Po raz kolejny sprawa odcinka jest ściśle związana z głównym wątkiem sezonu. Dani zajmuje się bokserem, gdy ten nagle ją całuje. Terapeutka dzień później dostaje kompromitujące zdjęcia, które są początkiem fali emocjonujących i zaskakujących wydarzeń. Tylko że tak naprawdę tematem epizodu jest zdrada. Każdy wbija nóż w plecy każdemu - począwszy od Palomy, która pomaga Dani i Connorowi pozbyć się Troya. Troy myślał, że ma wszystko pod kontrolą, zdąży pokonać byłego przyjaciela i przejąć dowództwo. Wyraźnie nie docenia Connora, który sprawia wrażenie wytrawniejszego gracza. To samo można powiedzieć o Abby, która - wydawałoby się - grała na dwa fronty, a koniec końców wybrała jedną stronę. Świetna intryga zaprezentowana w wartki i emocjonujący sposób.

To samo tyczy się śledztwa FBI i udziału w nim Nico. Mogliśmy przewidzieć, że w to wszystko wmieszany zostanie T.K. Nie pasuje mi tak naprawdę tylko jedna rzecz - Sheera. Jej zachowanie w zachęcaniu T.K. wydaje mi się trochę podejrzane. Skoro go kocha, to czy zdrowie T.K. nie powinno być dla niej najważniejsze? Zaczynam przypuszczać, że Sheera jest podstawionym pionkiem Connora.

[video-browser playlist="635557" suggest=""]

Nico w końcu pozbywa się FBI i jest wolny. Nadal nie wiemy, kim jest Alex. Imię może być żeńskie i męskie, więc nie wiadomo, czy jest to brat, siostra, córka czy syn. Wreszcie twórcy kończą wszelkie podchody pomiędzy Nico i Dani. Zaskoczeniem jest odważne postępowanie terapeutki, która wychodzi w tym odcinku na zawodową manipulatorkę mężczyznami.

Końcowy cliffhanger jednak zaskakuje. Od początku wydawało mi się, że wina Troya jest zbyt oczywista. I chociaż twórcy na pierwszym planie szli tym torem, ostatecznie okazuje się, że to wszystko była gra. Josh Stamos w roli nikczemnego Connora wyrasta na jeszcze ciekawszego antybohatera, którego umiejętność oszustwa jest godna podziwu. Zapowiada się emocjonujący finał sezonu.