Z Archiwum X: sezon 10, odcinek 5 – recenzja
Gdybyśmy mieli do czynienia z normalnym serialem, to ten odcinek byłby klasyczną opowieścią, która ma służyć do wymiany obsady, no ale mówimy o Z Archiwum X...
Gdybyśmy mieli do czynienia z normalnym serialem, to ten odcinek byłby klasyczną opowieścią, która ma służyć do wymiany obsady, no ale mówimy o Z Archiwum X...
Przedostatni, czyli piąty z sześciu nowych odcinków The X-Files to dzieło samego Chrisa Cartera, oryginalnego twórcy serialu, więc tak naprawdę kto wie, czy nie jest to jakiś jego pomysł na przyszłość. Oto w piwnicznych wnętrzach archiwum X pojawia się para młodych agentów FBI, którzy są po prostu Mulderem i Scullym z następnego pokolenia. Ona – nie dość, że sceptycznie nastawiona do wszelkich „niesamowitości”, to jeszcze ruda (Lauren Ambrose, którą pewnie pamiętacie z seriali Six Feet Under albo Torchwood). On – entuzjasta wszelkich paranormalnych technik i poszukiwacz odległych prawd, no po prostu Mulder 2.0 (Robbie Amell – ostatnio Deathstorm w serialu The Flash). Oboje zresztą wrócą w odcinku finałowym, więc może podejrzenia, że to ich przygody będziemy oglądać w przyszłości na ekranach telewizorów, nie są takie bezpodstawne...
A o czym jest sam odcinek? Carter zdecydował się sięgnąć po temat obecnie bardzo ważny, choć ograny już w dziesiątkach innych filmów i seriali – zagrożenie islamskim terroryzmem. Na jego fundamentach osadził historię o próbach porozumienia się z umierającym terrorystą, który o dziwo przeżył spowodowany przez siebie wybuch. Czworo agentów i różne ich kombinacje dały tej fabule fajne tempo, a subtelne włączenie w to innych i ich niezrozumiałych do końca intencji (jak to często w tym serialu) przy takim temacie było jak najbardziej na miejscu.
No i wreszcie narkotyczny odjazd Muldera – coś, co po tym odcinku na pewno zostanie w pamięci fanów i będzie nie raz przywoływane. Oczywiście w pierwszym momencie kojarzy się on z klimatem innego serialu z Davidem Duchownym – wszak w Californication wiele razy widzieliśmy te miny i radosny stan wyluzowania. Ale Carter świetnie zdawał sobie sprawę z tego zagrożenia i pięknie pociągnął ten wątek, chociażby przy pomocy gościnnych występów w majakach agenta FBI.
Dostaliśmy więc solidny odcinek, który sprawia wrażenie zmiany w serialowej sztafecie, zawiera wszystko to, do czego ten serial nas przyzwyczaił, i sporo smaczków dla fanów. Solidny kawałek konstrukcji, którego jedynym poważnym minusem jest to, że coraz bardziej przybliża do końca tegorocznej przygody z serialem Cartera.
Gdyby to był inny serial, można by powiedzieć, że już za tydzień w finale wszystko się wyjaśni i mocno zakończy, ale to przecież The X-Files, więc jedyne, co za tydzień na pewno nas czeka, to koniec. Na szczęście – patrząc na wyniki oglądalności – będzie to koniec tylko na jakiś czas, bo z pewnością jeszcze wrócimy do tej piwnicy w centrali FBI.
Poznaj recenzenta
Kamil ŚmiałkowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat