Yellowstone - sezon 5, odcinek 4 - recenzja
Data premiery w Polsce: 26 listopada 2024Nowy odcinek Yellowstone przyniósł sporo emocji. Wzruszał, trochę bawił i przez moment nawet trzymał w napięciu. Kevin Costner znowu pokazał klasę.
Nowy odcinek Yellowstone przyniósł sporo emocji. Wzruszał, trochę bawił i przez moment nawet trzymał w napięciu. Kevin Costner znowu pokazał klasę.
W czwartym odcinku Yellowstone doszło do ciekawej konfrontacji Beth z Jamiem. Najpierw rodzeństwo wymieniło się złośliwościami w areszcie, co przypominało pierwsze sezony, gdy te przytyki powodowały rozbawienie. Teraz też tak było. Przy okazji po zaszantażowaniu Jamiego przez Beth zobaczyliśmy, jak bohater w pozbył się problematycznej pani Brewer w brawurowy sposób. Dobrze, że twórcy przypomnieli sobie w 5. sezonie, że ta postać ma wykształcenie prawnicze i jednak potrafi zadbać o interesy, jeśli będzie mieć odpowiednią motywację.
Natomiast mnóstwo emocji wywołała scena, w której Beth odkryła, że Jamie ma syna. O tym szczególe fabularnym można było kompletnie zapomnieć, ponieważ całą swoją uwagę skupialiśmy na śmierci biologicznego ojca Jamiego i zacieraniu śladów. Nie dziwi szok i furia bohaterki czy reakcja jej przerażonego brata. Kelly Reilly i Wes Bentley zagrali fantastycznie. Chwilę grozy przeżyliśmy, gdy Jamie przez chwilę rozważał przejechanie siostry autem. Można było poczuć niepewność, napięcie i wątpliwości co do losu Beth. W końcu Jamie w przeszłości już zabił i tym razem miał dobry powód, żeby uśmiercić kolejną osobę. W każdym razie ta konfrontacja była pełna różnych emocji – gniewu, strachu, chęci zemsty, a nawet żalu. Jamie w końcu przeprosił za to, co zrobił Beth wiele lat wcześniej. Scena działała na wielu emocjonalnych płaszczyznach, dlatego szybko o niej nie zapomnimy.
Z kolei John dalej próbuje odnaleźć się w obowiązkach gubernatora stanu. W jego radykalnych działaniach można nawet odczytać pewien komentarz serialu do współczesnej polityki. Wskazano niepotrzebnie wydawane pieniądze na różne sztaby i doradców, a także stratę czasu na spotkania z ważnymi ludźmi, a nie z tymi, których one dotyczą (np. nauczycielami). Dutton jest prostym, pragmatycznym człowiekiem, który chce działać na rzecz społeczeństwa, a nie zajmować się politykowaniem. A Kevin Costner gra to z dużą gracją i wyczuciem, a nawet z humorem, gdy jego bohaterowi trzeba tłumaczyć mechanizmy sprawowania władzy. Ta umiejętność przydała się w momencie, gdy John dowiedział się o aresztowaniu Beth i sprawie z wilkami. To nie były wciągające sceny, ale dzięki swobodzie tego aktora intrygowały i bawiły – mimo że wątek trwał dość długo, bo ciągnął się aż do spotkania z Lynelle.
Kevin Costner wzbudza mnóstwo sympatii. Jest sercem tego serialu, co udowodnił w przejmującej scenie z Moniką. To był bardzo intymny moment, ponieważ John nie należy do ludzi, którzy dzielą się swoim bólem i smutkiem, więc to wiele znaczyło. Żałoba to trudny i delikatny temat, dlatego twórcy bardzo poważnie i z dużym poczuciem odpowiedzialności podeszli do napisania tego dialogu, który miał uniwersalny wydźwięk. Kelsey Asbille zagrała bardzo dobrze, ale to Costner błyszczał w tej scenie. John może być szorstki i mieć trudności z okazywaniem uczuć, ale biło tu od niego ciepło, zrozumienie i współczucie.
Zresztą cały wątek indiańskiego pogrzebu został poprowadzony tak, aby uszanować tradycje rdzennych mieszkańców Ameryki. Bardzo podobało mi się to, jak John i Beth utrzymywali dystans, aby nie zakłócić obrządku i nie wpychać się tam, gdzie mogą nie być mile widziani. To samo tyczy się Ripa i pomocy przy kopaniu grobu czy jego rozmowy z Mo o powodzie, dla którego koń musi spocząć obok dziecka. To był bardzo subtelny sposób oddania szacunku. Możliwe, że trochę na siłę twórcy próbują pokazać białych ludzi w dobrym świetle, ale znamy tych bohaterów, ich relacje oraz przeszłość, więc w tym przypadku to nie budzi zdziwienia. Ważne, że twórcy nie wykazali się w tych scenach ignorancją, a wręcz mogą one posłużyć jako forma edukacji dla (białych) widzów, jak należy się zachować w takich okolicznościach.
Do historii powraca ekolożka Summer Higgins. Twórcy znowu ośmieszyli wymiar sprawiedliwości, ponieważ wyszła ekspresowo z więzienia, mimo kilkuletniego wyroku. Nie jestem przekonana, czy wątek tej kobiety jest potrzebny w historii, ale jest przy niej kilka punktów zaczepienia. Po pierwsze, jest byłą kochanką Johna, więc pewnie powróci wątek romansowy, a po drugie, dogryzanie sobie nawzajem z Beth też zawsze bawi, tak jak to było w końcówce odcinka. Mam nadzieję, że bohaterka posłuży do tego, aby rozwinąć wątek związany z ochroną wilków z parku Yellowstone. Tak, żeby jasno przedstawić racje każdej ze stron.
Czwarty odcinek Yellowstone znowu rozwijał się swoim charakterystycznym tempie. Trochę zbyt wolnym, bo chwilami nieco się dłużył. Jednak nie zabrakło tu ciekawych konfrontacji i wzruszających momentów – np. podczas pogrzebu. Jak zwykle pojawiły się piękne pejzaże Montany, od których trudno oderwać wzrok. To był solidny, przemyślany i ciekawy epizod, który wyznacza kierunek fabuły tego sezonu. Nie bez znaczenia będzie powrót Summer oraz romans Jamiego z Sarah. Liczymy na zdynamizowanie akcji w kolejnych odcinkach!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1973, kończy 51 lat