„Zrodzony w ogniu” DVD – recenzja
Obsada pełna jest wielkich aktorskich nazwisk, sama historia okazuje się być jednak mała, prosta i niespecjalnie angażująca. Zrodzony w ogniu to zlepek zgranych tematów, przy czym okazuje się, że twórcy w żadnym z nich nie mieli nic ciekawego do powiedzenia.
Obsada pełna jest wielkich aktorskich nazwisk, sama historia okazuje się być jednak mała, prosta i niespecjalnie angażująca. Zrodzony w ogniu to zlepek zgranych tematów, przy czym okazuje się, że twórcy w żadnym z nich nie mieli nic ciekawego do powiedzenia.
Zrodzony w ogniu ("Out of the Furnace") na pierwszy rzut oka robi niemałe wrażenie. W roli głównej Christian Bale, w jego brata wciela się Casey Affleck, dziewczynę gra Zoe Saldana, kolegę - Willem Defoe, opryszka - Woody Harrelson, a policjanta - Forest Whitaker. Nie sposób rzucić kamieniem, żeby nie trafić jakiejś hollywoodzkiej gwiazdy. Za kamerą stanął zaś Scott Cooper, którego poprzedni obraz, Szalone serce, zdobył dwa Oscary i dwa Złote Globy. W tym towarzystwie wyróżnia się wyłącznie scenarzysta, Brad Ingelsby, dla którego był to debiut.
Debiut średnio udany, niestety. Oglądając film, nie sposób nie zastanawiać się, po co tej produkcji te wszystkie talenty. Dlaczego ktoś zatrudnia Foresta Whitakera, laureata Oscara, bezsprzecznie należącego do czołówki współczesnych aktorów, by wypowiedział kilka kwestii bez polotu i pomachał pistoletem? Czemu Russela musiał grać Bale, a jego brata Affleck, skoro ich sceny udźwignąłby każdy średnio uzdolniony aktor? W zasadzie jedyny, którego obecność w Zrodzonym… jest uzasadniona, to Harrelson – postać brutalnego, ewidentnie pokręconego oprycha to klasyczny bohater z jego repertuaru. Reszta nie musiała się specjalnie wysilać, bo scenariusz od nich tego nie wymagał, trudno w nim znaleźć sceny warte choćby jednego wielkiego talentu.
Innym pytaniem pozostaje to, jaką właściwie historię chciał opowiedzieć Ingelsby. Mamy dwóch braci: jednego porządnego, uczciwego pracownika huty, a drugiego krewkiego, nieskorego do roboty weterana wojny w Iraku. W to wszystko wrzucony jest wątek wypadku drogowego i konsekwencji, czyli więzienia dla Russela, a także ustawianych walk, w które wplątuje się jego brat. Ten drugi wątek, jak i sama postać Harrelsona, to zaś wymówka dla fabuły – film nie ma wstępu, nie ma rozwinięcia, tylko kilka uciętych historii pobocznych, ale ma coś w rodzaju zakończenia, czyli zemsty. Wszystko to składa się zaś nie na spójny obraz, ale chaotyczny kalejdoskop.
Przez to oglądanie Zrodzonego w ogniu przypomina oglądanie pokazu slajdów: tu jest mój brat weteran, tu moja huta, tu umierający ojciec, tu dziewczyna, która chce dziecka, a którego ja na razie nie chcę, tu jest ten oprych, tu mój brat walczy, tu przegrywa kasę w zakładach, tu zaś uderzyłem w wyjeżdżające z bocznej drogi auto. Gdzie tu jakaś myśl przewodnia? Bez niej film nie może być ciekawy, bo niczego nie opowiada.
Wydanie DVD |
Dodatki: zapowiedzi, zwiastun |
Język: angielski - 5.1, polski (lektor) - 5.1 |
Napisy: polskie |
Obraz: 16:9 |
Wydawca: Monolith |
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1952, kończy 72 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1974, kończy 50 lat