Wymyślne przypadki Dicka Turpina: sezon 1, odcinek 1-2 – recenzja
Wymyślne przypadki Dicka Turpina to nowa komediowa produkcja Apple TV+. Oceniam dwa premierowe odcinki.
Wymyślne przypadki Dicka Turpina to nowa komediowa produkcja Apple TV+. Oceniam dwa premierowe odcinki.
Dick Turpin to postać wywodząca się z XVIII-wiecznej Anglii. Na kartach historii zapisał się jako słynny rozbójnik i przestępca. Choć źródła głoszą, że miał na koncie również poważne kradzieże i zabójstwa, jego postać była idealizowana i romantyzowana. Burzliwe życie Turpina inspirowało powieściopisarzy, którzy pół żartem, pół serio opisywali jego przygody. To dodatkowo wzmocniło mit zbudowany wokół bohatera. Dziś jest on prawdopodobnie najbardziej znanym angielskim bandytą – a od teraz również głównym bohaterem nowego serialu Apple TV+ pod wymownym i żartobliwym tytułem Wymyślne przypadki Dicka Turpina.
Jak sama nazwa wskazuje, nowa produkcja opowie o fikcyjnych przygodach tytułowego rozbójnika, oswajając tę (bądź co bądź niszową) postać z szerszą publicznością. W roli głównej występuje Noel Fielding, znany brytyjski komik – to właśnie on jest głównym magnesem na widzów, ponieważ promocja serialu bazuje głównie na jego wizerunku i nazwisku. Oczywiście w tle pojawia się szereg postaci pobocznych, jednak jak na razie żadna nie może się z nim równać. Aktor bryluje przed kamerą i bawi się swoją rolą, tworząc postać ekscentryczną i finezyjną. Przy tym wszystkim trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że serialowy Dick Turpin jest inspirowany filmowym kapitanem Jackiem Sparrowem – już pomijając sam wygląd czy elementy kostiumu, nawet maniera Fieldinga wydaje się podobna do tej Johnny'ego Deppa. Generuje to pewnego rodzaju wtórność – zupełnie tak, jakbyśmy gdzieś coś podobnego już oglądali. Trudno uznać to za zaletę.
Apple TV+ udostępniło widzom dwa pierwsze odcinki w ramach premiery. To słuszny zabieg, biorąc pod uwagę fakt, że każdy epizod trwa zaledwie 30 minut – po pierwszym, krótkim i raczej wprowadzającym, trudno byłoby coś o tej produkcji powiedzieć. A tak wiemy, że choć serial bazuje na szybko postępujących po sobie scenach akcji i gagach, będzie temu towarzyszyć oś wspólna, prawdopodobnie rozciągnięta również na kolejne epizody – coś w stylu "przygody głównej", w kierunku której będą podążać bohaterowie. Tempo opowiadania tej historii jest bardzo szybkie – na ekranie nieustannie coś się dzieje, trudno o jakiekolwiek momenty przestoju. Wpisuje się to dość wyraźnie w cechy kina przygodowego. Jeżeli szukacie wartkiej akcji, tutaj zdecydowanie ją znajdziecie.
Warstwa humorystyczna nowego serialu jest raczej prosta – twórcy szpikują odcinki żartem sytuacyjnym i słownym, w którym Dick Turpin nie ma sobie równych. Całość jest dodatkowo mocno brytyjska – nie tylko za sprawą akcentu, ale też dzięki symbolice. Mamy odwołania do angielskiego folkloru, angielskie miejsca akcji, pełną przepychu i detali scenografię oraz wspaniałe kolorowe kostiumy – wszystko to wygląda naprawdę fajnie i tworzy spójny wizualnie całokształt. Twórcy stawiają na wyrazistość, co faktycznie rzuca się w oczy – mniejszy nacisk położony jest natomiast na sam scenariusz, w związku z czym o większości bohaterów nie wiemy absolutnie nic ponad to, co akurat robią. W związku z tym, że serial jest niezobowiązującą komedią, można mu to wybaczyć... Niemniej jednak trudno mówić o jakimś większym zaangażowaniu ze strony widza – i raczej nie zapowiada się na to, by w kolejnych epizodach miało się to zmienić.
Wymyślne przypadki Dicka Turpina raczej nie zostaną nowym Monty Pythonem – na tym etapie to prosta, jarmarczna historyjka, którą można obejrzeć do niedzielnego obiadu i trochę się przy niej pośmiać. To, co dzieje się na ekranie, jest lekkie, przyjemne w odbiorze i (zgodnie z oczekiwaniami) absurdalne. Nie ma w tym jednak nic, co pozwoliłoby na odczuwanie większych emocji i zapewniłoby tej produkcji szczególne miejsce w czyimkolwiek sercu. Po prostu otrzymujemy zestaw luźno powiązanych ze sobą przygód, do których (prawdopodobnie) można byłoby wejść nawet i w połowie (niewiele by się straciło). Plus za grę aktorską, bogatą scenografię i chwytliwą warstwę muzyczną, która faktycznie wpada w ucho. Poza tym bez większego szału. 6/10.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat