pięcioro z nich umiera, zostaje tylko jeden chłopiec Campion. Wkrótce pojawia się szansa na kontynuowanie planu, gdy na planecie lądują wysłannicy religijnych fanatyków. Matka za pomocą swojego trybu bojowego postanawia porwać dzieci przybyszów znajdujące się na orbitującym statku, przy okazji krwawo rozprawiając się z przeszkodami, jakie staną jej na drodze.
Scott powrócił do swojego ulubionego gatunku po jego nieudanych wojażach w uniwersum Obcego i muszę przyznać, że jest to powrót naprawdę udany, przynajmniej jeśli chodzi o te pierwsze odcinki produkcji. Twórcom wychodzi tutaj ciekawy miszmasz konwencji znanych z produkcji sci fi. Mamy zatem zniszczenie Ziemi w wyniku konfliktu, kolonizacje nowej planety, androidy i zaawansowany program rozrodczy, który ma na celu odrodzenie populacji. Przy takiej liczbie różnych motywów fantastyki naukowej łatwo popełnić błąd i produkcja w bardzo prosty sposób może się wykoleić. Tutaj jednak w tych pierwszych trzech odcinkach tak się nie stało. Właśnie fabuła jest najmocniejszym elementem serialu HBO Max. Wątek wychowywania dzieci przez myślące i przede wszystkim, co oryginalne, czujące androidy, wypada całkiem nieźle. Co najlepsze efekty i widowiskowość nie przyćmiewają tutaj historii i relacji między Matką i Ojcem a dziećmi. Szczególnie interesująca jest więź między androidami a Campionem. Bardzo ładnie twórcy przeprowadzili pewną przemianę młodego bohatera, który na początku bezgranicznie wierzy swoim opiekunom, by potem co chwilę poddawać w wątpliwość ich działania, aż do momentu, gdy dowiaduje się, że za śmierć jego braci i sióstr odpowiada nie Matka, ale radioaktywna roślina rosnąca na planecie. Scenarzystom udała się ta sinusoida zmian, jakie zachodziły w młodej postaci.
Same postacie androidów również wypadają nieźle. Przede wszystkim zaprezentowano naprawdę oryginalne podejście do kwestii maszyn upodobnionych do człowieka. W tym wypadku dobrze się ogląda, gdy Matka reprezentuje takie swoje bardzo dziwne opiekuńcze podejście połączone z prawdziwym barbarzyństwem, a Ojciec tę łagodniejszą, pełną humoru i zrozumienia postawę. Roniąca łzy Matka i opowiadający dowcipy Ojciec to prawdziwie szalone połączenie, które nie każdemu może przypaść do gustu, ponieważ nie zawsze te ludzkie profile androidów zgrywają się ze sobą dobrze na ekranie. Jak na przykład niezrozumiałe dla mnie jest zachowanie Ojca, bądź co bądź, obdarzonego jakimiś emocjami i instynktem samozachowawczym robota, który po uśmierceniu przez Matkę i przywróceniu przez nią do życia ani razu nie poddał w wątpliwość jej działania. Może z wyjątkiem momentu, gdy rozmawia z nią o trybie bojowym, ale to jest tylko chwilowy, mało znaczący element bez kontynuacji. Nie mogę również jakoś sensownie wytłumaczyć pewnych głupotek fabularnych związanych z tymi postaciami. Taką najbardziej znaczącą jest ta, gdy Ojciec, który jeszcze przed chwilą podnosił bez problemów ogromną czaszkę jakiegoś stworzenia, za chwilę nie może jednym pchnięciem otworzyć zaryglowanych gałęzią drewnianych drzwi. To trochę razi w oczy. Jednak koniec końców te dwie skrajne osobowości jakoś ze sobą działają. Brutalność i przebiegłość Matki, która potrafiła spowodować katastrofę statku fanatyków religijnych, masakrując załogę, dobrze uzupełnia się z tym opanowaniem Ojca, który jest surowy, ale również sprawiedliwy.
Jednak według mnie w tym momencie najlepszy wątek otrzymał Marcus grany przez Travisa Fimmela. Przede wszystkim ten bohater ma bardzo bogatą historię poboczną, która znakomicie komponuje się z z resztą fabuły i w wielu momentach ją napędza. Bardzo zaskakujący jest moment, gdy dowiadujemy się, że Marcus, to tak naprawdę nie Marcus, tylko Caleb, żołnierz ateistów, który przybrał twarz wspomnianego fanatyka religijnego wraz ze swoją ukochaną. Wówczas jego wątek nabiera dodatkowej głębi. To bardzo szerokie pole do wiwisekcji, zderzenie Caleba/Marcusa ze zwyczajami wierzących. Bałem się, że temat religii będzie bardzo ciężko, pompatycznie podany. Jednak jest on całkiem strawny, bo nie przysłania reszty historii. I twórcy naprawdę dobrze eksplorują to starcie bohatera, gdy odkrywa on zarówno blaski, jak i cienie swojego nowego życia. Szczególnie dobrze wypada relacja budowana między Marcusem/Calebem oraz jego ukochaną a ich "nowym" synem, Paulem. To odkrywanie rodzicielskiej miłości bardzo mocno napędza dalsze działania bohatera i jego ciągłe przekonywanie, aby odbić przetrzymywane przez androidy dzieci. Jestem ciekaw, w jakim kierunku pójdzie ten wątek, szczególnie, że trzeci odcinek zakończył się cliffhangerem z Paulem wpadającym do dziury i jakiegoś dziwnego miejsca.
Jeśli chodzi o widowiskowość produkcji, to według mnie efekty specjalne w serialu nie są jakieś oszałamiające, jednak nie jest też źle. Nawet stwierdziłbym, że niektóre sceny to prawdziwe inscenizacyjne perełki. Mam tutaj na myśli choćby sekwencję wspomnianego ataku Matki na statek wierzących. Ten taniec śmierci, gdzie ciała jej przeciwników zostają zdezintegrowane i krew unosi się w stanie nieważkości, to wszystko wygląda zarazem makabrycznie, jak i pięknie. To samo tyczy się obrazu Ziemi w czasie konfliktu. Wszystko jest naprawdę dopracowane. Jednak cały czas nie mogę się przekonać choćby do designu wersji bojowej Matki oraz dziwnych stworzeń, które atakowały naszych bohaterów na planecie. Jest za prosto, wręcz nudnawo, jeśli chodzi o tak bogatą w wątki sci fi produkcję. Sam wątek wspomnianych potworów nie został nawet jeszcze liźnięty przez twórców, a ta aura tajemnicy według mnie nie dodaje mu wyjątkowości i napięcia. Na razie są one tylko zwykłym mięsem armatnim dla Matki. Zobaczymy, co będzie dalej.
Wychowane przez wilki to w pierwszych trzech odcinkach kawał naprawdę dobrego science fiction z ciekawą historią i nieźle napisanymi bohaterami. Jak najbardziej polecam.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1955, kończy 70 lat
ur. 1989, kończy 36 lat
ur. 1956, kończy 69 lat
ur. 1984, kończy 41 lat
ur. 1995, kończy 30 lat