Yellowstone - sezon 5, odcinek 12 - recenzja
Data premiery w Polsce: 5 grudnia 2024Yellowstone zaserwował widzom kolejne smutne wydarzenia z nową tragedią, aby tylko wypełnić odcinek treścią. Niewątpliwie dostarczyły one trochę emocji, dzięki dobrej grze aktorów.
Yellowstone zaserwował widzom kolejne smutne wydarzenia z nową tragedią, aby tylko wypełnić odcinek treścią. Niewątpliwie dostarczyły one trochę emocji, dzięki dobrej grze aktorów.
Twórcy Yellowstone nie mają litości dla swoich bohaterów w tej drugiej części finałowego sezonu. Ledwo widzowie ochłonęli po śmierci Johna Duttona, a w poprzednim odcinku zamordowano Atwood, aby jeszcze bardziej pognębić Jamie'ego. Złośliwie mówiąc – ciało nie zdążyło jeszcze ostygnąć, a pojawił się kolejny trup. W stajni Colby stracił życie, ratując Cartera przed agresywnym koniem. Scena wyglądała mało przekonująco, dlatego zaskakuje, że przyjęła ona tak dramatyczny przebieg. Dziwi, że Rip od razu stwierdził zgon i nie próbował udzielić pierwszej pomocy kowbojowi. I do tego zamiast po karetkę zadzwonił do ranczerów w Teksasie, co było zbyt pospieszne, przez co nieco absurdalne. Zostało to wszystko bezmyślnie nakręcone, a scenariusz do tych scen pisano chyba na kolanie. Szkoda, że w taki sposób potraktowano tę sympatyczną postać, która przecież tego samego dnia wyznała miłość Teeter w naprawdę przyjemnej scenie ich rozmowy telefonicznej.
Cały ten na siłę forsowany pomysł ze śmiercią Colby’ego i kiepsko zrealizowane sceny ze stajni uratowali później aktorzy. Każda postać była roztrzęsiona tym wydarzeniem. Cole Hauser, Ian Bohen czy Jen Landon zagrali znakomicie, bo czuło się poruszenie i rozpacz ich bohaterów. Do tego fantastyczny był Finn Little, którego Carter obwiniał się za śmierć Colby’ego. Chłopak bardzo przeżywał tę sytuację, ale dobrym słowem podzieliła się z nim Beth, która tym razem pokazała swoje wrażliwe i opiekuńcze oblicze, a nie żmijowate. Ich wspólne sceny zawsze dobrze się oglądało i teraz nie było inaczej.
Ale nie tylko ranczerzy z Yellowstone przeżywali stratę kogoś ważnego w ich życiu. Jimmy dowiedział się o śmierci Johna Duttona, co też go zszokowało. Bohater zachował się bardzo dojrzale, zgadzając się tylko na wolny weekend, aby opłakać swojego mentora. Przy okazji tej sceny pojawił się Taylor Sheridan, twórca serialu, który przekazał mu te smutne wieści, zaliczając przy tym przyzwoity gościnny występ. Ponadto śmierć Sary zabolała Jamie'ego, choć bardziej ciekawiło w jego wątku, jak poradzi sobie z detektywami, którzy współpracują z Kayce'em. Ostatecznie udało mu się zniszczyć dowody z walizki Atwood, ale wydaje się, że ta postać znajduje się na równi pochyłej i cokolwiek nie zrobi, skończy się dla niego źle. I Beth ma też słuszność, że jest zagrożeniem dla rodziny i przyszłości rancza, bo może wyjawić policji wszystkie brudy, które skrywał ich ojciec.
Jednak najbardziej z tego odcinka zapamiętamy to, jak Kayce wziął sprawy w swoje ręce i dopadł osobę, która zajmowała się morderstwem na zlecenie Johna Duttona. Zaskakiwało to, że bohater nie tylko groził Hortonowi, ale też celował bronią w jego córkę. Był śmiertelnie poważny, więc można było uwierzyć, że nie blefował. Różne rzeczy widzieliśmy już w tym serialu w jego wykonaniu, ale teraz naprawdę budził grozę, zmuszając mężczyznę do współpracy. Luke Grimes postarał się w tej scenie.
Dwunasty odcinek Yellowstone był solidny. Szkoda tylko, że twórcy, aby zapełnić treścią epizod, chwytają się tanich i niepotrzebnych sztuczek z zabijaniem bohaterów, żerując na emocjach widzów. Na szczęście aktorzy, dobra praca kamery i wzruszająca muzyka w tle wynagradzają te kontrowersyjne decyzje scenarzystów. Niestety historia tylko minimalnie poszła do przodu, ale przynajmniej pod tym względem dostaliśmy same konkrety. Kayce sprząta bałagan, jaki narobił Jamie, a Rip zajmuje się ratowaniem rancza i sprzedażą bydła. Zostały już tylko dwa epizody, więc trudno przewidzieć, jaki plan mają twórcy na zakończenie serialu. Znowu kogoś zabiją? A może inną postać dosięgnie sprawiedliwość lub karta odwróci się na korzyść rancza? Zobaczymy.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat