Wyspa Czaszki: sezon 1 - recenzja
Data premiery w Polsce: 22 czerwca 2023Wyspa Czaszki to serial animowany osadzony w MonsterVerse. Czy Netflix dał coś, co warto oglądać?
Wyspa Czaszki to serial animowany osadzony w MonsterVerse. Czy Netflix dał coś, co warto oglądać?
Wyspa Czaszki to serial nawiązujący do MonsterVerse, ale według twórców niebędący jego częścią. Historia jednak jest tak skonstruowana, że jak najbardziej mogłaby być to część całego uniwersum, bo jest osadzona w niesprecyzowanym czasie w przeszłości Konga i tytułowej wyspy. Pozwala więc pokazać coś, na co filmy zwyczajnie nie miały czasu, czyli przekuć z japońskich filmów fakt, że Wyspa Czaszki to tak naprawdę wyspa potworów z produkcji o japońskim Godzilli. To samo w sobie staje się motorem napędowym nowego serialu.
Gdy razem z rozbitkami lądujemy na tytułowej wyspie, wówczas jest najciekawiej, bo twórcy pozwalają sobie na zaprezentowanie specyficzności i zagrożeń Wyspy Czaszki w sposób zaskakująco ekscytujący. Jest to interesujące, pojawiają się emocje, a poziom zagrożenia szybko daje o sobie znać. Twórcy w tym miejscu dają widzom do zrozumienia: to może być serial animowany, ale to nie jest produkcja dla dzieci. Mamy sceny dość obrazowej przemocy i przelewu krwi, która nadaje temu pewnego charakteru i podkreśla niebezpieczeństwa Wyspy Czaszki. Tym ten serial odróżnia się od choćby innego animowanego hitu Netflixa Park Jurajski: Obóz Kredowy.
Twórcy prowadzą opowieść w całkiem niezłym tempie, powoli też wprowadzając Konga do gry. Jego osoba jest tutaj o tyle ciekawa, że świetnie nacechowano jego osobiste motywacje w starciu z gigantycznym potworem siejącym grozę i odpowiadającym za rozbicie statku bohaterów. Gdy więc dochodzi do walki Konga z gigantycznym miksem kałamarnicy z czymś, pojawiają się w tym niezłe emocje i staje się to szalenie ciekawą przygodą.
Problemem jest tutaj tak naprawdę scenariusz i ludzcy bohaterowie, którzy są okropnie nudni, stereotypowi i pomimo kilku niezłych pomysłów trudno na nich reagować pozytywnie. Annie i jej minipotwór zwany Pies mają najciekawszy wątek, a reszta? Oklepane schematy, dużo banałów i dość nieciekawie prowadzone relacje. Na tym Wyspa Czaszki traci, bo widać, że serial miał ambicję, a tego typu niedopracowaniami twórcy idą na łatwiznę. Zresztą nie tylko w tym aspekcie, bo w pierwszym sezonie pojawiają się rzeczy, które wydają się brzydką powtórką tego, co widzieliśmy w kinowych filmach. Tak jakby gdzieś w trakcie zabrakło pomysłu.
Sezon serialu Wyspa Czaszki kończy się tak, że 2. seria jest możliwa. Pomimo wad i niedopracowań mogę jednak powiedzieć szczerze: warto. Okazało się to dość zaskakująco przyjemną rozrywką, która ma mocne atuty, dobrze ukazanego Konga i emocje w najważniejszych etapach serialu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat