„Zawód: Amerykanin”: sezon 3, odcinek 13 (finał) – recenzja
Serial "Zawód: Amerykanin" w finale 3. sezonu ponownie udowodnił, że jego scenarzyści mają dryg do tworzenia mocnych kameralnych sekwencji, które powodują, że suspens wręcz wylewa się z ekranu. To było solidne zwieńczenie serii i znakomite wprowadzenie do kolejnej.
Serial "Zawód: Amerykanin" w finale 3. sezonu ponownie udowodnił, że jego scenarzyści mają dryg do tworzenia mocnych kameralnych sekwencji, które powodują, że suspens wręcz wylewa się z ekranu. To było solidne zwieńczenie serii i znakomite wprowadzenie do kolejnej.
„The Americans” to nie był i nigdy nie będzie popularny hit. Wierna i stabilna widownia jednak serial ogląda i kochają go krytycy, a najważniejsze jest to, że wielki kredyt zaufania ma on u włodarzy stacji FX. I chwała im za to, że dają twórcom pełną swobodę w budowaniu ich wizji i rozwijaniu tej historii. To produkcja, która wykształciła swój własny, unikalny styl, co do pary z zimnowojenną otoczką sprawia, że grono potencjalnych odbiorców mocno się zawęża. To niesamowite, że taki tytuł utrzymuje się na rynku, który właśnie kosztem prezentowanego poziomu wprowadza zabiegi mające tylko rozszerzyć pożądany demograficzny target. Tutaj nie ma to na szczęście miejsca, a ci, którzy taką kameralną i gęstą atmosferę lubią, mogą się tylko delektować kunsztem aktorów i scenarzystów. To pozycja dla prawdziwych telewizyjnych koneserów.
W finale doszło do kilku przełomowych wydarzeń, na których konsekwencje będziemy musieli niestety poczekać 9 długich miesięcy. Twórcy zresztą nie czują potrzeby, aby cliffhangery różnej maści rozwiązywać jak najszybciej. Weźmy choćby historię Marthy i dekonspiracji Philipa. Ostatnią sceną tej dwójki był wręcz zapierający dech w piersiach moment zdejmowania przez szpiega peruki w 12. odcinku. I z tym obrazem zostajemy pozostawieni na prawie rok, będąc pewni, że długo o nim nie zapomnimy. To rozwiązanie o wiele bardziej efektywne niż rozładowanie napięcia jakąś chaotyczną rozmową. W zamian za to dostajemy sekwencję morderstwa niewinnego informatyka, który zostanie wrobiony w podłożenie pluskwy w FBI. Wątek poprowadzony iście po mistrzowsku.
[video-browser playlist="688221" suggest=""]
Skoro już o agencji wspomniałem, to teraz kilka zdań o perypetiach Stana Beemana. Nie miał on łatwego życia po ostatniej odsłonie 2. serii. Długo dochodził do siebie po stracie Niny i Sandry, a jego godne pożałowania życie osobiste zdominowało tę opowieść. W końcu jednak powiedział „dość” i zaczął działać na własną rękę, łamiąc zasady i nie zważając na skutki swoich decyzji. I - o dziwo - to się opłaciło. Stan może kontynuować swoją misję, nie przejmując się biurokratycznymi ograniczeniami, co oznacza, że pętla na szyi państwa Jennings zaciskać się będzie jeszcze bardziej, a przecież już jest dość mocno napięta.
Kluczowy moment finału nadszedł oczywiście w jego niezwykle emocjonującym zwieńczeniu. Znów w perfekcyjny sposób dokonano zderzenia rzeczywistości z fikcją, a Paige chyba nie mogła wybrać gorszego dla swoich rodziców momentu, aby zdradzić osobie trzeciej ich prawdziwe pochodzenie. „To Rosjanie” – mówi dziewczyna do swojego rozmówcy, gdy w tym samym czasie Ronald Reagan przemawia z telewizora, nazywając Związek Radziecki „imperium zła”. Następny sezon zapowiada się bardzo smakowicie!
Czytaj również: Frank Langella powróci do 4. sezonu serialu „Zawód: Amerykanin”
„The Americans” to serial jedyny w swoim rodzaju – rodzinny dramat szpiegowski, który zachwyca swoim realizmem i dojrzałością w opowiadaniu historii. I choć wiemy, jaki los czeka ZSRR, przyszłość Philipa i Elizabeth oraz ich dzieci pozostaje zagadką. Czekanie na jej rozwikłanie to zaś prawdziwa przyjemność - obyśmy mogli tego doświadczać jeszcze przez kilka dobrych lat.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat