Zimna wojna – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 28 maja 2018Zimna wojna to nowy film Pawła Pawlikowskiego, który został bardzo dobrze przyjęty na Festiwalu Filmowym w Cannes. W pełni zgadzam się z tymi entuzjastycznymi opiniami.
Zimna wojna to nowy film Pawła Pawlikowskiego, który został bardzo dobrze przyjęty na Festiwalu Filmowym w Cannes. W pełni zgadzam się z tymi entuzjastycznymi opiniami.
Rok 1949. Irena i Wiktor jeżdżą po kraju, aby stworzyć zespół pieśni i tańca, który kultywowałby piękną tradycję ludową Polski. Towarzyszy im Lech Kaczmarek, członek Partii. Na jednym z przesłuchań Wiktor poznaje charyzmatyczną Zulę, która dołącza do zespołu. Wkrótce pomiędzy obydwojgiem rodzi się ogromne uczucie, które zostaje na przestrzeni lat wystawione na wiele prób, nie tylko wynikających ze społecznych norm i zasad prawnych, ale przede wszystkich z silnych charakterów kochanków.
Paweł Pawlikowski wykreował na ekranie fantastyczną opowieść o trudnej, pełnej namiętności, ale także mocno toksycznej miłości. Łatwo, prowadząc taki rodzaj tematu, popaść w skrajności i stworzyć coś groteskowego, jednak w tym wypadku sam obraz specyficznego uczucia bohaterów mocno nasyca ich charakterologiczną przemianę, a twórca prezentuje nam zmyślną amplitudę psychologicznych rozterek Wiktora i Zuli. Szczególnie bohaterka Joanny Kulig przeżywa ogromną metamorfozę na przestrzeni całej historii od młodej, ale bardzo energicznej i przebojowej dziewczyny do wypalonej, doświadczonej przez traumy i bolesną pustkę kobiety. To właśnie przez pryzmat Zuli możemy dostrzec głębie tej relacji, która nasyca kontrast występujący w przestrzeni dialogu dwojga kochanków. Pawlikowski świetnie prowadzi swoich aktorów w punkt, oddając konflikt występujący pomiędzy poszczególnymi bohaterami nie tylko na płaszczyźnie psychologicznej i ideologicznej, ale również w sferze metafizycznej, przerabiając traumy, które siedzą w człowieku i uaktywniają się w chwilach największego zwątpienia oraz paradoksalnie wielkiej euforii.
Większość scen w filmie kradnie Joanna Kulig, która swoim niewymuszonym magnetyzmem i charyzmą kreuje na ekranie obraz kobiety rozdartej, skonfliktowanej z samą sobą, ukrywającą swój ból pod maską pyskatej i odważnej osobistości. Siła Zuli jest w tym wypadku swoistą warstwą obronną, zbroją, która ma zatrzymać cierpienie na zewnątrz, jednak miłość sprawia, że w osłonie znajduje się kilka słabych punktów, trawiących bohaterkę od środka i wystawiających ją na cios. Kulig potrafiła pewnymi niuansami i bez zbytniego popadania w patos i ekspresyjność połączyć skrajności swojej bohaterki w złoty środek, za co należą się ogromne wyrazy uznania. Bardzo dobrym wsparciem, wręcz opoką, na której trzyma się historia tej toksycznej miłości jest Wiktor w wykonaniu Tomasz Kot, który prostymi środkami, surowością i wyrazistymi cechami swojego emploi stworzył silny, męski charakter, potrafiący wykrzesać z siebie sporą emocjonalną nutę. Pewien element komediowy do całej opowieści, którego nie spodziewałem się w tym filmie, wprowadza Borys Szyc jako przedstawiciel Partii. Te żarty nie są wymuszone i wstawiane na siłę, raczej zostały bardzo inteligentnie wplecione jako humor sytuacyjny.
Bardzo ważnym elementem opowiadanej przez Pawła Pawlikowskiego historii jest muzyka. Twórcy doskonale wymieszali polski, ludowy charakter z jazzowym sznytem, tworząc interesujący, magiczny i bardzo wciągający klimat. Ta mieszanka sprawdza się doskonale jako tło opowieści, a nawet w pewnym momentach wyziera na wierzch i dołącza do obsady jako pełnoprawny aktor. Szczególnie spodobała mi się jazzowa aranżacja jednej z ludowych piosenek. Ten film to bardzo ciekawe muzyczne doznanie. Produkcja Pawlikowskiego dużo zawdzięcza również przepięknym zdjęciom Łukasza Żala. Wiele osób pomyśli, że swoim klimatem przypominają to, czego operator dokonał w Ida, jednak według mnie w tym wypadku zdjęcia wyciągają o wiele większą głębie i mocniej nasycają całą przestrzeń, wydobywając z niej wszelkie niuanse. Nie zdziwię się, jeżeli Łukasz Żal dorobi się tym dziełem kolejnej nominacji do Oscara.
Jestem zachwycony Zimna wojna. Przepiękna historia, doskonała reżyseria, fantastyczny aspekt wizualny i bardzo dobre kreacje aktorskie. Nic już więcej nie będę pisał, po prostu wybierzcie się do kina. Jeżeli ten film nie będzie polskim kandydatem do Oscara, to doczekamy się skandalu na międzynarodową skalę.
Źródło: zdjęcie główne: Łukasz Bąk
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat